12. Kropla w oceanie obłędu

3.2K 232 24
                                    

- Jak udało ci się zabrać mu wspomnienia? – zapytał, jak zahipnotyzowany obserwując srebrne wstęgi poruszające się w przezroczystym naczyniu.

Hermiona wzięła głęboki oddech i zaczęła opowiadać zdenerwowanym tonem:

- Kiedy... kiedy twój ojciec zaczął krwawić, z jednej z jego ran zaczęła unosić się srebrzysta mgiełka. Dawno temu czytałam w jakiejś książce, że to się zdarza. Czarodziej, który bardzo pragnie podzielić się swoimi myślami, zostawia je po tej stronie.

- On nie umarł – powiedział stanowczo. Nie wiedział, dlaczego tak uważa, ale w jego duszy głęboko zakorzeniło się przekonanie, że cała ta historia jeszcze przez długi czas nie dobiegnie końca.

- Draco, ja nie twierdzę, że on umarł – zaprzeczyła szybko – ale znalazł się w obliczu śmierci, prawda? Jego życie było zagrożone. W każdym bądź razie, kiedy zobaczyłam tę mgiełkę, uznałam, że może to być coś ważnego. Wylałam resztkę eliksiru wielosokowego, który i tak na niewiele nam się przydał, i zebrałam wspomnienia do butelki.

Nie było dnia, w którym Hermiona czymś by go nie zadziwiła. Był jej wdzięczny za to, co dla niego zrobiła. Niewiele osób odważyłoby się na tak śmiały czyn, a tak się składa, że mógł on pomóc im przejrzeć Lucjusza Malfoya.

- Dziękuję, Granger. To dużo dla mnie znaczy – powiedział z uznaniem.

Dziewczyna zarumieniła się.

- Możesz skorzystać z myślodsiewni Dumbledore'a. Wciąż jest w gabinecie.

Ślizgon kiwnął głową, po czym oświadczył:

- Skorzystamy z niej razem – na twarzy Hermiony pojawiła się konsternacja, jednak zaraz potem zastąpiło ją zadowolenie. - McGonagall będzie teraz zajęta przywracaniem porządku. Pewnie uzna, że w końcu poszliśmy po rozum do głowy i odwiedziliśmy skrzydło szpitalne.

- Gorzej, jeśli potem porozmawia z panią Pomfrey – mruknęła Gryfonka. – Draco, jesteś pewien, że chcesz, żebym poszła z tobą?

- Naprawdę sądzisz, że gdybym tego nie chciał, to w ogóle wypłynęłaby ta kwestia? Musisz się jeszcze wiele nauczyć, Granger. – Hermiona skwitowała te słowa drwiącym uśmiechem.

Draco odnalazł pelerynę-niewidkę, która leżała zwinięta na środku pokoju wspólnego. McGonagall przyglądała się jego poczynaniom z podejrzliwością, jednak nie odezwała się ani słowem. Ślizgon i Gryfonka narzucili na siebie magiczną płachtę zaraz po tym, jak opuścili lochy. Malfoy był na tyle wysoki, że zmieszczenie się pod nią stanowiło nie lada wyzwanie. Przemierzając korytarze Hogwartu, rozpaczliwie próbował zachować dystans między sobą, a Granger, jednak raz na jakiś czas któreś z nich i tak otarło się o drugie, na co Draco tylko zaciskał zęby. Pragnął bliskości Hermiony, co nie oznaczało, że udało mu się pogodzić z tym uczuciem. Czuł się z nim tak, jakby trzymał w ręce tykającą bombę, która w każdej chwili mogła wybuchnąć.

- Czekoladowe żaby – powiedziała Hermiona, a chimera pozwoliła im wejść do gabinetu.

- Skąd znałaś hasło?

Granger wzruszyła ramionami, zaraz po tym zrzucając z nich pelerynę.

- Podsłuchałam.

Uwagi Malfoya nie mógł umknąć fakt, że Hermiona czuła się w gabinecie jak u siebie. Szybkim krokiem przeszła całą długość pomieszczenia i otworzyła drzwiczki szafy, w której wnętrzu znajdowała się kamienna misa. Draco dołączył do niej, stając nad myślodziewnią. Odkorkował butelkę i wlał jej zawartość do misy. Srebrnobiała substancja zawirowała, układając się w konkretne obrazy. Przez chwilę po prostu wpatrywali się w emanującą blaskiem powierzchnię.

Cień czasu ▪️ DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz