Today 1#

48 4 1
                                    

Jak co dzień Patch stal pod moim domem już od siódmej czekając na mnie ze świeżymi pączkami z pobliskieo supermarketu.
Od ostatniego lata nie wchodził do środka. Po tym co przeszła Suzane (moja mama ) nie chciała widzieć Patcha przekraczajacego nasz próg.
Mimo iz była to błacha sprawa.
No dobra nie aż tak.
*
W polowie sierpnia wybrałam się z Patchem na klif. Mieliśmy skoczyć z niego tylko raz . Zadecydowaliśmy o tym gdy pewnego wieczoru przy ognisku stwierdziliśmy że nasze życie jest za spokojne jak na nastolatków.
Jednak tego dnia mój brak kaordynacj dał o sobie mocno znać.
Chcąc popisać się moją odwagą postanowiłam skoczyć z rozbiegu.
W połowie jednak moje nogi zaplątały się nie wiadomo w jaki sposób i runęłam na kamienie , a dokładniej na sam brzeg klifu w, ostatniej chwili złapał mnie Patch.
Sam przy tym zdobywając pare nowych siniaków i skręcenie kostki.
Czułam się winna ,mój chłopak był sportowcem a ja pozbawiłam go możliwości trenowania conajmnej na 2 miesiące. Ucierpiał o wiele bardziej niż ja. Oczywiście nigdy mi tego nie powiedział ale do dzisiaj czuję że ma mi to za złe.
Co by mu się nie stało mamy to nie interesowało. Obchodziło ją tylko to że jej "kochane" kolezaneczki wyćwierkały jej wszystko to co się stało przede mną więc nie miałam nawet możliwości naprawienia tego co się stało
*
Gdy odsłaniając zasłony zobaczyłam Patcha zrozumiałam ,że znowu zaspałam. Że żeby nie narażać go zbytnio na marznięcie o 7 rano w środku grudnia mam co najwyżej 10 minut.
Włosy zwiazałam w niedbały kucyk i zaczęłam się malować. Rzęsy przejechałam tuszem, lekko przy pudrowalam twarz i pomalowałam usta krwisto czerwoną szminką swoją drogą Patch kochał gdy podkreślałam usta wyraznymi kolorami.
Szybko ubrałam zwykłe czarne spodnie i koszulkę w kratę po czym chwyciłam za plecak i zbieglam na dół.
W łazience umylam zęby ,wypęłniłam ubytki szminki . W korytarzu wsunęłam na nogi kazaki , założyłam kurtkę a szyję obwiązałam szalikiem wreszcie zbiegłam do niego.
Po czym wtuliłam mu się w szyję.
Nie dbale pożegnałam się z mamą i ruszyliśmy do szkoły.



Dzięki wielkie za przeczytanie 1 rozdziału moich wypocin.
Nie wiem jeszcze jak zakończę tą "serię" Ale wiem na pewno ze jeśli się wam spodoba to będzie trwała dluuugo.
Proszę was o pisanie waszych opinii i ewentualnych uwag w komentarzach.
Do jutra ;)

Last dayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz