Weszłam do jakiegoś baru kompletnie załamana. Już jakiś tydzień błąkam się bez celu po mieście i nigdzie nie mogę dostać pracy. Co prawda mam jakieś oszczędności.. Znaczy zabrałam je mojemu tacie kiedy uciekałam. To nie tak że je ukradłam. A przynajmniej tak sadzę. Wzięłam tylko to co nazywał moim "kieszonkowym" ale tak na prawdę było tylko próbą przekupstwa.
Usiadłam przy stole i od razu położyłam na nim łokcie podpierające moją twarz. Gdzie jeszcze mogłabym coś znaleźć? Co prawda moim największym marzeniem jest przyłączenie się do gildii - Fairy Tail. Wiele o niej słyszałam od ludzi przez ten tydzień a wcześniej gdy byłam zamknięta w domu, bo inaczej się tego nazwać nie dało słyszałam jak czasami służący albo mój własny ojciec oburza się na nich. Dla nich były to niszczycielskie potwory a dla mnie obietnica posiadania rodziny. Tak już było w tej gildii. Każdy traktował swoich kompanów jak rodzinę a ja tylko tego chciałam. Mam ojca tak? Tak mam go ale nie zmienia to tego że on od dawna nie traktuje mnie jak córki. Gdy tylko zginęła mama tata się zmienił. Nie był już pogodnym i dbającym o rodzinę człowiekiem ale zimnym materialistą gotowym dla pieniędzy zrobić wszystko.
Zdziwiona spojrzałam na moją ręke go nagle poczułam na niej coś mokrego. Łza? Znowu płakałam!
Szybko wytarłam oczy wierzchem dłoni idealnie wyrabiając się w czasie aby kelnerka nie zauważyła jak się rozklejam. Szybko zamówiłam coś lekkiego po czym znowu pogrążyłam się we własnych myślach. A co jeśliby tak pójść do jakiejś redakcji i spytać się czy nie kupią moich opowiadań?
Boże! Oszalałam!
Nie to zdecydowanie odpada! Przecież nikt nie może zobaczyć moich prac.. One są tak jakby.. cząsteczką mnie. Gdybym je komuś pomazała to tak jak bym się przed nim obnażyła. Czyli ten pomysł stanowczo odpada!
Kelnerka szybko jak na tak obskurną knajpkę przyniosła mi zamówienie a ja nie chcąc dłużej tracić czasu podziękowałam i szybko zaczęłam wcinać. W tej chwili w ogóle nie wyglądałam jak bogata panienka z dobrego domu. Ale w sumie ja nigdy nią nie chciałam być.
Gdy skończyłam (a uwinęłam się szybko ze względu że na prawdę byłam strasznie głodna) szybko zapłaciłam i wyszłam. Musiałam jeszcze wstąpić do magicznego sklepu bo ostatnio usłyszałam od kogoś że można tam kupić srebrny klucz. A do czego mi srebrny klucz? Może od początku:
Jestem magiem gwiezdnych duchów i moja magia polega głównie na tym że zawieram kontrakty z gwiezdnymi duchami a później wspólnie się o siebie troszczymy. Są dwa rodzaje kluczy: srebrne i złote. Srebrne to te o niewielkiej (żeby nie powiedzieć zerowej) przydatności w walce. Co innego złote! Złote to inaczej klucze dwunastu zodiaków. Są one strasznie potężne i przydatne w walce. Jak na razie mam tylko dwa z nich: wodnika (Aquarius) i byka (Taurus). Dąże jednak do większej liczby kluczy bo czym więcej duchów tym więcej przyjaciół. Zawsze traktuje moje duchy jak część rodziny.
Minęłam kilka przecznic myśląc o tym jaki to klucz mógłby być. Co prawda miałam już parę srebrnych ale nie natrafiłam jeszcze na jeden który akurat bardzo chciałam posiadać. Może nie był specjalnie silny ale na prawde bardzo bym się z niego ucieszyła!
Szłam ostatnią prostą gdy nagle uderzyłam w coś twardego przewracając się na ziemię. Syknęłam gdy mój tyłek zderzył się z chodnikiem i z wyrzutem spojrzałam na to coś.. a raczej kogoś w kogo walnęłam. Tym kimś okazał się przystojny chłopak o tak nietypowym kolorze włosów że mnie na chwilę zatkało. Różowe?
-Auu. - Jęknął chłopak pocierając się w obolałym miejscu i patrząc na mnie trochę zdezorientowany. Chyba myślał że walnął w ścianę bo gdy zauważył że jestem człowiekiem jego źrenice lekko się rozszerzyły a po chwili wstał szybko pomagając mi się podnieść.
-Dzięki. - Mruknęłam nie wiedząc co zrobić. Chłopak był.. dziwny ale to co zobaczyłam po chwili wprowadziło mnie w stan podzawałowy.
-Natsuuu! - Usłyszałam jak ktoś woła czyjeś imię na co różowo-włosy odkręcił się z uśmiechem odsłaniając mi jednocześnie pole widzenia. Co zobaczyłam?
Latającego, niebieskiego kota z wielkimi oczami i rybą w buzi!
-Natsuu! - Powtórzyło zwierzę radośnie a ja czułam jak usta otwierają mi się z niedowierzania. - Zniknąłeś! - Powiedział z wyrzutem na co chłopak roześmiał się zakłopotany.
Dalej już nie mogłam ich obserwować bo kot mówiąc coś w tak szybkim tempie że tylko chyba on rozumiał odciągnął chłopaka w stronę głównego placu.
Jeszcze chwilę patrzyłam z niedowierzaniem w stronę gdzie zniknęli a potem przypomniałam sobie o sklepie i kluczu więc ruszyłam w stronę budynku którego okna głosiły "Dla magów!".
Pchnęłam drzwi i po chwili zalało mnie ciepłe powietrze. Rozejrzałam się i stwierdziłam że gdyby nie plotki to nigdy bym tu nie zajrzała. Sklepik prowadzony był chaotycznie o czym świadczył bałagan na półkach i nieprzemyślane ustawienie mebli. Nic nie było ustawiono w równej odległości a niektóre pułki były w ogóle postawione pod jakimś dziwnym kątem.
Zniechęcona westchnęłam i podeszłam do lady która kryła się na końcu przejścia. Miejsce gdzie było można zapłacić było o dziwo jedynym normalnym obszarem w tym sklepie.
-Halo? - Spytałam rozglądając się na boki a po chwili pisnęłam przerażona gdy spod blatu wyłonił się niski mężczyzna po którym od razu było widać że lubi krągłości. Namolnie wpatrywał się w mój biust a ja pomyślałam że to wykorzystam. Za chwilę.
-Czego sobie panienka życzy? - Spytał powstrzymując ślinę przed opuszczeniem jego ust.
-Słyszałam że ma pan klucz gwiezdnego ducha. To prawda?
Mężczuzna szybko wyciągnął spod lady pudełko które po otworzeniu ukazało mały, srebrny kluczyk który na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniał. I pewnie zwykły człowiek nic by już nie zauważył ale ja jako magini wyczułam w nim moc. Może nie wielką ale jednak zawsze.
-Ile? - Spytałam patrząc się z uśmiechem na mężczyznę. Wykorzystać swój urok czas zacząć!
Zgrabnym ruchem usiadłam na ladzie ciesząc się że mam na sobie krótką spódniczkę która pozwoliła facetowi na zobaczenie moich nóg założonych jedna na drugą. Dłonie położyłam na biurku kierując tym samym cały tułów w jego stronę. Uśmiechnęłam się kusząco i już czułam na sobie jego gorące spojrzenie. Zbok!
-50000 kryształów. - Powiedział patrząc się nie w moje oczy lecz piersi.
-Tak dużo? - Spytałam słodko a ramionami zaczęłam delikatnie napierać na moje boki przez co uwypukliłam tylko jeszcze bardziej moje kobiece atuty.
-No może 45000. - Odpowiedział a ja widząc że nic więcej z tego starucha nie wyciągnę wyjęłam pieniądze i zapłaciłam.
Kurna żeby aż tyle? Przecież to tylko jeden srebrny klucz!
Zaraz po tym jak wzięłam klucz szybko opuściłam sklep. Kto by pomyślał że mój seksapil jest wart cholerne 5000 kryształów?!
Zaczęłam iść w stronę rynku gdy zaczęły dobiegać do mnie głosy. Dziwnie podekscytowane, damskie głosy.
Podeszłam bliżej do jakiejś grupki a wtedy usłyszałam:
-Wierzycie w to? On tu jest! Salamander!
CZYTASZ
Fairy Tail Inna Historia
RandomHellou! Z tej strony @queenofdestroyers! Wraz z @humanistana1 wpadłyśmy na geenialny pomysł napisania wspólnego ff o naszym ulubionym anime :3