ATRW - I [edit: 03'18]

1K 89 1
                                    

Oto pierwsza część (z dwóch) one shota o Luke'u i Calumie. Miłego czytania xx

[03'18]:
shot został poprawiony
miłego czytania jeszcze raz

———


    Dźwięki.

    To wszystko, czym są dla mnie ludzie. Odmiennymi dźwiękami. Odmiennymi głosami, odmiennym śmiechem, odmiennym odgłosem kroków. Nie ma dwojga ludzi, brzmiących dokładnie tak samo.

    Jeśli wszystkim, co miałeś, były dźwięki, potrzebowałeś znaleźć kogoś, kto mógłby pomóc ci z bardziej skomplikowanymi rzeczami w życiu. Właściwie z rzeczami wymagającymi działających oczu.

    To właśnie tutaj Ashton wkracza do mojej historii. Był moimi oczami od czasu, kiedy moje przestały wypełniać powierzone im funkcje. Był moim przyjacielem, a jego głos i śmiech były prawdopodobnie moimi drugimi ulubionymi dźwiękami ze wszystkich.

    Moje najbardziej ulubione teraz to… To zupełnie inna historia.

    Ten głos bezapelacyjnie był moim ulubionym. Mogłem siedzieć i słuchać go, gdy mówił i śmiał się cały dzień. Niestety miałem okazję słuchać go osobiście tylko każdego środowego ranka, podczas mojego cotygodniowego wypadu do kawiarni z Ashtonem. I to wszystko.

    Jego głos był tak mocny jak kawa, którą przygotowywał, i słodki niczym bita śmietana, którą umieszczał na jej wierzchu.

    Dla mnie on był cudownym dźwiękiem, czymś, co mogłem słuchać przez lata i nigdy się tym nie znudzić. Dla niego byłem prawdopodobnie po prostu kolejnym klientem. Klientem noszącym ciemne okulary nawet w pochmurne dni i głosem, którego nie kojarzył.

    Tak właściwie posiadałem głos, ale nigdy nie powiedziałem przy nim słowa. Prosiłem Ashtona, żeby z nim rozmawiał, sprawiał, żeby się śmiał i on to robił, ale ani razu nie rozmawiałem z nim osobiście.

    Ashton powiedział mi, że miał na imię Calum. Lubiłem to imię. Nigdy nie spotkałem nikogo, kto by się tak nazywał, co sprawiało, że był dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowy.

    Ale tylko wyjątkowość może coś zdziałać. On najprawdopodobniej nawet mnie nie zauważył. Najprawdopodobniej miał swój własny ulubiony głos, głos z parą działających oczu i o wiele bardziej interesującym życiem. Był zapewne, jak to mówią, “hetero”.

    Ashton wytłumaczył mi tę całą koncepcję, ale nie pojąłem jej wagi. Ludzie nie byli dla mnie częściami ciała – byli dźwiękami. Nie dbałem o ubrania, jakie nosili, czy kolor ich oczu. Zwracałem uwagę na ich głosy i sposób, w jaki dzięki nim wyrażali siebie. Nie byłem zainteresowany niemiłymi ludźmi, czy takimi, którzy mówili za głośno, co w mojej opinii było o wiele ważniejsze niż sposób, w jaki ktoś się ubierał, czy jaką części ciała posiadał.

    Ale może to byłem tylko ja.

    Obecnie siedziałem w samochodzie Ashtona, w ciszy słuchając grającej muzyki, którą śpiewał, gdy prowadził.

    – Wszystko okej, kolego? – zapytał mnie, nagle przestając śpiewać.

    Przytaknąłem, obracając głowę w jego kierunku.

    – Tak – odpowiedziałem, poprawiając okulary przeciwsłoneczne na nosie. – Po prostu rozmyślam.

    – O Calumie? – dokuczył.

All The Right Words || Cake [tłumaczenie PL] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz