dwadzieścia osiem

2.3K 164 21
                                    


     Do szkoły przyjechałam z Lukiem, który już poprzedniego dnia się zadeklarował. Miałam chwilę słabości, to fakt. Kto by nie miał? Własna matka nie rozmawiała ze mną od paru lat, bo tych kilku słów nie można nazwać rozmową, a gdy wreszcie udało nam się porozmawiać, to była to oczywiście kłótnia. Jednakże nie taka jak dotychczas, bo posunęła się trochę dalej. Uznała, że jestem dziwką. Ubzdurała sobie, że przespałam się z Calumem, chociaż nie miała do tego nawet najmniejszych podstaw. To, że byłam w jego koszuli nic nie oznaczało. Jest moim chłopakiem, więc ma również prawo u mnie spać. Wiedziałam jednak, że jej chodzi tylko o to, by się ze mną kłócić. Nie wiem czemu, ale chce zniszczyć mi życie tak samo jak ojciec zniszczył jej. Jakby to była moja wina, że on nas zostawił. A przecież byłam dzieckiem i nie miałam na to żadnego wpływu. Patrząc na to jak się teraz zachowuje, to wcale się nie dziwię, że nas zostawił. Każda normalna matka, nawet po rozwodzie, robiłaby wszystko, żeby jakoś wstać na nogi. Rozumiem, że ją to bolało, ale czy mnie nie? Jednego dnia straciłam oboje rodziców, bo ojciec wyjechał i nie wrócił, a matka... sami wiecie. I mi, i jej było ciężko, ale powinna jakoś sobie z tym poradzić i po prostu normalnie mnie wychować, a nie zacząć ignorować, albo traktować jak śmiecia. 

     Z myśli wyrwało mnie szturanie w ramię. To był oczywiście Luke, który oznajmił, że już jesteśmy pod szkołą. Skinęłam głową i wyszłam z samochodu. Słońce jak zwykle mocno grzało, więc od razu wyjęłam z plecaka czapkę. Nie wyglądałam aż tak źle jak mogłabym się tego spodziewać. Przez ten płacz miałam trochę podpuchnięte oczy, ale zrobiłam makijaż, więc miałam nadzieję, że aż tak tego nie widać. Założyłam czapkę raczej dla schowania swojej twarzy, a nie głowy, ale nikt przecież nie musiał o tym wiedzieć. 

     Ruszyliśmy z blondynem w stronę szkoły i od razu zauważyłam, że Calum nas dostrzegł i idzie w naszą stronę. Cieszyłam się, że go widzę i miałam trochę wyrzutów sumienia. Może powinnam była pozwolić mu siebie pocieszyć, bo w końcu jest moim chłopakiem, a ja kazałam mu zadzwonić po Luke'a. Wiedziałam, że musiało go to trochę zaboleć, bo każdy chłopak chciałby pomóc swojej dziewczynie, a nie dzwonić po jej przyjeciala, by on to zrobił. 

Jednak bałam się trochę, bo od dzieciństwa jest ze mną Luke. Jestem przyzwyczajona, że jak mam jakiś problem, on mnie pociesza. Zawsze był ze mną, gdy go potrzebowałam i po prostu nie myślałam o tym co robię. Z przyzwyczajenia chciałam, żeby przyjechał i mnie uspokoił, bo wiedziałam, że mu się to uda. Zawsze się udawało. Miałam nadzieję, że Calum mnie zrozumie i nie będzie zły, bo ostatnie czego chcę, to obrażony chłopak.

Kiedy jednak już się przy nas znalazł i od razu mnie przytulił, cała niepewność wyparowała. Schował swoją twarz w zagłębienie mojej szyi i cały czas mocno trzymał mnie w pasie. Zachowywał się trochę, jakby nie widział mnie rok i dopiero teraz wróciłam, więc próbuje mi przez ten mocny uścisk przekazać, jak bardzo tęsknił. Ale przecież tak naprawdę nie widział mnie niecałe 24 godziny. 

-Przepraszam za wczoraj - wyszpetałam mu do ucha, więc odsunął się ode mnie i spojrzał na moją twarz. Ten jego uważny wzrok trochę mnie peszył, ale wytrzymałam to. Uśmiechnął się, jakby chcąc mi przekazać, że wcale się nie gniewa, po czym przejechał palcem po skórze pod moim okiem. Strzepnęłam jego rękę, bo bałam się, że jeszcze zepsuje mi makijaż i te wory pod oczami będą widoczne, a nie znałam się zbyt dobrze na makijażach, więc nie byłam pewna jak to wszystko działa. Wolałam się nie ryzykować.

-Idziemy do szkoły, gołąbeczki? - usłyszałam głos Luke'a, który dochodził gdzieś z przodu, więc się uśmiechnęłam i szybko stanęłam na palcach, żeby złożyć pocałunek na ustach Hooda. Był to bardzo krótki pocałunek, bo nie chciałam robić szopki, a także nie chciałam wkurzać przyjaciela.

odpuść // calum hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz