Please, don't leave me..

825 88 65
                                    


Michael: Calum, błagam Cię, odpisz... 

Michael: Kochanie, to nie tak miało być, nie chciałem Cię zranić 

Michael: Błagam, wybacz mi 

Boże, Michael, jesteś taki uroczy, pomyślał Calum. 

Calum: Nie, Michael, to koniec. 

Cóż, możliwe jest to, że Michael myśli, że jego były (?) chłopak jest na niego śmiertelnie obrażony, ale możliwe jest także, że Calum tylko udaje. A nawet więcej niż możliwe. 

Wszystko zaczęło się od tego, że Michael zniknął na dwa dni i nie dawał o sobie znać, dodatkowo po powrocie okłamał swojego chłopaka, że pojechał w odwiedziny do rodziców chociaż nie wiedział, że Calum doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż spędził on weekend z ich wspólnym przyjacielem, Ashtonem, a co więcej wiedział też jaki był powód ich zniknięcia. Na nieszczęście Michaela, Ashton przez przypadek wsypał swojego kumpla, i wyjawił Calumowi jaką niespodziankę z okazji kolejnej rocznicy ich związku ten dla niego szykuję. 

A Calum teraz najzwyczajniej w świecie bawił się uczuciami swojego kotka i sprawdzał jak ten daleko się posunie aby go odzyskać.

Prawdą jest to, że Calum od zawsze był zdolny do wszystkiego i teraz potrafił nawet zranić swojego ukochanego po to aby ten się bardziej postarał. Wiedział, że i tak nigdy nie byłby w stanie zostawić swojego chłopaka. 

Michael: Proszę, nie zostawiaj mnie 

Michael: Nie mogę Cię stracić 

Michael: Proszę 

Calum: Za późno 

Calum: Mogłeś pomyśleć o tym zanim mnie okłamałeś 

Michael: Spotkajmy się i daj mi to jakoś wytłumaczyć 

Calum: Powiedziałem nie i koniec 

Calum: Dla mnie jesteś już nikim 

Calum: Nic nie wartą dziwką 

Calum: Jak ja w ogóle mogłem być z kimś takim... 

Problemem Caluma było to, że w pierwszej kolejności działał a dopiero później myślał, tak więc nie przemyślał tego co napisał do Michaela i dopiero po wysłaniu wiadomości dotarło do niego co tak naprawdę zrobił, ale przecież nie mógł teraz cofnąć swoich słów gdyż jego plan jeszcze się nie skończył. A poza tym, jego duma mu na to nie pozwalała. Cóż, postanowił iść w to dalej. 

Michael: Potrzebuję Cię... 

Calum: Szczerze? W dupie mam to, czego ty potrzebujesz. Zrozum, że już nic dla mnie nie znaczysz. Daj mi w końcu spokój. Jesteś beznadziejny. 

Michael: Calum, Ty wcale tak nie myślisz.. 

Mulat nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego druga połówka siedzi teraz skulona na ziemi, ogarnięta spazmatycznym szlochem i patrząca się w telefon jak w rzecz świętą. Michael zawsze był bardzo uczuciowym chłopcem. Ostatnio przechodził przez naprawdę trudny okres dlatego teraz wyglądał jak jedna wielka kupka nieszczęść. 

Calum: Owszem, tak właśnie myślę 

Calum: Miałeś szansę i ją zmarnowałeś. Chyba wiesz, że już nikt inny nie będzie cię chciał?

Calum: Jak dla mnie mógłbyś zdechnąć 

Calum: Grubasie. 

I w tej właśnie chwili Hood uderzył w najczulszy punkt swojego chłopaka, o którym doskonale wiedział. Młody Clifford naprawdę starał się być idealnym dla Caluma, ale jego zdaniem były dwie rzeczy, które już na zawsze stały temu na przeszkodzie; wygląd i waga. Starał się jak mógł; ćwiczył, jadł mniej, zdrowiej, z czasem przeszedł na dietę ale gdy zauważył że to nic nie daje porzucił to wszystko i przestał jeść praktycznie w ogóle za to zażywając spore ilości wody. Z dnia na dzień wyglądał coraz mizerniej ale wciąż czuł się ohydnym we własnej skórze.  

Dla Caluma i tak już od dawna był idealny. 

Calum: A teraz wybacz, ale idę do klubu. Być może spotkam kogoś kto nie będzie taką ofiarą losu jak ty. 

Calum: Jesteś żałosny

Michael: Oh 

Michael: Rozumiem 

Michael: Proszę, pamiętaj tylko, że Cię kocham 

Michael: Przepraszam... 

 *** 

Prawdą jest to, że Calum wcale nie poszedł ani nawet nie zamierzał iść do żadnego klubu. W rzeczywistości siedział i czekał na jakąś wiadomość od drugiego chłopaka. Cóż, takowej się jeszcze nie doczekał, a minęło już przecież kilka godzin.

Na początku pomyślał, że jego kochanie sobie odpuściło, ale w pewnym momencie zaczął się już martwic o Michaela.

Calum: Michael

Calum: Jesteś tam?

Nic.

Calum: Błagam Cię, odpisz

Calum: Martwię się o Ciebie

Calum: Ja naprawdę  nie chciałem Cię zranić

Cóż, rolę się trochę zmieniły.

Hood szybko założył buty, chwycił kurtkę z wieszaka i w pośpiechu opuścił mieszkanie kierując się do tego należącego do Michaela. Fakt, chciał się nim troszkę pobawić, podroczyć ale nie chciał aby ten cierpiał. Mimo wszystko wiedział jak bardzo naiwny jest kolorowo włosy i wiedział też, że mu to wybaczy. Ale nie spodziewał się tego, że gdy zacznie przeszukiwać jego mieszkanie w poszukiwaniu chłopaka nigdzie go nie zastanie. 

Pewnie poszedł się przejść lub upić, pomyślał Calum.

I dopiero, gdy znalazł Michaela na podłodze w łazience, z zaschniętymi łzami na policzkach, zakrwawionymi nadgarstkami i pustymi opakowaniami po jakichś lekach poczuł jak cały jego świat się zawalił, i to ze swojej własnej winy i głupoty. 

~.~

Okay, nie mam pojęcia co to jest..



please, don't leave me {malum au} «one shot»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz