VI

302 33 14
                                    

           Gdy wróciłem do domu postanowiłem dowiedzieć się jak najwięcej o zdarzeniach w parku.  Na stronach internetowych informujących o rzeczach ważnych dla mieszkańców miasta nic nie znalazłem. Wykorzystałem wtedy moje zdolności. Miałem zapisane już e-maile i hasła wielu osób , więc włamałem się na parę kont na facebook'u. Tam też nic nie było, ludzie wiedzieli o tym wydarzeniu, ale nie znali potrzebnych mi szczegółów. Następnie spróbowałem wykraść nagarnie z monitoringu miejskiego, miałem nadzieję, że przybliży mnie to do sprawcy napaści. Okazało się to trudniejsze niż myślałem, jednak udało mi się. W parku są zaledwie dwie kamery, które na dodatek nic ciekawego nie nagrały. Pomyślałem, że to ogromna nieodpowiedzialność ze strony miasta, pozostawiać park bez odpowiedniego zabezpieczania.  Przypomniałem sobie spotkanie z Panem Zbigniewem, przecież też wybrałem to miejsce, wiedząc o braku dobrego monitoringu. Raz fakt ten okazał się dobry, teraz zaś zły. "To  kwestia perspektywy" powtarzam zawsze Oli, chcąc udowodnić jej brak obiektywizmu. Nic nie znalazłem, żadnych poszlak, dowodów wskazujących na winnego napadu na Kubę. Ciężko było wskazać mi winnego, chociaż miałem wielu podejrzanych. Postanowiłem zaczekać, aż sprawca popełni jakiś błąd. Każdy je popełnia. Jednak gdyby ten ktoś tego nie zrobił, dowiódłby swojej inteligencji, a to wykluczyłoby wiele osób z kręgu podejrzanych. Zmęczony poszukiwaniami nieprzynoszącymi rezultatu, zacząłem czytać książkę przy czym usnąłem. Rano obudziła mnie mama wychodząca do pracy. W kuchni czekała na mnie już moja młodsza siostra
—Zrobiłam ci kanapki do szkoły, a na śniadanie jajecznice
— Dzięki, kochana jesteś — uśmiechnąłem się — Jak ci się odwdzięczę?
—No nie wiem, może zawieziesz mnie do koleżanki wieczorem.
— No dobra — powiedziałem włączając telewizor i siadając do konsumpcji

   Jak zwykle do śniadania chciałem obejrzeć  wiadomości, mówiące o tym co się wydarzyło dnia poprzedniego.  Ogólnie nie oglądam telewizji wcale. Paradokumenty, ogłupiające reklamy, nierealistyczne seriale, to nie jest mój świat. Jednak lubię wiedzieć co się dzieje na tym świecie.  Tego dnia przeżyłem prawdziwy szok. W ogólnopolskim serwisie informacyjnym mówiono o wczorajszym napadzie na Kubę. Stacja była w posiadaniu zdjęć z miejsca zdarzenia, które otrzymała od anonimowego telewidza. Otrzymała również te, które były zrobione przez samą policję i najprawdopodobniej zostały wykradzione z ich serwera.  Dziennikarz w garniturze omawiał wszystkie ustalenia policji oraz informował o stanie ofiary napadu.
"Największą tajemnicą pozostaje napis, który napastnik napisał na ciele mężczyzny po utracie przez niego przytomności. 'Blue Wolf' bo tak on brzmi jest najprawdopodobniej podpisem agresora. Najczęściej to seryjnych morderców cechuje takie zachowanie..."
— Jakiś psychopata. Strach teraz chodzić do szkoły — powiedziała siostra, o której obecności zapomniałem
— Jeśli próbujesz zasugerować, że nie chcesz iść do szkoły to wiedz, że się nie zgadzam. Do Twojego gimnazjum jest tylko parę minut drogi. Może to nie psychopata tylko tatuażysta amator—próbowałem zażartować.
— Naśmiewasz się z cudzego nieszczęścia. Nic nie sugeruje, po prostu stwierdzam fakty.
— Telewizja zawsze robi ze wszystkiego sensację. Zdarzenie miało miejsce wczoraj, a oni zachowują się jakby grasował tu seryjny zabójca z maczetą —po chwili dodałem — Dobra ja już ruszam do szkoły i tobie radzę to samo.

  Nie dałem poznać przy siostrze po sobie szoku i niedowierzania. Przestępca który napadł Kubę napisał na nim mój pseudonim, na dodatek poinformował media o sprawie i wysłał im zdjęcia. Wrobił mnie w prosty i złośliwy sposób. Miałem jednak wrażenie, że ja bym to zrobił lepiej. Idąc do szkoły zastanawiałem się nad motywem tego kogoś. Nie wiedziałem co chce on osiągnąć.  Sądziłem, że AS skontaktuje się ze mną niebawem. Długo na to nie czekałem. Zadzwonił do mnie dokładnie w tym miejscu w którym napadł mojego kolegę.
— Powiem szczerze sprytne zagranie  — powiedziałem na przywitanie
— Dziękuję. Teraz chcesz ze mną zagrać w grę, czy potrzebujesz dodatkowej zachęty? — odpowiedział chłodno, tym razem używał własnego głosu
— Namówiłeś mnie. Nie sądzisz, że można było nie informować mediów o całej sprawie? I powiedz mi po co ten cały napad? Informatycy nie brudzą sobie rąk przestępstwami w realu.
— Nie żartuj! Jako osoba inteligenta powinieneś wiedzieć. Inaczej bym cię nie namówił, więc musiałem skrzywdzić pierwszego lepszego przygłupa jaki się nawinął.  Mogę cię pokonać z łatwością, w każdej w chwili. Chcę jednak mieć publikę i rozgłos. Dzięki temu, że podpisałem się twym pseudonimem, szukają cię wszystkie zastępy policji w mieście.
—I co? Chcesz patrzeć jak desperacko szukam ucieczki od odpowiedzialności? Wystarczy, że ktoś powie policji o hakerze Blue Wolf, który sprzedał kilku chłopakom filmiki z udziałem ich nielubianych kolegów, a ona wykorzysta wszystkich swoich informatyków. Złapią mnie bez problemu. Wiesz o tym.
Szybko skończona gra. Gratuluję wygrałeś. —  Mówiłem bez śladu emocji
— Obaj wiemy, że jesteś za dobry na wykrycie przez tych amatorów — zaśmiał się
— Potraktuje to jako komplement. Chcesz zabawy będziesz ją miał. Tylko na czym ona ma polegać?
— Dam ci miesiąc na przygotowanie się do walki. Niedługo się odezwę. Do usłyszenia Blue

Rozłączył się. Dla przeciętnego człowieka moje czyny są nienormalne. Co jednak ów człowiek powiedziałby o tym co robi AS. Nawet według mnie ten człowiek jest psychopatą. Napada ludzi tylko po to by zaciekawić mnie rywalizacją ze sobą. Z drugiej strony czułem się zaszczycony.  Musiałem coś zrobić, aby być przygotowanym na ponowne uderzenie. Najpierw jednak chciałem się upewnić, że nikt nie wpadnie na mój trop i mogę spokojnie żyć.  Nasza rozmowa  trochę mnie rozbawiła. Żaden z nas nie zdradzał emocji. Podobnie mogłaby wyglądać konwersacja Dr. House'a i Sherlock'a. Cała szkoła mówiła o napadzie na Kubę. Ludzie zwalniali się z lekcji, by móc go odwiedzić,  zastanawiali się kto mógł to zrobić i szukali winnych wśród uczniów naszej szkoły. Największe podejrzenia padły na Mateusza. Ten jednak nic sobie z tego nie robił śmiejąc się z tych absurdalnych domysłów. Jednak Pani Dyrektor postanowiła zwolnić go z funkcji przewodniczącego Samorządu Uczniowskiego.  Mimo niechęci jaką żywiłem do niego powiedziałem mu, że dyrektor nie może go zdymisjonować. Zrobiłem to tylko dlatego bo lubię przestrzegania prawa, a to był zamach na szkolną demokrację. Bez jakichkolwiek dowodów, opierając się na plotkach i pomówieniach pozbywano się Mateusza ze stanowiska. Wiem, że samorząd to nic ważnego, a jego przewodniczący niczym się nie różni od innych osób. Cała ta 'instytucja' miała tylko pokazać ludziom kto jest najpopularniejszy wśród uczniów. Tu chodziło o zasady.  Zwalniając Mateusza dyrektor udowodniłaby, że wierzy w jego winę i wywołałaby lawinę gniewu skierowaną ku chłopakowi, gdyż ludzie byliby przekonani o znalezionych dowodach na jego winę.  Z drugiej strony obiecałem się na nim kiedyś zemścić, a to co zrobiłem wcześniej było nie wystarczające. Postanowiłem, więc nie pomagać jemu. Nie został zwolniony, lecz musiał sam zrezygnować, jak to określono "dla dobra ogółu".  Przez cały pobyt w szkole marzyłem o znalezieniu się w domu i możliwości skupienia się na sprawie Kuby oraz odkryciu tożsamości AS'a.  Wiedziałem, że musi to być człowiek inteligentny oraz świetnie znający się na informatyce. Z łatwością włamał się na policyjne serwery i wykradł im dokumentację sprawy.  Wygranie z takim człowiekiem będzie trudne, tym bardziej, że nie wiem na czym jego 'gra' ma polegać. 
Przez cały tydzień od pobicia Kuby dużo się działo. Policja przesłuchiwała wiele osób, między innymi Ewelinę, Olę, Matiego i mnie. Chcieli wiedzieć czy ofiara miała wrogów i czy mam jakieś podejrzenia.  Postanowiłem przemilczeć spór Kuby z Mateuszem i tak już pewnie ktoś o tym wspomniał.  Parę razy po szkole wkradałem się na laptop policjanta który prowadził sprawę.  Wiedziałem dzięki temu, że nie jestem w gronie podejrzanych. Tak naprawdę to nikt nie był, służby były bezradne w tej sprawie.  Sam Kuba sam nie wiedział kto go napadł. Nie wspomniał też o tym, że kupił od 'Blue Wolf' nagranie kompromitujące  Mateusza. Kolejny trop prowadzący do mnie przepadł. Jednak z wykradzionych przeze mnie informacji wynikało, że ktoś do niego dzwonił przed napadem.  Mimo to biling telefoniczny na to nie wskazywał. Ktoś zadzwonił do niego, a następnie usunął wszelki ślad tego, usunął też z bilingów rozmowę ze mną.  Chciałem pogadać z Kubą na ten temat. Czekałem jednak aż sprawa ucichnie, aby nie nabrał podejrzeń.
      
       Zabrałem się za zdobycie gotówki. Za długo z tym czekałem. Jeśli chciałem myśleć o byciu dobrym hakerem potrzebowałem sprzętu.  Okazji do zarobienia było sporo, jednak żadna nie wydawała się zadowalająca.  Zbyt mały przewidywalny dochód lub zbyt duża szansa na wpadkę od długiego czasu wykluczały wszelkie pomysły. Ponad to obowiązki szkolne i zamieszanie związane z napadem na Kubę sprawiły, że nie miałem czasu na wdrażanie nowych pomysłów. Miałem jednak czas na ich wymyślanie. Ostatnie wydarzenia skłoniły mnie do wykorzystania moich zdolności w walce z przestępczością.  Chciałem oczyścić swój wizerunek w oczach policji i mediów. Najpierw jednak sam musiałem lekko nagiąć przepisy prawne. Miliony osób na całym świecie codziennie wykonuje jakiś przelew bankowy lub płaci dzięki użyciu karty kredytowej.  Postanowiłem to wykorzystać w sprytny sposób. Chciałem włamać się do centrali czterech największych polskich banków uzyskując dane wszystkich ich klientów.  Następnie wykorzystując mój nowy wirus spowodować, by z każdego przelewu bankowego powyżej tysiąca złotych lub transakcji z wykorzystaniem karty kredytowej powyżej  dwustu złotych na moje konto wpływała pewna jej część, najczęściej nie większa
 od pięciu groszy. Dochód z całej akcji wyniósłby około trzech tysięcy złotych dziennie. Proces nie mógł trwać długo, więc zamierzałem po tygodniu przerwać wykradanie pieniędzy. Ktoś na pewno by się w końcu zorientował.  Zabrałem się do pracy pierwszego wieczoru po zaplanowaniu ostatniego szczegółu. Nie patrząc na późną porę i konieczność  pójścia kolejnego dnia do szkoły, szukałem dostępu do tajnych danych banków. Często najsłabszym ogniwem zabezpieczania jest człowiek. Dlatego najpierw włamywałem się do komputerów dyrektorów banków w celu uzyskania jakiś informacji. Tej nocy nie zmrużyłem oka. Wypiłem dwie kawy i napój energetyczny.  Wiele razy chciałem się poddać. Jednak już wiedziałem na co przeznaczę zdobyte pieniądze, to dodawało mi motywacji. Pracę skończyłem o siódmej, więc nie było czasu na odpoczynek, musiałem iść do szkoły.  Mój organizm nie funkcjonował tak jak powinien. Miałem spowolniony czas reakcji i nie ogarniałem co się wokół mnie dzieje. Nie pamiętam jak dotarłem tego dnia do szkoły.  Lekcje dłużyły mi się okropnie. Na każdej tępo patrzyłem na nauczyciela udając zainteresowanie. Jednak nie mogłem zwolnić się do domu, ponieważ musiałbym się tłumaczyć mamie. I tak ma pretensje, że siedzę długo na komputerze. Na przerwie po piątej lekcji zasnąłem.  Śnił mi się AS. Śmiał się ze mnie i moich działań. Kazał rozwiązywać  jakieś zagadki. Groził utratą bliskich. Obudziła mnie Ola. Przez wszystkie lekcje starała się kryć mnie przed nauczycielami. W zamian chciała wiedzieć dlaczego chodzę nie wyspany. Skłamałem, że to przez bezsenność i głośnych sąsiadów. Nienawidziłem jej okłamywać, nie miałem jednak wyboru. Musiałem trzymać się zasad. Po powrocie ze szkoły jak zwykle zabrałem się do pracy nad pisaniem wirusów i programów komputerowych. Sprawdziłem czy mój plan zdobycia pieniędzy działa. Nie zawiodłem się, kasa już wpływała na konto. Tydzień później stan mojego konta wyniósł 19935 zł. Ładna suma. W zanadrzu miałem pewien pomysł, musiałem wykonać kolejny krok w realizacji planu.


   Imię: Marek   Nazwisko: Bieski Lat: Trzydzieści dwa  Skazany na pięć lat więzienia za pobicie z ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu. Na rozprawie sądowej wyznał, że nie żałuje i groził ofierze. Potrzebowałem kogoś kto pomoże mi w biznesie. Nie chciałem by był to ktoś bliski. Musiał to być ktoś doświadczony w sprawach więzienia i mający znajomości wśród przestępców.  Dr House czy Sherlock mieli pomocników. Nawet Jezus miał apostołów, którzy działali po jego śmierci. Dlaczego ja miałem działać sam? Ktoś musiał służyć mi radą i pomagać w fizycznych aspektach mojej pracy. Spytacie czemu Marek, czemu właśnie jego wybrałem z wielu przestępców.  Powód był oczywisty. Wystarczyło poznać motyw jakim się kierował podczas pobicia. Mężczyzna mścił się na facecie, który chciał skrzywdzić jego dwuletnią córkę.  Dla mnie to oznaczało, że jest odważny i umie walczyć o swoje. Ponad to w razie nielojalności mogę uderzyć w jego rodzinę.  Nie powinienem mieć problemów z namówieniem jego do współpracy. Wystarczyło obiecać mu pensję pozwalającą utrzymać rodzinę. Osoby które były karane mają bardzo duży kłopot z znalezieniem pracy. Nikt nie chce przecież zatrudniać byłego więźnia mogąc pozwolić sobie na osobę nieskazitelną pod względem prawnym.  Marek wydawał się idealny. Dobrze zbudowany, dość inteligentny,  bez nałogów oraz gotów do poświęceń dla dobra rodziny. Przejrzałem jego z każdej możliwej strony.  Był on też dobry z jeszcze jednego powodu. Chciał zemsty na oprawcy córki. Wcześniej nie udało mu się pomścić dziewczynki. Teraz ja mogłem mu to umożliwić. Facet musiał przystać na współpracę ze mną.  Pod pewnym względem byliśmy sobie niezbędni.

Dobry nastrój zepsuł mi list, który ktoś podrzucił mi do skrzynki.  Na kopercie napisane było tylko moje imię i nazwisko.  W środku znalazłem kartę. Asa pik. Ktoś na nim napisał  "23.12". Data. Nie wiedziałem o co chodzi.  Pewny był tylko adresat i fakt, iż zostało mi do czegoś sześć dni.
 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Blue WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz