10 Zaufaj mi

2.3K 175 3
                                    

Jakim szokiem był dla mnie fakt, że obudziłam się prawie godzinę przed budzikiem. Nie chciało mi się jeszcze wstawać, więc postanowiłam zostać jeszcze trochę w łóżku. Zastanawiałam się czy aby na pewno dobrym pomysłem jest powiedzieć rodzicom, że Aron jest w tej samej sytuacji co ja. Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw zdecydowałam się jednak, że nie ma sensu tego dłużej taić. Powiem im przy śniadaniu. Po parunastu minutach zwlekłam się z łóżka, uprzednio wyłączając budzik, który wkrótce powinien zacząć dzwonić. Udałam się do łazienki i niespiesznie wykonałam wszystkie poranne czynności. Zabrałam torbę spod biurka i z lekkim makijażem w czarnej bluzie z kapturem z logiem batmana i bordowych rurkach opuściłam swój pokój. Idąc korytarzem usłyszałam chrapanie Sebastiana co wywołało delikatny uśmiech na mojej twarzy, mimo, że wciąż byłam na niego zła. W kuchni nie było jeszcze rodziców. Położyłam torbę na krześle i zabrałam się za szykowanie śniadania. Skoro wstałam wcześniej to co mi szkodziło zrobić śniadanie dla wszystkich? Zaparzyłam kawę dla rodziców i Sebastiana, a dla siebie herbatę. Uszykowałam jeszcze sporo kanapek na dużym półmisku i położyłam na stole. Kiedy wszytko było gotowe usłyszałam kroki na schodach.

- Czołem. - rzucił w moim kierunku tata, zapinając ostatnie guziki błękitnej koszuli.

- Hej. - powiedziałam uśmiechając się.

- A co to? Dzień dobroci dla zwierząt? - zapytał mężczyzna przekornie, patrząc na uszykowany posiłek na stole, czym wywołał śmiech mamy.

- Bardzo zabawne. - mruknęłam posyłając my mordercze spojrzenie spod przymrużonych powiek. - Po prostu jestem wzorową córką. - oznajmiłam z najbardziej przesłodzonym uśmiechem na jaki było mnie stać.

- Albo lizusem. - zawołał wchodzący do kuchni Sebastian i wystawił język w moim kierunku. Prychnęłam tylko na złośliwą zaczepkę brata i usiadłam do stołu.

Jedliśmy w ciszy, a ja w myślach zastanawiałam się nad tym jak mam im powiedzieć o Aronie i o tym wszystkim. W końcu doszłam do ładu ze swoimi myślami i postanowiłam przerwać milczenie.

- Mam wam do powiedzenia coś ważnego. - zaczęłam niepewnie. Spojrzenia wszystkich obecnych skierowały się na mnie.

- O co chodzi kochanie? Coś się stało?- zapytała mama najwyraźniej zaniepokojona.

- To jest związane z tym co się stało w ostatnią niedziele. - powiedziałam. Wszyscy wpatrywali się we mnie z jeszcze większą uwagą. - Pamiętacie Arona? - spytałam lustrując twarze domowników. Rodzice pokiwali twierdząco głowami, a Sebastian zmarszczył brwi.

- Jakiego Arona?

- Aron chodzi ze mną do szkoły. Jest w trzeciej klasie. Był tu wczoraj. - Sebastian kiwnął głową na znak, że zrozumiał i żebym kontynuowała. - No więc... wtedy gdy doszło do tej przemiany to... on też tam był i wszystko widział. - mama z Sebastianem wytrzeszczyli oczy, a tata aż zakrztusił się kawą. - Ale to nie to jest ważne. Chodzi mi o to, że on... no... ten tego... po prostu on jest taki jak ja. W sensie też się tak przemienia i tak jakby my nie jesteśmy do końca ludźmi. Fachowo to jesteśmy hybrydami.

- Hybry... co? - zawołali w tym samym momencie domownicy.

- Hybryda. Tak to się nazywa. Wiem, że jesteście w szoku. Ja też jestem. To co stało się w lesie to była wilcza przemiana. Pierwsza. Za jakiś czas będę się jeszcze zmieniała w konia. - ostanie zdanie wypowiedziałam z wyczuwalnym wahaniem w głosie. - Ale nie martwcie się. Aron mi pomoże. Obiecał, że wszystko mi wytłumaczy i nauczy mnie to kontrolować. Nie będzie tak źle. - powiedziałam spokojnie i uśmiechnęłam się słabo.

- Hope... jesteś pewna, że możesz mu ufać? - zapytał tata przejęty całą sytuacją.

- Tak. Chyba tak. Z resztą nie mam wyboru, co nie? Ktoś musi pomóc mi ogarnąć ten burdel. - westchnęłam.

DelectorumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz