Spotkanie

2.8K 248 45
                                    

Gonciarz POV:
Otworzyłem oczy. Do moich nozdrzy wdarł się zapach jEBANEJ CEBULI. Woń zwlekła mnie z łóżka. Wstałem, ubrałem się. Rozmyślałem o wczorajszym zdarzeniu. "Czy on mi w ogóle wybaczy?" - zaplakałem w myślach - "Może obrócę to w żart i wszystko będzie ok...nie, nie mogę. Chcę dowiedzieć się o jego uczuciach." Zamyślony, zszedłem po schodach. Mój wzrok od razu skierował się w stronę kuchni. "Dzień dobry kotku" - powiedziała mama ubrana w fartuch i zieloną, elegancką sukienkę. Zapytałem o przyczynę jej odświętnego ubioru. "O 14 jadę do cioci Ewy, wrócę za dwa dni. To znaczy, że będziesz caaaałkiem sam, i że nie będę wiedziała, jeśli zaprosisz jakąś loszkę" - mrugnęła do mnie. "Będę mial szansę zbliżyć się do Gonchaka" - ucieszyłem sie w myślach, nie tracąc nadziei "Muszę go tylko zaprosić...". Mrocznie uśmiechnąłem się pod nosem. Nagle naprzeciwko mnie pojawił się talerz z jajecznicą. Mama zaraz skierowała się w stronę drzwi, oznajmiając, że ma jeszcze pare spraw do załatwienia na mieście. Kiwnąłem głową i zabrałem się za posiłek. Nadal się uśmiechałem... Co się ze mną dzieje?!

Gonchak POV:
"Przez całą noc nie mogłem zasnąć...czy on chciał mnie pocałować?!" - Zarumieniłem się nagle, zszokowany. Już nigdy nie spojrzę mu w oczy, choćbym chciał. Wstydzę się. Ale dlaczego robię się cały czerwony, kiedy o nim myślę? Chciałbym go przytulić...nie, to dziwne! Przecież jestem into loszki! Zaśmiałem się nerwowo. Jest już piętnasta, a ja nadal leżałem w łóżku. "Nie, trzeba przecież zmontować nowe The Best Of! XDDD" - próbowałem myśleć pozytywnie. Zasiadłem przed komputerem, kiedy do moich uszu dobiegł dźwięk powiadomienia na Facebooku. Przełknąłem ślinę i sprawdziłem wiadomość. Była ona od Gonciarza.
"Proszę, spotkajmy sie dzisiaj o 21 przy moim domu. Chcę tylko pogadać i wyjaśnić. Jeśli przyjedziesz napisz "ok""
Zaskoczony, automatycznie napisałem "okej". Nie mogłem mu odmówić, chciałem sie spotkać.
Resztę dnia spędziłem na nagrywaniu, jednak trudno było mi się skupić. Zastanawiałem się nad naszą rozmową...
Wszedłem z domu około 20:50. Gonciarz mieszka dość blisko, nie musiałem się spieszyć, jednak moje serce biło bardzo szybko, i chciałem jak najprędzej zacząć spotkanie.
Kiedy dotarłem na miejsce, nikogo tam nie było. W oknach nie paliło się światło. Zastanawiając się, czemu jest tak cicho i strasznie, marzłem na jego podwórku. Nagle poczułem silne uderzenie w głowę. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłem, był mój uśmiechnięty przyjaciel, kurczowo trzymający linę.

Boku No GonchakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz