Słońce w Exilumie wyłaniało się spod widnokręgu , odsłaniając zielono żółte pola . Rantre zaczęła już powoli topnieć, zachęcając zwierzęta do wypicia świeżej , zimnej wody . Te jednak nie były na tyle ufne żeby wyjść na łąkę której zazwyczaj strzegli hanterzy ( Hunter czyt. hanter . Z ang. łowca ). Lecz nie tylko zwierzęta były bojażliwymi stworzeniami w tej okolicy . Gdyż Rantre nie była tylko jedynym żrodlem wody w miasteczku . Była granicą rozdzielająca skłócone rody . Rzeka miała kształt litery Y . Na północnym wschodzie znajdowało się miasto – Slegtron . Rządził nim słynący z okrutnych morderstw król Carnific ( od łac. carnificem – z pol. kat . czyt.Karnifik) . Czemu więc skoro był mordercą został królem ? Czemu nadal jest władcą pomimo tylu okropności wyrządzonym ludziom? Takie pytania zadawali sobie mieszkańcy Exilumu . Lecz prawdę można było usłyszeć tylko od połnocno-wschodniego sąsiedztwa .
- Słuchanie prawdy jest bezpieczniejsze iż oszukuje nas ona mniej niż nasze zasady które przecież niemal zawsze potrafimy na naszą korzyść przekręcić.- rzekł ze stockim spokojem Diuck de la Fated patrząc przenikliwie w oczy szambelana .
- Ależ mój królu ! Prawdą ja kierować się wole aniżeli na naszą niekorzyść zesłać niepotrzebne troski !
- Wiec jaką to prawdę masz mi do przekazania?- spytał poprawiając się na tronie .
- W Slegtronie giną ludzie , tamtejsi doradcy nic z tym nie robią ! Z niewiadomych przyczyn nie chcą odwołać z tronu tego mordercy ! – mówił szybko patrząc z przestrachem na swojego władce , który zdawał się ani trochę nie przejąć słowami swojego przyjaciela .
- Przypominam ci Gregor , że to właśnie wczoraj narodził się mój pierworodny syn , zamierzam spędzić z Edwinem przynajmniej trochę czasu , zanim ten głupiec wszcznie kolejną wojne z Malbalustią *
- Rozumiem , mój panie , ale im dłużej zwlekamy , tym więcej ludzi jest zagrożonych , w tym także twój syn panie .
Gregor wiedział że tym argumentem przekona króla Diucka do działań. Malec urodził się zaledwie wczoraj , a król już stawiał go ponad wszystko . Wszyscy wiedzieli że od dawna pragnął syna . Chciał się zestarzeć w świadomości że Exilum spoczywa w dobrych rękach .
- Wiem co robisz Gregor . Ale dobrze . Wyślij więc posłańca z wiadomością że chce się widzieć z Carnifickiem pojutrze , w godzinę południa na granicy Rantre . Ma być sam . – odparł z powagą
-Tak panie .- rzekł
-I powiedz kusznikom żeby schowali się w lesie w dzień jego przybycia , ma ich być przynajmniej z piętnastu . Nie ufam mu . – burknął i skrzywił się nieznacznie , przypominając sobie ich ostatnie spotkanie...
- W takich czasach mało kto sobie ufa panie- odrzekł kiwając głową w geście bezradności.
- Dlatego tu jesteś Gregor . Ufam ci przyjacielu .
Posłaniec podniósł głowę ze zdziwienia, zakłopotany wyjąkał
- T-to zaszczyt słysząc takie s-słowa z ust mojego króla.
Mężczyzna siedzący na tronie tylko się lekko uśmiechnął
-Możesz się oddalić. To wszystko- odparł.
-Tak panie- mruknął nadal zakłopotany.
Słysząc stukot oddalającego się przyjaciela, Diuck przypomniał sobie że miał coś jeszcze do powiedzenia swojemu sudze.
- Gregor wróć tu proszę na chwilę. – Powiedział wstając i idąc w strone szambelana. Pokładając rękę na jego ramieniu rzekł poważnym głosem.
- Pamiętaj że nie będę tu na zawsze. Kiedy mnie zabraknie , to Edwin zostanie królem. Będzie waszą ostatnią szansą na pokój . Zaufaj mu .
- odrzekł z mocą , patrząc prosto w oczy Gregora .
-Twoje słowo moim rozkazem panie . Niech się król nie martwi. Malec sobie poradzi. – Odparł uśmiechając się do niego.
- Wiem. – Rzekł patrząc za okno zamku . Zbierało się na burzę , co wcale nie poprawiło humoru króla.Malbalustia* – trzeci ród.
CZYTASZ
Podniebna Wojna: Następca Zdrajcy
FantasyNa pierwszy rzut oka - powieść historyczna. Czy aby na pewno ? Wczytaj się w opowieść która porwie Cię w otchłań wojennego średniowiecza a jeśli zechcesz, do podniebnego świata magii.