★1★

60 4 3
                                    

        Zobaczyłem ją i wyszedłem ze swojej kryjówki...
... Ona mnie zobaczyła i zaczęła krzyczeć.
- Prosze nie krzycz...
- Jak mam nie kyczeć gdy w moim pokoju jest morderca i zaraz ma mnie zabić?!
- Nie krzycz to cie nie zabije - mówiłem spokojnym głosem
- Ta akurat bo ci uwrze!
- Ehhhh... Po dobroci nie działa musze zrobić po Jeffowemu Powiedziałem poczym wyciągnąłem scyzoryk, ustałem za nią i przyłożyłem narzędzie so jej gardła i szepnąłem do jej ucha.
- Ciiii... Nie krzycz to nie zrobie ci krzywdy.
Ona w odpowiedzi kiwnęła tylko delikatnie głową.Puściłem ją a ona już znalazła się skulona w kącie. Zaczęła cicho szlochać. Podszedłem do niej na co się wzdrygnęła. Dotknęłem jej policzka wycierając łzy.
- Jack... Czemu?- zapytałam niemalże szeptem
- Co czemu?- odpowiedziałem pytaniem
- Czemu mnie nie zabijesz?
- Ehhh... - westchnąłem - Jakoś nie mam ochoty nikogo zabijać
- Ale... Ja chcę umrzeć - powiedziała na co zachsztusiłem się śliną
- Dlaczego?!- prawie wrzasnąłem
- Bo widzisz... To jest tak, że ... Że moje życie nie ma sensu.
- To dlaczego wrzeszczałaś?
- Bo myślałam, że mnie wtedy szybciej zabijesz
- Ehhhh... Może kiedyś ale napewno nie dziś...
- Czemu?!
- Bo mam ogromnego doła - podkreśliłem dwa ostatnie słowa
- Bo... - pytała
- Bo mam ostatnio zryte dni...
- Bo...- znów dopytywała
- Bo mam dość tych błaznów, OKEY?!
- Jakich?
- No tych z którymi mieszkam
- A z kim mieszkasz?- znów... To zaczyna troche irytować
- No kurcze czy ty naprawde nie znasz creepypast? Jak znaasz mnie to powinnaś znać reszte
- No znam ale jest ich dużo- odparła
- Ja mieszkam z durnowatym Jeffem, krasnalem Benem i mackowatym slendim.
- Oj joj joj współczuje
- Dzięki...
Gadaliśmy jeszcze jakiś czas a potem wyszedłem mówiąc, że jutro wrócę. Gdy dotarłem do domu była 23:55. O kuźde pięć minut do północy, poszedłem do pokoju Jeffa, ten idiota śpi. Potem do Bena on też śpi, tylko , że nie na łóżku jak cywilizowany psychopatyczny człowiek, lecz pod biurkiem, OKEY... to troche dziwne. Naatępny był Slendi, on też zasną na biurku chyba coś pisał, ale pewności nie ma. Podszedłem do jego stanowiska i zgasiłem lampkę. Na liście następny był mój pokuj. Rozebrałem się do bokserek i rzuciłem się na łóżko poczym zasnąłem. Około godziny 11:46 obudził mnie gruby, tłusty tyłek Jeffa, spadający na mój brzych.
-----------------------
Przepraszam że taki krótki ale skorzystałam że miałam do szkoły później niż mama do pracy i napisałam rozdział ^.^ mam kare na tableta i telefon ale w zeszycie se pisze a potem przepisuje ;) mam nadzieje że wam się spodoba a ja już spadam do szkoły BAJO!!!! ^.^

Eyeless Jack :3 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz