Coś więcej...cz.2

2.4K 189 59
                                    

Na apelu Alfred zobaczył jak wiele uczniów jest w tej szkole, oczywiście widział ich na lotnisku i w autokarze, ale nie zdawał sobie sprawy, że na świecie jest aż tyle państw. Po apelu wychowawczyni klasy zaprowadziła jego klasę do sali numer 21b. Jego klasa składa się z niego, Arthura, Francisa, Matthew, Lovino, Antonia, Felliciano, Ludwiga, Kiku, greka Heraklesa Karpusi, polaka Feliksa Łukasiewicza, litwina Torisa Laurinaitisa, rosjanina Ivana Braginskiego, chińczyka Wanga Yao, norwega Lukasa Bondevika*, dunczyka Matthiasa Kohlera, finlandczyka Tino Väinämöinen, szweda Berwald Oxenstier i islandczyka Emila Steillsona. Alfred z trudem zapamiętał te wszystkie imiona ale jako bohater miał pewność, że je zapamięta. Po zakończonym pierwszym klasowym spotkaniu, wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Arthur szedł i rozmawiał z Lukasem z tego czego dowiedział się Alfred od Kiku i Heraklesa z którymi wracał do pokoju ponieważ ich drzwi były na przeciwko jego i Arthura, o wróżkach, trolach i miętowych latających królikach. Alfreda zdziwiło, że w takim wieku rozmawiają o takich rzeczach, ale on sam czytał komiksy o super bohaterach. Po dotarciu do pokoju Alfred zaczął się rozpakowywać. Co dziwne Arthur długo nie wracał. Alfred zaczął się trochę martwić więc wstał żeby poszukać anglika, ale gdy tylko podszedł do drzwi nagle się otworzyły i biedny Alfred oberwał w nos.

- Hej! Alfred nic ci nie jest!

- Spokojnie jestem bohaterem i takie małe rany nic mi nie robią.

- Ale ty strasznie krwawisz! Przepraszam!

- Spokojnie! Arthur uspokój się tylko przygrzmociłeś mi drzwiami, spokojnie - próbował uspokoić Arthura Alfred.

- Jestem spokojny!

- Właśnie widzę. Latasz po pokoju zamiast podać mi chusteczkę.

- Już daję! - Arthur podszedł do torby. Obrócił się i podszedł do Alfreda, ale nieszczęście (zależy dla kogo) sprwiło, że Arthur się potknął o rzecz którą wyrzucił w górę w przypływie paniki i wylądował na Alfredzie a ich usta złączyły się w pocałunku...długim ponieważ nasi panowie najwidoczniej lubią się zacinać na 15 minut. Skąd mieli powietrze nikt nie wie. Po tych piętnastu minutach oderwali się od siebie i zaczęli się przepraszać, tak przez kolejne 15 minut.

Nastał czas snu i Alfred poszedł spać, chciał spać ale nie mógł. Najpierw sciągnął Arthurowi spodnie, później okazało się, że są razem w pokoju, następnie oberwał drzwiami, a teraz ten pocałunek. Alfred nie spał całą noc myśląc o tym. Wiercił się niemiłosiernie. W pewnym momencie gdy odwrócił się w stronę łóżka Arthura zobaczył, że Arthur też nie śpi tylko cały czerwony, spał przy oknie, gapi się w sufit. Po skończeniu przepraszania się Arthur zaczął sprzątać co narozwalał a Alfred sprzątać krew. Nie odzywali się o do siebie od tego zdarzenia. Rano powiedzieli sobie tylko dzień dobry. Jak na złość Francis zauważył w nich tą zmianę i razem z węgierką Elizabet i Kiku zaczął się wypytywać czy coś się stało w nocy i takie sprawy. Obydwoje jak na zawołanie zawsze odpowiadali prawie krzykiem "nie", robili się czerwoni i odchodzili, to tylko jeszcze bardziej wzbudziło zaciekawienie naszej kochanej paringującej trójeczki. Minął wrzesień, z nim październik i listopad, Alfred i Arthur rozmawiali jakby nic się nie wydarzyło, ale paringująca trójca wymyśliła jak ich zeswatać.

Była wigilia, każda klasa miała ją osobno. Obchodzili ją nawet uczniowie inaczej wierzący. Właśnie tego dnia plan paringującej trójcy miał się odbyć. Wszystko było przygotowane. Po wigiliach uczniowie mieli prawo spędzać ją po za sowimi pokojami, więc Kiku zrobił u siebie mały wieczorek gier, zaprosił całą swoją klasę, ale większość już miała plany. Na imprezę wpadli Alfred, Arthur, Lovino, Antonio, Matthew, Francis i Elizabeta. Zaczął niewinnie planszówkami, następnie zaproponował znaną w Japonii pocky game. Na pierwszy ogień poszli Francis i Matthew.

- Matt nie bój się, starszy braciszek Francis nic ci nie zrobi. - powiedział czule francuz

- Jak nie chcesz możesz powiedzieć, ale to oznacza twoją przegraną czyli będziesz musiał zrobić zadanie wytypowane przez Francisa. - powiedział Kiku

- Zrobię to - powiedział pewny siebie Matt

Usiedli na przeciwko siebie, Kiku podał im paluszka i zaczęła się gra. Jedli powoli, a Alfred zastanawiał się z kim on będzie musiał to robić. Przyłapał się na tym, że podświadomie chciał, żeby był to jego współlokator. Matt i Francis nie zamierzali przegrać więc choć paluszek już dawno się skończył oni nadal trwali w pocałunku. Kiku latał jak szalony z aparatem, Eliza wgapiała się w całujących chłopaków maślanymi oczami, a francuz widząc to przeszedł ze zwykłego pocałunku w bardzo dobrze znany pocałunek z języczkiem. Co najbardziej zdziwiło Alfreda to fakt, że Kanadyjczyk oddał ten pocałunek. Kiedy wkońcu stwierdzono remis (tak po moich ulubionych 15 minutach (co??...mają bardzo wytrzymały organizm na brak tlenu;p)), Kiku wylosował kolejne imiona, a byli to Lovino i Antonio. Lovino czerwony jak pomidor poddał się w połowie, ale Antoś nie odpuścił i pocałował namiętnie młodego Włocha. Alfred zaczął się już bardziej na poważnie zastanawiać kogo będzie miał. Nie wiedział jednak, że cała gra była zaplanowana od samego początku, więc gdy usłyszał imię swoje i Arthura wypluł Cole na biednego Kiku. Przeprosił go parę razy i gdy chciał uciec pod pretekstem przyniesienia ręcznika, zatrzymał go Matt, który znał zagrania naszego bohatera. Al nie miał wyboru usiadł na przeciwko czerwonego Arthura i wziął paluszek. Arthur zaczął powoli jeść paluszek, Al dołączył się do niego i po chwili złączyli się w pocałunku. Kiku latał z aparatem jak ninja. Ich pocałunek był najkrótszy na imprezie trwał nie całą minutę, gdyż nagle coś się zepsuło i potrzebowali tlenu. Ich serca strasznie głośno łomotały, że aż obudziły Heraklesa, który nie przyłączył się do gry, gdyż okropnie chciało mu się spać, czyli nic nowego. Nagle Arthur wstał i wybiegł z pokoju, Alfred z nie wiadomych (oczywiście, że wiadomych) powodów pobiegł z nim. Nie musiał biec daleko, ponieważ Arthur pobiegł tylko do ich pokoju. Alfred wszedł do pokoju i zastał Arthura leżącego na łóżku z głową w poduszce cicho chlipiącego. Zakluczył drzwi, żeby nikt nie wszedł i powoli podszedł do łóżka anglika.


Coś Więcej...[UsUk + LietPol]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz