Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nie miałam ochoty wstawać z mojego miękkiego łóżka, więc leżałam dalej, mając nadzieję, że ten ktoś sobie pójdzie. Wtuliłam się w niebieską poduszkę i prawie zasnęłam. Właśnie, prawie.
Pukanie dalej nie ustępowało, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Powoli wyplątałam się z puszystej pościeli i ruszyłam do drzwi.
Jednak zanim tam dotarłam musiałam się potknąć trzy razy i przy okazji krzyknąć;- Cholera!
Potem nadepnęłam na coś twardego i w podskokach dotarłam do powodu mojego kalectwa.
Durne drzwi...
Otworzyłam je i wciąż nieprzytomna powiedziałam, nawet nie patrząc na przybysza;- Czego?!
Co ja mówię... wręcz krzyknęłam z oburzeniem.
Nie wyspałam się i jeszcze musiałam się poobijać.
Wstałam dziś chyba lewą nogą, która z resztą nie z własnej woli musiała stanąć na podłodze.
Gdy już się ogarnęłam, spojrzałam na niespodziewanego gościa.
Zamarłam i z prędkością światła zamknęłam drzwi.Dobra to było dziiiwne...
Najlepiej jak o wszystkim zapomnę i wrócę do łóżka bo zdaje się, że jeszcze się nie obudziłam...Znowu pukanie.
Odwróciłam się i ponownie otworzyłam drzwi z przestrachem, czekając na najgorsze.
W środku byłam pewna, że to tylko moja chora wyobraźnia płata mi figle.
Nie, jednak nie...
Przede mną stał mój brat.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że stoję przed nim z otwartą buzią, więc szybko ją zamknęłam.
Uśmiechał się smutno, a potem syknął i skrzywił się.- Co się stało? - spytałam z przerażeniem.
Chciałam jednak zapytać o coś zupełnie innego.
O to skąd się tu wziął. Miał wrócić później.
Przytrzymał się futryny i zacisnął na niej swoje palce, które aż zbielały z mocnego uchwytu.
Zauważyłam, że chwycił się za klatkę piersiową, która coraz szybciej opadała i podnosiła się.
Otworzyłam szerzej drzwi i odsunęłam, robiąc mu miejsce, żeby mógł wejść. Jednak on popatrzył na mnie ze zdziwieniem i uśmiechnął się niezauważalnie. Gdy byliśmy w środku zatrzymał się i zapytał:- Masz tu gdzieś apteczkę?
Kątem oka zauważyłam krew, która już całkiem zabarwiła jego rękę. Spanikowana dopiero po chwili zrozumiałam jego słowa.
Pokiwałam głową i kazałam mu zaczekać.
Pobiegłam do łazienki i otworzyłam szafkę.
Zaczęłam gorączkowo szukać apteczki, a moje ręce trzęsły się z podenerwowania. Przypadkiem traciłam prawą dłonią jakiś lek, który spadł na podłogę i rozbił się na małe kawałeczki.- Szlag... - warknęłam z zaciśniętymi zębami
Nie zwracałam na to uwagi i szukałam dalej.
Podniosłam ścierkę, a pod nią zauważyłam małe pudełeczko. Bingo. Wróciłam z nim do pokoju a tam zastałam leżącego na kanapie chłopaka o brązowych włosach, a na jego koszuli zauważyłam wielką plamę krwi. Podbiegłam do niego i zaczęłam szybko rozpinać guziki jego koszuli. Usłyszałam śmiech.- Z czego rżysz?!
Byłam na niego wściekła. Czemu mi to robił? To on powinien się mną opiekować, a nie ja nim.
Poczułam na sobie jego spojrzenie.- Ze swojej głupoty... - odrzekł zamyślonym głosem.
Zaczęłam opatrywać jego ranę, która okazała się dość głęboka i prawdopodobnie zadana przez nóż.
Nie miałam ochoty na razie pytać go o to, skąd się wzięła. Na razie najważniejsze było to, by był zdrowy.
CZYTASZ
Tajemnica Anioła ✔
FantasyEmily Hale ma 17 lat i cieszy się z rozpoczęcia wakacji. Wybiera się na przyjęcie urodzinowe kuzynki, podczas którego wymyka się po zmroku. Z rogu nagle wyłania się auto i jedzie wprost na nią, lecz ratuje ją On. Kim jest tajemniczy chłopak? Kim jes...