Rozdział piąty

123 11 2
                                    

Właśnie skończyłem naukę, a teraz leżę na łóżku i rozmyślam.

 Czemu byłem taki niemiły dla Hope ? Szczerze mówiąc...  Nie wiem. Przy niej tak bardzo się denerwuję. A gdy się denerwuje, to mówię rzeczy, których nie mam na myśli. Ugh, zdecydowanie  muszę ją przeprosić. Strasznie mi zależy...


                                                                               **********

8:00 rano. Właśnie siedzę w klasie matematycznej. Już po dzwonku, a Hope dalej nie ma. Coś się stało? Jest chora? A może miała wypadek? Harry... Za bardzo panikujesz... Spokojnie. Zwyczajnie się spóźniła.

**********

 Już koniec lekcji matematyki. Hope się na niej nie pojawiła. Zaczynam się poważnie martwić. Czemu? Niech no pomyślę...  Może dlatego, że jesteś nią zauroczony idioto?  Eh... Głupie sumienie.  

 Wyszedłem z sali i ruszyłem na lekcję historii. Nagle na końcu korytarza dostrzegłem niską dziewczynę. To ONA. Przeszła obok mnie obojętnie, ale ja złapałem ją za nadgarstek.

-Hope?

-Czego chcesz?-Warknęła.

-Porozmawiać... I oczywiście przeprosić. Nie chciałem być niemiły, po prostu...

-Po prostu, co?-przerwała mi.

-Byłem zdenerwowany.*skłamałem.

-Coś się stało? Mogę ci pomóc?*spytała nieco łagodniej.

-N-nie...  A czemu nie byłaś na poprzednich zajęciach?

-Nie zmieniaj tematu.*Skrzyżowała ręce na piersi*

-Problemy w domu. Tyle.-odwróciłem wzrok.

-Um, okej. Nie było mnie na lekcji, bo byłam u lekarza.

-Jesteś chora?-zdziwiłem się i trochę przybliżyłem się do dziewczyny.

-Kiedy indziej ci powiem. A teraz mam prośbę. Masz dziś czas, żeby wytłumaczyć mi temat, który był na matmie?-moje kąciki ust uniosły się lekko ku górze.

 *perspektywa Hope*

-Tak, jasne, spotkajmy się o 14:30.

Przytaknęłam i ruszyłam w stronę pracowni językowej.

 Lekcja, jak lekcja. Bezsensowne pieprzenie przez czterdzieści pięć minut o ty, co nam się w życiu nie przyda.

 Gdy dotarłam na miejsce spotkania ze Styles'em, od razu dostrzegłam go siedzącego na krześle. Moment. On płakał. Podeszłam do niego i złapałam delikatnie za ramię, na co on od razu się wzdrygnął.

-Spokojnie, to tylko ja.*szepnęłam-co się stało?

-N-nic.*otarł łzy, wsrtał i zarzucił na ramię torbę.

-Zaczekaj-Harry spojrzał na mnie.

Jedno z jego oczy było podbite, a warga rozcięta.

-Boże...-Delikatnie dotknęłam jego policzka.-Kto ci to zrobił?

-Nie chcę o tym gadać...

-Dobrze. Chodźmy do mnie do domu.

Brunet westchnął i ruszył w stronę wyjścia.

 Chłopak usiadł na krawędzi wanny, a ja zaczęłam przemywać delikatnie rany wodą utlenioną.

-Więc, powiesz mi, kto cię tak urządził?spytałam nie przerywając czynności.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wybaczcie, że dawno nie było rozdziału. Wiecie, szkoła i te sprawy... ;)



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 15, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Perfect-h.s (polskie ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz