1.

1.8K 74 15
                                    

To dzisiaj.
Środa.

Mama Agaty od rana krzątała się w kuchni i przygotowywała mnóstwo potraw na dzisiejsze przyjęcie. Anna, bo tak miała na imię, nie mogła uwierzyć w to, że jej małą córeczka obchodzi dziś swoje osiemnaste urodziny... Przecież jeszcze niedawno stawiała swoje pierwsze kroki, uczyła się alfabetu, zimą lepiła bałwany i zjeżdżała na drewnianych sankach ze swoim młodszym o rok kuzynem, latem natomiast spędzała pół dnia na trzepaku wisząc głową w dół, przecież to było tak niedawno.

Stanęła na chwilę, przerwała wszystkie wykonywane czynności i oparła się o parapet. Spojrzała w okno, wyglądała jakby chwilowo zastygła niczym robak w bursztynie. W jej oczach pojawiły się łzy.

Wiedziała, że pełnoletność Agaty wiąże się z jej wyjazdem, który w końcu i tak musiał nastąpić.

Córka Anny od lat mówiła tylko o jednym, kobieta prawie codziennie musiała wysłuchiwać co dzieje się w Ameryce, ale nie przeszkadzało jej to. Cieszyła się i była dumna z tego, jak bardzo ambitna jest jej córka, wierzyła w nią i w jej możliwości. Stojąc w kuchni, opierając się o parapet i patrząc ze łzami w oczach na pędzące za oknem samochody, nie wiadomo dlaczego, ale nagle pomyślała o idolach jej córki. Przypomniało jej się jak sześć lat temu powtarzała jej, że nie warto spędzać tylu godzin w internecie i pisać do nich, że nie warto ich kochać bo i tak w końcu jej się znudzą. Wtedy nie wiedziała, jak bardzo się myliła.

Agata wielokrotnie próbowała wytłumaczyć mamie, że to nigdy nie nastąpi, że idole nie mogą się jej 'znudzić', że te kilka osób daje jej strasznie dużo szczęścia i uśmiechu, że nigdy nie przestanie ich kochać, bo za dużo dla niej zrobili i nie spocznie, dopóki ich wszystkich nie spotka, nie przytuli i nie powie jak wiele dla niej znaczą.
Wielki czarny napis na białej ścianie w jej pokoju- 'some things never change' mówił sam za siebie.

Tak naprawdę, przez ostatnie lata w życiu Agaty zmieniło się prawie wszystko, ale pewne rzeczy i sprawy zostały takie same. Śmiało można stwierdzić, że to właśnie idole ją uratowali i byli dla niej największą pomocą. Nie babcia, nie psycholog, po prostu oni- (nie)zwykli ludzie.

W wieku piętnastu lat nastolatka straciła ojca. Chyba żadne inne wydarzenie nie zmieniło jej tak bardzo, jak śmierć ukochanego taty. Agata strasznie za nim tęskniła, ale wierzyła w napis na swojej bransoletce- 'God has a plan.' i wiedziała, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Nosiła ją na prawej ręce, była ona identyczna jak ta należącą do Camerona Dallasa. Właśnie ten chłopak pomógł jej najbardziej, on sam we własnej osobie poświęcił kilka cennych minut swojego życia na rozmowę z nią, rozumiecie? Jej idol zainteresował się nią i pomógł jej tak, jak tylko mógł. Dziewczyna traktowała Camerona jako jej anioła stróża, który jest przy niej zawsze i wszędzie, który powoduje, że ona czuje się potrzebna i ważna. Wiedziała, że jest tylko jedną z kilkuset tysięcy fanek 21-letniego Amerykanina, że dzieli ich blisko 10 000 kilometrów, ale nie przeszkadzało jej to, przecież na tym polega relacja idol-fan.

Nagle Anna usłyszała irytujący dźwięk telefonu, przez co musiała przerwać swoje rozmyślania o ostatnich 18 latach jej życia. Chwilę wsłuchiwała się w znienawidzoną przez jej córkę melodyjkę, po czym przeciągnęła palcem po ekranie, przyłożyła urządzenie do ucha i usłyszała nieznajomy głos. Mężczyzna przedstawił się jako Leon, organizator wymian uczniowskich za granicę. Kobieta natychmiast skojarzyła ze sobą fakty- w zeszłym roku Agata starała się o wyjazd do Stanów Zjednoczonych, składała jakieś papiery, wysyłała mnóstwo zapytań w tej kwestii, ale jedyne odpowiedzi jakie uzyskała- były negatywne... Nie ona jedna marzyła o wyjeździe do tego kraju, nie jej jednej marzyło się życie serialowych 'żon Hollywood', nie tylko ona pochodziła z przeciętnej rodziny i nie tylko ona starała się o ten wyjazd w możliwie najniższej cenie, niestety. Anna dowiedziała się, że dla jej córki znalazło się jedno wolne miejsce na wymianę. Leon powiedział, że Agatę chce przyjąć pewna rodzina mieszkająca w Kalifornii, sześćdziesiąt kilometrów od Los Angeles. Mężczyzna powiedział jej również, że roczna wymiana do Stanów, którą zainteresowana jest nastolatka, rozpoczyna się dokładnie za 3 dni i Agata musi natychmiast podjąć decyzję, bo już w piątek po południu odlatuje jej samolot. Anna poprosiła o kilka godzin na zastanowienie i lekko zszokowana, rozłączyła sie.

Była środa, godzina trzynasta. Kobieta uświadomiła sobie, że za dwa dni o tej porze będzie żegnała się z córką, bedzię płakała w jej rękaw, po 18 latach mieszkania razem pod jednym dachem... Czy ten wyjazd oznacza, że jej ukochane dziecko za 3 dni, przez kolejny rok, przez kolejne 365 długich dni będzie dokładnie 9367 kilometrów od swojej matki, od rodzinnego domu, w mieszkaniu zupełnie obcych ludzi? Tak być nie może.

Anna nie chciała na to pozwolić.


_________________________________

Cześć wszystkim, pierwszy rozdział jest dość krótki, początki zawsze są najnudniejsze, ale mam nadzieję że mimo wszystko Wam się podoba. :)

Byłabym wdzięczna za komentarze na temat tego, co sądzicie, co Wam się podoba, albo co się nie podoba i czy chcecie kolejne rozdziały, z góry dziękuję.

polish girl / c. d.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz