Zaczęło się niewinnie, jak wszystko na tym świecie.
Każdy z uczniów, jeśli tylko chce, może sobie wykupić miejsce parkingowe tuż obok szkoły.
Miałam takie miejsce.
Dlatego, kiedy miałam już skręcać do parkowania, a przed maską mojego jeepa jakimś cudem przepchnął się inny samochód i zajął moje miejsce dałam ostro po hamulcach. Ale kiedy dostrzegłam co to za samochód i kto wychodzi z niego z zarozumiałym uśmieszkiem miałam już ochotę tylko dodać gazu i zmasakrować mu bagażnik.
Odetchnęłam głęboko i policzyłam do dziesięciu.
Pomogłoby, gdyby nie Carter pukający w moją szybę.
Zsunęłam szybę z mordem wypisanym w oczach.
- Nowy rok, nowe miejsca parkingowe, Wichura - zaświergotał schylając się do mnie, najwyraźniej zadowolony z siebie.
Przytaknęłam niemrawo.
- Nowe zasady, co? - wymamrotałam.
- No widzisz, szybko się uczysz - odpowiedział ignorując mój sarkazm i obdarowując mnie szerokim, czupurnym uśmiechem.
- Carter, zabieraj łapy- syknęłam.
- Bo? - spytał przechylając głowę z zaciekawionym spojrzeniem.
- Bo chcę odjechać i przejadę ci stopy, jeśli się nie odsuniesz - warknęłam, z całych sił powstrzymując się od walnięcia go w tę przystojną, wyszczerzoną buźkę. A pokusa była wielka, był tak blisko...
- Martwisz się o mnie? Miękniesz, Wichura.
- Z drugiej strony, może zostań - odpowiedziałam z szerokim, złośliwym uśmieszkiem i błagalnym spojrzeniem.
Carter zaśmiał się pod nosem i jak gdyby nigdy nic odszedł.
Parę sekund później, w trakcie wycofywania usłyszałam jego rozbawiony i politowany głos:
- Tak na marginesie, słuchasz w aucie High School Musical, serio?
Nie oczekiwał odpowiedzi, jak zawsze zresztą. Sądził, że to on zawsze ma ostatnie słowo.
No to trafiła kosa na kamień.
Wściekła wychyliłam głowę przez okno i wydarłam się za nim:
- Każdy tego słuchał, fiucie! Niech najlepiej świadczy o tym fakt, że to poznałeś, ty arogancki, bez ambicji, osiłkowaty BUFONIE!
Sapałam, rozglądając się po parkingu. Carter jak zwykle zareagował tylko prychnięciem, a ludzie gapili się na mnie jak na wariatkę.
Przynajmniej przestaną myśleć, że coś nas łączy. Tyle dobrego.
Godzinę później, po tym jak zjadłam snickersa Angie dla uspokojenia zmierzałam do klasy od matematyki.
Świat był nieco piękniejszy, rumieniec na twarzy zniknął, a Cartera nie widziałam na horyzoncie.
Weszłam do klasy uśmiechając się do paru znajomych, po czym usiadłam w przedostatniej ławce, jak co roku.
Wyjęłam z torby książkę, długopis i czekając na dzwonek zaczęłam bębnić palcem o blat. Spojrzałam w prawo, na chłopaka siedzącego pod oknem. Szybko odwróciłam spojrzenie, nie uświadamiając sobie kto właśnie siedzi w tamtej ławce. Rzeczywistość uderzyła mnie dopiero po paru sekundach.Gwałtownie ruszyłam głową i wbiłam spojrzenie w chłodne, świdrujące mnie błękitne oczy. Podskoczyłam i sapnęłam z przerażenia.
Co on tu robił?!
CZYTASZ
Gra pozorów
Teen FictionZac Carter? Wielu powie, że to typowy bad boy. Pali, wagaruje, co tydzień ma nową dziewczynę, bierze udział w nielegalnych wyścigach, walkach, żyje chwilą i nigdy nie żałuje tego, co zrobił. I ja też to powiem: jest typowym chłopakiem, który zbyt cz...