~Aurora~
- Nie mogę uwierzyć, że Carl woli taką idiotkę jak ty, niż mnie. - prychnęła odgarniając do tyłu swoje farbowane blond włosy.
- On mi się nawet nie podoba, jak chcesz, to możesz z nim być. Życzę ci powodzenia, naprawdę. - posłałam jej szeroki uśmiech.W szkole zawsze byłam uważana za miłą osobę, zachowywałam się w porządku nawet w stosunku do niej.
- Jeszcze tego pożałujesz, skarbie. - przewróciła oczami.
Szczerze to nawet nie miałam ochoty rozmawiać z kimś tak głupim, jak Cassandra. Zawsze tylko ze mną rywalizowała. Żałosne. Postanowiłam, że nie będę marnować na nią czasu i po prostu udałam się pod salę, w której miałam następną lekcję.
Zajęłam miejsce obok Chloe.
Można powiedzieć, że jest ona moją przyjaciółką, chociaż znamy się tylko od początku roku szkolnego, a jest dopiero listopad.Obie kreśliłyśmy jakieś szlaczki na marginesie w zeszycie od matematyki, kiedy nagle do sali wbiegł pan dyrektor.
- Dzień dobry, przepraszam, że przeszkadzam w zajęciach, ale to bardzo ważne. Czy mógłbym porozmawiać z Aurorą Evensen? - zapytał.
Nagle wszyscy uczniowie zaczęli się mi przyglądać. Super.
Westchnęłam cicho, przerwałam ozdabianie zeszytu i wstałam, aby udać się za mężczyzną.Przez chwilę siedziałam w jego gabinecie, kręcąc się na obrotowym krześle i wpatrując w podłogę. Dyrektor przeglądał tylko jakieś papiery, pisał coś, a co jakiś czas przyglądał mi się.
- O co chodzi? - zapytałam starając się zachować spokój.
- Mógłbym przeszukać twoją torbę?Po co? Nie ma szans. Nie będzie grzebał w moich rzeczach.
- Ale jeśli wolisz, żeby zrobiła to policja...- przerwał.
Co policja ma z tym wspólnego? Przecież nic nie zrobiłam.Gdy opróżniłam zawartość torby, zobaczyłam jakieś małe foliowe woreczki wypełnione białymi proszkami.
Podniosłam głowę i ujrzałam wzok mężczyzny wbity prosto we mnie.
- A jednak. Myślałam, że to głupi żart i taka dobra uczennica jak ty nie mogłaby zrobić czegoś takiego, ale widocznie się myliłem. - przygryzł dolną wargę.
- Ale ja nie wiem skąd to mogło... - poczułam, jak niewielka łza spływa mi po policzku.
- Wystarczy. Cassandra miała rajcę. - podniósł głos. - Jak mogłaś to zrobić?Cassandra. Wiedziałam. To ona mi to podrzuciła. Jak ja jej nienawidzę.
Próbowałam to wszystko wyjaśnić, ale nie miałam żadnych dowodów. Kilka dni później wyrzucili mnie ze szkoły. A ja nie mogłam nic zrobić.
Gdy wychodziłam z budynku, zauważyłam blondynkę, trzymała za rękę Carla i zwijała się ze śmiechu. Postanowiłam po prostu ją zignorować. Nie zniżę się do jej poziomu. Jestem od niej lepsza. I jeszcze to udowodnię.
Mimo tego, że miałam wielką ochotę ją uderzyć, nie zrobiłam tego. Nie zrobiłam niczego, co dałoby jej jakąkolwiek satysfakcję. Posłałam jej szczery uśmiech i wyszłam.Tym razem wygrała, ale ja nigdy się nie poddam.
~Hope~
***6:30***
Kolejny "piękny" dzień w ciepłym, jakże ciepłym, Sydney. Wszystko zapowiadało się normalnie. Obudziły mnie wrzaski mojego kochanego braciszka, Luka, z łazienki. Czemu akurat ja mam mieć pokój przy łazience? Ah... Zapomniałam, że sama go wybrałam. Myślałam, iż będę miała "szybszy dostęp do toalety i zawsze będę pierwsza". Oh, jak bardzo byłam w błędzie! Zmuszona do wstania, wyciągnęłam z mojej wielkiej szafy czarne rurki i moją ukochaną koszulkę "Team Anakin". Dzięki niej mogłam wszystkim bez slowa oznajmiać że uwielbiam Gwiezdne Wojny i że Anakin zanim został porzucony w 3cz. był całkiem całkiem. Ekhem...
***7:20***
Usłyszałm dzwonek do drzwi. Oczywiście wiedziałm kto to był.A mianowicie - przyjaciele mojego kochanego bliźniaka. Ashton miał nas dziś powieść do szkoły, a jak mieliśmy jeszcze trochę czasu, zawsze wpadali do nas na chwilę. Mama otworzyła drzwi i zaprosiła chłopaków do domu. Jak zwykle nie minęła nawet sekunda i usłyszałam:
- Pryme! Nie przywitasz się księżniczko?
- Z tobą Mickey? Zawsze! - krzyknęłam z uśmiechem.
- Ej Hopie! A my?! - usłyszałam Asha, który ewidentnie probował udawać oburzonego. Coś mu chyba nie wyszło.
- Oj no już do was pędzę! - krzyknęłam szybko zarzucając na ramie torebkę i biorąc do ręki talerz po śniadaniu.Gdy byłam już na dole, niby wszystko bylo normalnie, odłożyłam talerz, potem mocno przytuliłam Asha i Cala... No i mojego brata, bo by sie obraził, ale gdy popatrzyłam na Michaela, coś się zmieniło.
CZYTASZ
Infinity
Fanfiction'Cause I've got a jet black heart, And there's a hurricane underneath it, Trying to keep us apart, I write with a poison pen, But this chemicals running between us, Are the reason to start again. *** To będzie opowiadanie o Luku i Auri no i oczywiśc...