0.7

53 5 0
                                    


Zaproponowałam, żebyśmy poszli na pizzę, ale Ashton planował coś innego. Jego wspaniałym planem było zabranie mnie do starego sklepu muzycznego, żeby pokazać mi jak brzmi prawdziwa "dobra muzyka".

Weszliśmy do sklepu, w powietrzu unosił się zapach starych płyt i albumów, coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. To wszystko było takie interesujące. Co chwilę zatrzymywałam się, aby rozejrzeć się dookoła, sama nawet nie wiem czego dokładnie szukałam. W tym czasie Ashton kierował się na tył sklepu. Trzymałam się blisko niego, nie chcąc zgubić się w tym obcym dla mnie miejscu.

"Okej, więc teraz jest czas, kiedy pokazuję ci jak brzmi dobra muzyka." Ashton stanął naprzeciwko mnie, wiercąc się trochę, jako że przestawał z nogi na nogę. 

"Czuję się bardzo dobrze z muzyką jaką słucham." powiedziałam, przygryzając moją dolną wargę.

"Nie będziesz tak mówić po tym, jak tu skończymy." zaśmiał się Ashton. Cofnął się jeszcze bardziej wędrując od regału do regału z płytami, aż nie znalazł tego, czego szukał.

"Zacznijmy od tego." podniósł stos płyt i wręczył je wszystkie mnie. "The Killers. Mój ulubiony zespół wszech czasów. Możesz ich słuchać tak długo, jak tylko chcesz , ale nie pozwól im zostać twoim ulubionym zespołem, są moi." 

"Co to za rodzaj muzyki?" zapytałam, głownie myśląc o gatunku. The Killers brzmiało dla mnie trochę przerażająco. Nie chciałam, żeby Ashton wciągnął mnie w kupowanie jakiś screamo-punkowej muzyki bez mojej wiedzy.

"Dobry Murphy!" wykrzyknął Ashton, wyrzucając ręce w powietrze. Złapał mnie za ramiona i obrócił dookoła, prowadząc mnie pomiędzy regały. Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się, dodawał kolejną płytę do stosu w moich rękach.

"Zakładam, że to ja płacę za to wszystko?" przewróciłam oczami.

"Z pewnością nie ja.  Czy nie dostałaś karty kredytowej od swojego tatusia?" zaśmiał się Ashton. Przeszukiwał kolejne płyty i wyciągnął jedną,kładąc ją na szczycie wierzy innych płyt. 

"Vampire Weekend. Definitywnie musisz tego posłuchać."

To trwało jeszcze przez dłuższy czas. Ashton wręczał mi płyty wraz z rekomendacjami albumów, a ja nie miałam nic na ten temat do powiedzenia. Było mi to obojętne, ponieważ mimo to, że Ashton był trochę natrętny i wredny, poznawałam go kawałek po kawałku, a to było tym, czego dokładnie chciałam. Co więcej, gdy tylko wszedł do sklepu jego nastrój całkowicie się zmienił. Wydaje się jakby był zupełnie inną osobą. To było szalone, jak szybko się zmieniał. Ale zamiast siedzieć tutaj i gapi się na niego postanowiłam, że wykorzystam to na moją korzyść.

"Green Day. Słuchałaś Green Day, prawda?" zapytał Ashton,wręczając mi kolejną płytę.

"Słyszałam kilka piosenek w radiu." wzruszyłam ramionami. Szczerze to nie byłam wielką fanką muzyki. Prawie nigdy nie słuchałam jej aż do momentu kiedy miałam włączone radio w samochodzie, czego już i tak nie mogę nawet robić.

"Jezu, Murphy." Ashton potrząsnął głową. "Twoim pierwszym zadaniem jest posłuchanie Jesus of Suburbia i powiedzenie mi co o tym myślisz. Możemy porozmawiać o tym na przystanku w poniedziałek rano."

"Zadaniem? Myślałam, że zasugerujesz mi trochę nowej muzyki. Nie sądziłam, że będziesz mi zadawał piosenki do wysłuchania." zapytałam.

"Po prostu posłuchaj tej cholernej piosenki." jęknął Ashton, przeczesując włosy palcami.

"Więc lubisz muzykę, co?" zignorowałam go, pytając w zamian, ustawiając stos płyt na najbliższym stole. 

"Muzyka jest świetna. To dobre wyjście, aby uciec od tego całego gówna, które dzieje się w życiu." Ashton wzruszył ramionami. 

7:15Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz