I Mam stalkera! Boje się! (cz. 1)

38 2 0
                                    


  Obudził mnie znajomy głos ukochanego wokalisty. Ospała od niechcenia wyszukałam telefonu, nawet nie starając się spojrzeć na wyświetlacz by nie uszkodzić oczu. Przesunęłam palcem po ekranie przykładając telefon do ucha i coś mrucząc by uświadomić potwora, który mnie obudził, że słucham.


    - Noc Doberek!! Wiesz, że bardzo, bardzo ale to baaaardzo cię lubię! A teraz dobranoc! Śpij dalej!
Zdezorientowana sytuacją sprzed chwili leżałam nieruchomo z telefonem przy uchu starając się zrozumieć o co chodzi. Po jakiś pięciu minutach zabrałam telefon sprawdzając godzinę. Wpół do piątej... ty chory pojebie. Mruknęłam pod nosem częste wyzwisko w stronę przyjaciółki, po czym odkładając telefon na bok powróciłam do snu.
Równo o siódmej obudził mnie głos Sammy'ego świadczący o tym, że czas ruszyć dupę i iść do szkoły. Szybko się ogarnęłam i zjadłam śniadanie dzięki czemu bez pośpiechu ruszyłam do więzienia dla nastolatków. Ledwo wyszłam poza furtkę, a mój telefon zawibrował informując o nowej wiadomości. Spojrzałam na niego i lekko zdziwiłam się widokiem nieznanego numeru. Włączyłam wiadomość by odczytać:

Dzień dobry, princess

Wpatrywałam się w ekran nie wiedząc o co chodzi, jednak postanowiłam zignorować wiadomość. Będąc już prawie przy szkole dostałam kolejnego sms'a od tego samego numeru:

Pięknie wyglądasz :*
Miłej drogi do szkoły, princess

Zszokowana wgapiałam się w tekst wiadomości. Kto i skąd wie, że właśnie idę do szkoły. Przez chwilę się zastawiałam, aż zrozumiałam, że to pewnie Karolina. Znowu musi jej coś odwalać. Do szkoły przyszłam jakieś dziesięć minut przed dzwonkiem dzięki czemu mogłam jeszcze posłuchać muzyki. Przebrałam się i ruszyłam na górę pod klasę gdzie miałam mieć matematykę. Usiadłam pod nią z zamiarem wybrania muzyki kiedy to znów dostałam wiadomość.

Podobno „lubisz" Wilkinsona?

Znów zbyłam wiadomość pewna, ze to na pewno ta dziewczyna nudzi się w autobusie. Minęła jedna piosenka, druga, trzecia. Uczniów było coraz więcej, a wraz z dzwonkiem dostałam kolejną wiadomość mówiącą „miłej matematyki"... ta to na pewno ona. Ta jak i kolejne dwie lekcje minęły bardzo podobnie. Starłam się nie usnąć i ignorowałam wszelkie wiadomości nadal święcie przekonana, że wysyła je ten pojeb. Było tak dopóki nie dostałam kolejnej wiadomości lecz teraz byłam przy białowłosej. Widząc, że jednak to nie ona postanowiłam sprawdzić co napisał nieznajomy i niezbyt miło odpisać.


Chciałbym ciebie teraz. Nawet tu pośród wszystkich.

Zamurowało mnie. Mimo to nie stojąc zbyt długo jak słup odpisałam mu.

  - Kim ty, kurwa jesteś? Co jest Amy? Masz wielbiciela? – Usłyszałam przy uchu Karolinę, jednak zanim zdążyłam się do niej odwrócić wyminęła mnie wyrywając mi telefon z ręki. Zabije – Hmm... Romantyk się znalazł. Ludzie – zaczęła gadać poetyckim głosem. – czerpią z seksu wiele radości. Seks jest lekarstwem na wszelkie złości. – w tej chwili byłam pewna, że po zbiórce i rozgrzewce na hali ktoś przypadkiem dostanie w mordę piłką – Seks również emocje równoważy, a mnie się właśnie... seks z Tobą marzy. Ja wiem Am, że mnie kochasz. Masz dostałaś wiadomość. Oddała mi telefon a sama poszła halę. Spojrzałam na odpowiedź.

Twoim prześladowcą i przyszłym kochankiem.

Przyznaję, wkurwiona tym wszystkich schowałam telefon do szafki trzaskając nią i także poszłam na zbiórkę. Nie minęło pięć minut gry kiedy „niechcący" kopnęłam piłkę wprost w tą idiotkę. Podniosłam wzrok na trybuny i serce mi niemal, że nie stanęło gdy zobaczyłam tam Sammy'ego! Uśmiechającego się i machającego do mnie. Usłyszałam huk przez co na chwilę odwróciłam wzrok. Jednak gdy nim wróciłam w poprzednie miejsce jego nie było... Ale... to nie mogło mi się wydawać! Był zbyt prawdziwy. Chyba już śnie na jawie. Westchnęłam i skierowałam swoją uwagę jak myślałam na Karolinę, która oberwała piłką. Jednak zamiast tego na ziemi siedziała Natalka... chyba krwawiąc. Co mnie ominęło?! Czemu ja nie widziałam jak ona oberwała?! Pięknie, najpierw jakiś natręt, potem halucynacje a teraz nie widziałam jak to coś rozwala sobie mordę.
Dzięki temu „wypadkowi" nie miałyśmy zbytnio lekcji. Gdy tylko nauczycielka pozwoliła nam iść się przebrać skierowałam się do szafki, zabierając ubrania i telefon, na którym to widniała kolejne wiadomości typu: Jesteś piękna. Naprawdę już mnie to zaczyna irytować... Kolejne dwie lekcje minęły mi tak jak poprzednie. Wraz z niebieskooką czekałyśmy przed klasą na zajęcia dodatkowe z artystycznych kiedy to mój telefon po raz kolejny dzisiaj zawibrował. Jednak nie zdążyłam jakkolwiek zareagować, a dziewczyna wyrwała mi go z rąk. Przez chwilę bałam się, że znów coś zacznie czytać. Jednak zamiast tego... zaczęła pisać. Spoko. W końcu to pojeb zaraz coś patologicznego napiszę i może ten ktoś się odczepi.
Ni chuja. Minęła już połowa artystycznych a ten pojeb nie odrywa rąk od klawiatury. Rozjebała się w kącie na moim plecaku i napierdala z tym kimś... Dlaczego nikt nie zwrócił jej uwagi!? I nie ma bata. Rachunek za telefon osobiście jej dostarczę. A to co? Gnida się poruszyła. No oczywiście! Po nawaleniu mi pewnie ze stówy za te wiadomości wyjmij swój telefon i zapisz jego numer. No zajebiście! Jesteś trupem. Karol jesteś martwa.
Super w końcu koniec! Nie dość, że zjeb usunął wszystkie wiadomości jakie napisali to jeszcze musiało się rozpadać. No po prostu niewierze...
  - To stodołę – Usłyszałam za sobą głos bardzo przypominający Sammy'ego. Błyskawicznie się odwróciłam na wskutek czego potknęłam się o własną torbę. Nie no super życie mnie nie kocha. Jak to się ma w zwyczaju niezbyt rozważnie chciałam ratować swoją twarz, przez co oparłam się o drzwi szafki. Na skutek czego poleciały dalej odbijając się od czegoś. Złapałam równowagę i pierwsze co zobaczyłam to powstrzymującą śmiech białowłosą... swoją drogą jak to możliwe, że jeszcze jej nie wyjebali za nie? Nieważne tak patrzę się na nią. Z wielką ochotą rzucenia się i skręcenia karku za to wszystko. Co dziwne... kiedy tylko jej telefon zadzwonił, a ja zobaczyłam na wyświetlaczu numer tego jebanego prześladowcy od razu spoważniała i jedynie wskazując bym spojrzała się w bok spieprzyła. Super! Mój prywatny pojeb zaczął kumplować się z tym zbokiem. Zrobiłam jak pokazała i natychmiast się uśmiechnęłam. Obok mnie stoi, a raczej zgina się Agata, która to chyba w tedy chciała odejść. Nie no teraz to jest zajebiście! Najpierw tamten niedorozwój teraz ta!
Wesoła, po krótkiej kłótni z tamtym czymś wracam do domu. Nawet deszcz przestał padać! Cudownie. Nawet ten zboczeniec przestał mnie prześladować! Do domu wparowałam szybciej niż polska cebula do promocji. Rzuciłam w kąt torbę przebierając się i podłączając telefon do ładowarki. Za jakąś godzinę mam autobus. A w niedziele już zobaczę Sammy'ego. Choć od dowiedzenia się, że to on będzie suportem minął miesiąc nadal cieszyłam się jak dziecko.

Little Witch | Sammy WilkinsonWhere stories live. Discover now