Rozdział 2. "Prawda... częściowa"

19 1 0
                                    

Gloria Steinem kiedyś powiedziała: "Prawda cię wyzwoli... Ale najpierw cię wkurwi."

Szczerze uwierzyłem w jej słowa kiedy mój ojciec tylko otworzył usta.

Zanim jednak zaczął wyjawiać mi prawdę zaproponował spacer. Chcąc dostać kilka wyjaśnień oczywiście się zgodziłem. Wyszliśmy z ciemnej uliczki z powrotem na chodnik ulicy całkiem pustej, już nawet samochody nie jeździły. w oknach budynków nie było widać ludzi a na chodniku żadnych żywych istot. Przeszliśmy 500 metrów w milczeniu i skręciliśmy w prawo. Ojciec prowadzi mnie do parku. Minęliśmy kilka nie rzucających się w oczy budynków, typu biurowców lub bloków mieszkalnych, czy też kilka sklepów. Stanęliśmy przed wejściem do parku. Zielonooki poprawił swoją białą koszulę, podciągnął czarne dżinsy i zaczął:

-Przed twoimi piątymi urodzinami sądziłem że to ona będzie cię wprowadzała w ten świat.

Właśnie kiedy miałem 5 lat mama zginęła.

-Czyli to prawda?-zapytałem.-Ona była tym szefem jakiegoś bezpieczeństwa?

-Tak napisała?-zdziwił się mój rodzic.-Pokaż ten list.

Wyciągnąłem kopertę z kieszeni i podałem mu ją. Tato otworzył ją i zaczął czytać. Zrobił kwestionującą minę i oddał mi kartkę.

-W sumie to nie skłamała... tylko bardzo delikatnie to wyraziła-Skwitował brązowowłosy.

-Ale jak to?-dociekałem.

-No... Ten tytuł jej przysługiwał, ale pisano tak tylko w dokumentach-wytłumaczył ojciec.-Była szefem mafii.

Na to ostatnio słowo zareagowałem nietypowo. Popatrzyłem na mojego rozmówce i nic nie mówiąc rozłożyłem ręce w pytającym geście.

-Nie dziw się młody-zasugerował.-jest tam napisane, że rząd ukrywa kilka rzeczy przed cywilami. Jedną z nich są mafie.

-Czekaj-przerwałem.-To mama była w końcu z mafii czy szefem bezpieczeństwa?

-To jedno i to samo-skwitował tato.

-Ale...-zacząłem.

-Czy mafia zawsze musi być zła?-zapytał się mnie.-Odpowiedzi są dwie. Zarówno 'tak' jak i 'nie'. Nie mogę powiedzieć ci wszystkiego, ale wiedz że ta mafia stoi po dobrej stronie prawa, a z rodziną twojej mamy była powiązana jeszcze zanim została powołana  do działania.

-Powołana?-dociekałem.

-Jako organizacja rządowa-podpowiedział brązowowłosy.-Wcześniej też istniała, ale nie w takiej postaci jak teraz.

Zauważyłem że w trakcie tego dialogu przeszliśmy już spory kawał parku. teraz stanęliśmy na środku chodnika. Odwróciłem wzrok od swojego rozmówcy i spojrzałem na otoczenie. Drzewa były przeważnie liściaste ale zdarzały się też iglaki. Młode wiosenne liście kołysały się na gałęziach. Trawa obok chodnika tańczyła zawile pod wpływem wiatru, którego podmuchy trafiały również na moją skórę. Poczułem przyjemny dreszczyk zimna. Zapanowała cisza przerywana tylko odgłosami ptaków. Znowu zacząłem odczuwać ten wewnętrzny spokój... jakbym rozumiał naturę otaczającą mnie. Kurde już brzmię jak hipis.

-Mam przejąć jej pozycję 13 lat po jej wypadku?-zapytałem.

-A propos wypadku samochodowego mamy. Nie było żadnego.

Nagle cała ta wewnętrzna harmonia przepadła.

-Co?-już zacząłem podejrzewać, że nie dosłyszałem.

-Mama nie miała nigdy wypadku samochodowego-powtórzył zielonooki.-To było kłamstwo żeby wytłumaczyć wszystkim, którzy nie wiedzieli o jej pracy, jak zginęła.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 02, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

The MafiaWhere stories live. Discover now