Prolog

26 1 0
                                    

Jacob Kagasumi, Japończyk, pół sierota, który w wypadku samochodowym stracił mamę...

Tak właśnie mi mówiono, jestem zwyczajnym Licealistą w Tokyo, wysoki brązowowłosy o ładnych, zmieniających kolor w zależności od pory dnia, oczach i lekko zadartym nosie, tak mnie zawsze opisywano. Ja naprawdę się niczym nie wyróżniam spośród swoich rówieśników... poprawka nie wyróżniałem.

Kiedy to 20 kwietnia 2015 roku miałem iść do swojego liceum "Tokihabara" i pisać test z historii, której nienawidziłem, coś się stało, to coś zmieniło moje życie.

Szedłem dosyć wcześnie, zaspany, w mundurku do szkoły. Zatłoczone ulice Tokyo były przeszyte promieniami wstającego słońca.

Musiałem wkuwać całą noc żeby nauczyć się na ten test.

Nie miałem pojęcia że to co się stanie aż tak wpłynie na moje życie.

Co prawda powiedziałem że ulice były zatłoczone, ale zdecydowaną większość "tłoczących" stanowiły samochody. chodniki były prawie puste.

Przechodząc obok jednej z ciemnych uliczek zauważyłem dwie ciemne sylwetki bardzo blisko siebie.

Normalnie bym to zignorował myśląc że to para, i tym razem też bym tak zrobił gdyby nie połyskujący przedmiot w ręce jednej z sylwetek. Podszedłem powoli i bezszelestnie żeby sprawdzić sytuacje. Gdy byłem już wystarczająco blisko żeby rozpoznać płcie sylwetek zacząłem podsłuchiwać kobietę i mężczyznę.

-Gdzie masz hajs? Ja ci dałem towar ty mi masz dać kasę, jasne?-szepnął groźnie mężczyzna ruszając połyskującym narzędziem przypominającym nóż.

-O czym ty mówisz... ja cię nawet nie znam-wyszeptała przerażona ofiara.

-Nie pierdol mi tu. Wiem, że to ty!-powiedział już trochę głośniej.

Tyle było dla mnie wystarczającym powodem żeby pomóc. Upuściłem na ziemie torbę z książkami.

Napastnik odwrócił do mnie twarz. Zanim zdążył cokolwiek zrobić ruszyłem na niego z groźną prędkością.

Kiedy byłem zaledwie 2 metry przed nim zamachnąłem się aby oddać cios. Trafiłem, w sam środek jego twarzy. Coś groźnie chrząknęło pod moją pięścią. Padł na ziemie, ale zaraz zaczął się podnosić coraz bardziej agresywny. Ponieważ byłem teraz wyżej niż on w momencie kiedy podnosił głowę, podniosłem rękę do góry i uderzyłem go łokciem w tył głowy. Tym razem już padł na ziemie nie mogąc się podnieść. Czuć było woń alkoholu. Z czoła spływała mi pojedyncza kropla potu. Nie czułem zmęczenia ani strachu. Był to już drugi raz w tym tygodniu kiedy słyszałem gruchot kości... a który raz w miesiącu to nawet nie wspomnę. Kobieta już miała rzucić mi się na szyje, ale usłyszałem jakieś kroki z cienia uliczki. Powolnym krokom towarzyszyło klaskanie w dłonie. Po kilku chwilach rytmicznego klaskania z ciemności wyłonił się wysoki blond włosy mężczyzna w jasnym garniturze.

-No no całkiem nieźle-odezwał się przestając klaskać.

Stałem jak wryty patrząc się na groźnie wyglądającą postać i myśląc że zamiast tego mogłem teraz pisać test z historii.






The MafiaWhere stories live. Discover now