2.

75 8 3
                                    


- Cholera jasna - zaklął siarczyście pod nosem, kiedy po raz kolejny starał się wbić kod do jego szafki, która zdecydowała się dzisiaj obrazić na Hemmingsa.

Zresztą nie tylko dzisiaj. Odkąd Luke posiada tę szafkę, jej zabezpieczenie niestety nie współpracuje z chłopakiem, co go niesamowicie irytowało.

- Znowu to samo? - usłyszał marudne paplanie nad uchem i już po chwili jego ciało zostało odsunięte na bok, by Ashton mógł z lekkim wysiłkiem pomóc koledze w otworzeniu szafki - To naprawdę nie jest takie trudne, po prostu trzeba mocno przycisnąć to pokrętełko.

- Dzięki - mruknął blondyn, kiedy Ash zszedł mu z drogi i mógł spokojnie włożyć książki na miejsce, a pozostawić te, które są mu obecnie potrzebne.

To był kolejny dzień w nowej szkole i Luke zaczynał czuć, że powoli zaczyna się przyzwyczajać do nowego otoczenia. Na pewno wielką pomocą służył mu jego nowy kolega, bez którego nie poradziłby sobie tak dobrze.

- Muszę powoli zacząć przygotowywać się do egzaminów końcowych - Ash zagadał chłopaka, gdy obaj udali się w kierunku stołówki szkolnej.

Luke zmarszczył brwi, spoglądając na szatyna. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że jest od niego starszy i to jego ostatni rok w tej szkole, a blondyn ma przed sobą jeszcze jeden.

- Masz rację, to zbliża się wielkimi krokami - odparł młodszy z chłopaków - wiesz już, jakie przedmioty chcesz zdawać?

- Nie do końca - Ash zaśmiał się, drapiąc się w tył głowy - wiem na pewno, że chcę zdawać rozszerzoną chemię, ale nie jestem pewny, czy powinienem zdawać też matematykę, czy biologię.

- Musisz się poważnie zastanowić, a to nie jest łatwy wybór. - Luke zaśmiał się, spoglądając ukradkiem na Ashtona.

- Albo rzucę to w cholerę i zostanę perkusistą i wszystkie laski będą moje - rzucił nonszalancko pewnym siebie głosem, tak jakby mówił zupełnie poważnie, ale chwilę później obaj wybuchli śmiechem.

Kiedy przekroczyli próg pomieszczenia, rozejrzeli się za wolnym miejscem. Ash, jako że znał tę szkołę dużo lepiej niż Luke, pociągnął młodszego kolegę w stronę wolnego stolika stojącego w rogu stołówki.

Siadając na miejscu byli pogrążeni w rozmowie o tym, żeby rzucić szkołę i założyć punkrockowy zespół, ale Luke odciął się myślami od konwersacji, gdy zaczął rozglądać się po stołówce.

- Lucas! Słuchasz mnie w ogóle? - chłopak zmarszczył brwi i uniósł wzrok na Irwina, ale zanim ten zdążył coś powiedzieć, uwaga Luka została odwrócona w stronę grupki ludzi siedzących kilka stolików przed nimi.

Znowu zauważył tam parę, na którą wpadli kilka dni temu. Niebieskooki wciąż mało wiedział o ludziach uczących się w tej szkole, ale kiedy już miał zapytać nowego przyjaciela, stwierdzał, że to nie jest jego sprawa.

Ashton automatycznie odwrócił się do tyłu, ciekawy, co takiego obserwuje Luke, ale gdy tylko zobaczył stolik „tych popularnych" wrócił wzrokiem przed siebie.

- To szkolna „elita" - Mruknął w stronę blondyna robiąc palcami cudzysłów. Choć Ashton sam się do tego nie przyznaje, ale jest strasznym plotkarzem. - piłkarze, ich dziewczyny, cheerleaderki. A to para w środku... - nachylił się bardziej nad stolikiem, by tylko niebieskooki go usłyszał - to najpopularniejsza para w szkole. Podobno sami nie potrafią zliczyć, ile razy się schodzili i rozchodzili.

Luke spojrzał w stronę wspomnianych osób i przyglądał się im przez chwilę, przygryzając lekko swojego kolczyka w wardze. Na ich twarzach rozciągnięte były szerokie uśmiechy, a ich śmiech wypełniał prawie całe pomieszczenie.

Śmiechy, w których skład wchodził również ten jeden, dziewczęcy chichot.

- Widzę, kolejna szkoła, gdzie królują sportowcy - blondyn zaśmiał się, popijając swoją wodę, gdy ukradkiem spoglądał na ludzi wokół - a myślałem, że trafiłem do miejsca, gdzie wszystko będzie inne.

- Mogę cię o coś zapytać? - Po chwili ciszy Ash popatrzył na Luke'a z wielkim uśmiechem na twarzy.Kiedy ten kiwnął głową, chłopak kontynuował. - Nie wydajesz się być złym kolesiem i nie zrozum mnie źle.. - przerwał na chwilę, śmiejąc się cicho sam do siebie - ale dlaczego zrobiłeś sobie kolczyka w wardze?

Luka na początku zdziwiło to pytanie, ale po chwili również sam lekko zachichotał.

- Sam nie wiem - odpowiedział z rozbawieniem w głosie - myślałem, że to jest fajne.

Ashton wybuchł śmiechem na odpowiedź kolegi, tym samym lekko go zawstydzając, ale kiedy tylko Luke zorientował się, że to nie jest kpiący śmiech, dołączył do niego i chłopcy przez resztę przerwy śmiali się z samych siebie i żartowali tak, jakby znali się już bardzo długi czas.

To był początek dobrej przyjaźni.

_

Blondyn po kolejnym dniu w szkole, gdy tylko wrócił do domu rzucił plecak w kąt i pomaszerował do kuchni, gdzie czekała na niego jego mama z obiadem.

- Hej, skarbie - uśmiechnięta kobieta cmoknęła policzek swojego syna i ponagliła go, by usiadł przy stole - jak było w szkole?

- Dobrze - odparł chłopak, lekko odwzajemniając uśmiech i zabrał się za jedzenie przepysznej zupy - nie jest tak źle jak myślałem - zaśmiał się cicho, a jego mama zawtórowała mu, lekko mierzwiąc jego włosy.

Luke miał dobrą rodzinę. Jego rodzice się kochali, miał starszego brata, który studiował. Jego matka, z wykształcenia nauczycielka, nie pracowała, nie dlatego, że nie mogła znaleźć pracy. Dlatego, że nie było takiej potrzeby. Pensja pana Hemmings zupełnie wystarczała na pokrycie rachunków i utrzymanie rodziny. Andrew był adwokatem. To był główny powód ich przeprowadzki. Praca ojca. Dostał propozycję posady w bardzo dobrze prosperującej kancelarii, gdzie jego zarobki zwiększyły się prawie dwukrotnie, niż w jego poprzedniej pracy.

Po skończonym obiedzie, Luke podziękował matce i zebrał swoje rzeczy ruszając schodami na górę do swojego pokoju. To było miejsce, gdy chłopak mógł być naprawdę sobą. Tylko on, gitara i jego cztery ściany.

Uwielbiał muzykę, to ona dawała mu pewnego rodzaju ukojenie, gdy miał gorszy dzień, gdy był zestresowany lub gdy po prostu chciał się odizolować od rzeczywistości. Od pewnego czasu pisał swoje własne piosenki, miał już ich kilka zeszytów, ale nie śpiewał ich, bo uważał, że są denne i głupie. Nie pozwalał nikomu ich czytać, nie chciał być wyśmianym, chociażby przez własną rodzinę.

Chłopak usiadł na łóżku z jego ukochaną gitarą w rękach i zaczął grać pierwsze nuty tylko jemu znanej melodii, a słowa piosenki same układały mu się na języku.

„You're just a little bit out of my limit"

Po kilku zagranych melodiach odłożył swoją ukochaną gitarę na miejsce i usiadł wygodnie na łóżku, rozkładając wokół siebie książki. Musiał odrobić pracę domową i pouczyć się trochę do zbliżającej się kartkówki z historii, a wiedział, że nie da rady przyswoić wszystkiego w wieczór przed samą klasówką.

Przez kilka godzin siedział i kuł zagadnienia, ale gdy minęła już 20 stwierdził, że mu się po prostu nie chce już nad tym dzisiaj siedzieć i postanowił po prostu wziąć prysznic, a później zwyczajnie położyć się do łóżka... zaraz po tym, jak rozegra jeszcze kilka meczów w fifę.

__

A więc oto i rozdział 2.

I mam bardzo ogromne pytanie, bo sama zaczęłam się zastanawiać...

pisać w 3 osobie, czyli tak, jak teraz, czy w 1??

Napiszcie mi, bo sama nie wiem lmao jestem niezdecydowana heheh

I napiszcie mi, co sądzicie :)

Do piątku, kochani!

the boy who cried wolf // l.h [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz