Cafè Verlet

19.7K 464 85
                                    

Iman

Dzisiejszego ranka wstałam z wielkim uśmiechem na ustach. Swoją ręką strąciłam mały, brzęczący obiekt, który wydawał męczący dźwięk. Świetnie, teraz mój poranek jest zrujnowany. Alarm budzika sprawia, że wszystko jest jeszcze gorsze. Kocham moment, w którym wstaję minutę przed nim.

"O Boże." Mruknęłam wstając z łóżka i ruszając do łazienki. Rozebrałam się i stanęłam po prysznicem, aby umyć swe ciało.

Otrząsnęłam się ze snu, gdy moja skóra zetknęła się z ciepłą wodą. Odetchnęłam z ulgą i czując się usatysfakcjonowana zakręciłam płynąca wodę.

Sięgnęłam po ręcznik i wytarłam nim włosy. Stanęłam przed lustrem i zaczęłam suszyć włosy. Kilka razy przebieglam po nich palcami, ciagnąc za końcówki moich grubych loków.

Tutaj we Francji dostaję dużo pochwał oraz pytań o moje "dziwne włosy", nieważne gdzie bym była, ludzie pytają czy mogą ich dotknąć oraz skąd pochodzę. Lubię zwracać na siebie uwagę, lecz czasami staje się to uciążliwe.

W pośpiechu założyłam na siebie ciuchy, kiedy zobaczyłam, że mam mało czasu. Spieszę się do pracy, a mianowicie kawiarni "Cafè Verlet".

Jest ona najlepszą kawiarnią tutaj, w centrum Paryża. Jest to bardzo ruchliwe miejsce, więc w związku z tym nienawidzę się spóźniać. Lubię dobrze reprezentować się w pracy. Zakończyłam zakładać swój roboczy uniform i udałam się do wyjścia z mieszkania.

Na całe szczęście udało mi się złapać autobus w ostatniej chwili. Żyje we Francji jedynie od roku i wciąż uczę się zwyczajów panujących tutaj. Potrafię mówić biegle po francusku, lecz wciąż się uczę i czuję, że jestem na dobrej drodze.

Dobrą rzeczą we Francji jest to, że ludzie tutaj są niesamowicie uprzejmi i spokojni. Nie tak ja u mnie w Ameryce.

Przed wejściem do kawiarni, nieznacznie ściągnęłam w dół swoją roboczą spódniczkę oraz poprawiłam czapkę znajdującą się na mojej głowie.

Dziś ruch był dosyć mały. Jesteśmy najlepszą kawiarnią we Francji i zarazem drogą, co czasem odstrasza ludzi.

Zajęłam miejsce obok mojej koleżanki Juliette, którą poznałam jakiś czas temu. Jest to ziewczyna o blond włosach, które zatrzymywały się tuż na wysokości ramion oraz ciemnobrązowych oczach. Należała raczej do drobnych osób.

- "Salut, Iman" - Powiedziała dziewczyna.

- Bonjour, lady Juliette." - Odpowiedziałam chichocząc do niej. Juliette uczyła mnie trochę francuskiego, była niesamowita i godna zaufania.

Dziewczyna była w stanie mowić również płynnie po angielsku. "Proszę Iman, zacznij swoją pracę za sekundę, wiesz jaka jest Mary." Powiedziała wywracając oczami, zaś ja westchnęłam.

Nasza menadżerka Mary, jest bardzo surowa oraz apodyktyczna, czym czasami doprowadza mnie do szału. Sięgając po notatnik oraz ołówek, ruszyłam w stronę pierwszego stolika, który znajdował się tuż przy oknie. Przy stoliku siedział młody mężczyzna z okularami przeciwsłonecznymi.

Przyznam, że był to dosyć dziwny widok, zważywszy na to, iż w kawiarni nie było zbyt słonecznie. "Monsieur, Je put se I'll vous plait pendre vorte poubelle?" Mężczyzna spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, kiedy lekko odwrócił głowę na bok.

Moje oczy momentalnie rozszerzyły się, gdy zdałam sobie sprawę z tego co właśnie powiedziałam. Zapytałam go, czy mogę zabrać jego śmieci... Oh, Boże.

"No, no. Je suis desole, monsieur, puisr-je pendre vitre commands se il I'll vous Plaite?" ("Przepraszam sir, miałam na myśli, czy moge wziąć pańskie zamówienie.") Mężczyzna zaśmiał się, przed podniesieniem brwi z rozbawienia.

"Poproszę cappachino oraz małą jagodową muffinkę." Doskonale słyszałam jego francuski akcent przewijający się przez język. Byłam bardzo zdezorientowana. Nie spodziewałam się, że odpowie mi po angielsku.

"Cz-y to wszytsko sir?" Zapytałam nadal zażenowana, stukając ołówkiem o notatnik. "Tak." Odpowiedział z ciągłym uśmiechem na jego malinowych ustach. Jeśli moja skóra byłaby jaśniejsza, mogłabym stać się Patrykiem Rozgwiazdą*.

Westchnęłam, oddając Juliette zamówienie. "Iman, wyglądasz na zakłopotaną" powiedziała, dokładnie studiując moją twarz.

"To nic" Zmusilam się na przelotny uśmiech, zaś Juliette podała mi gotowe już zamówienie, za co podziękowałam. Biorąc głęboki oddech, udałam się ponownie w stronę stolika, przy którym siedział ten młody mężczyzna.

"Proszę bardzo, sir" powiedziałam odkładając jedzenie na stolik. Nie mogłam dojrzeć jego oczu przez okulary, lecz mogłam powiedzieć, że uważnie oglądał moje nagie ramiona, gdy odkładałam tacę.

Sprawił, że poczułam się niekomfortowo. "To będzie 5.61 €" powiedziałam zabierając włosy z twarzy, które wlatywały mi do oczu.

Mężczyzna sprawnie wyjął pieniądze z desingerskiego portfela, podając mi je.

"Dziękuje." Po lekkim skinięciu ruszyłam, aby przyjąć kolejne zamówienie, lecz mężczyzna zatrzymał mnie. "Skąd jesteś?" Zapytał, patrząc na mnie z wielkim zainteresowaniem.

"O-oh, jestem z USA sir" odpowiedziałam, przegryzając wargę. Nie wiem czemu, ale byłam bardzo zdenerwowana. Przecież dostaje to pytanie cały czas...

Mężczyzna pokiwał głową na , zaś ją wróciłam do pracy. Dzisiejszy dzień minął bardzo wolno. Myślę, że to z powodu braku wyprzedaży u nas, lecz to dobrze dla mnie, ponieważ nie lubię wracać zmęczona po całym dniu. Nawet nikt nie wie, jak bardzo męczące jest ciągłe zbieranie zamówień od klientów.

"Jestem gotowa do domu." Słysząc głos Juliette, na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Nie mogłam nic poradzić na jej słodki akcent.

"Moi aussi" (ja też)

"Iman, ten mężczyzna siedzi tutaj już od dłuższej chwili." Zachichotała na co zmarszczylam brwi. To ten sam mężczyzna, którego obsługiwałam jakiś czas temu. "To dziwne" powiedziałam wstrząsając ramionami.

Spoglądając na zegarek stwierdziłam, że jest już odpowiednia pora, aby wracać do domu.

Rozmawiałam jeszcze z resztą pracowników, gdy czas minął. "Do jutra Juliette." Z uśmiechem na ustach, pomachałam dziewczynie.

Nucąc pod nosem, otworzyłam drzwi od mojego przytulnego mieszkania. Cieszę się, że w końcu jestem w domu, teraz pragnę tylko relaksu. Dzisiaj praca była wyjątkowo dziwna, nie za dobrze wspominam moje zażenowanie przy jednym z tych klientów.

"Moge wziąć twoje śmieci, serio?" Skarciłam się w myślach.

Poważnie potrzebuje opanować francuski. Zmieniłam ciuchy na jakieś luźniejsze i podgrzałam sobie kilka rzymskich klusek. Było już zdecydowanie za późno, aby cokolwiek gotować, z resztą potrzebowałam skończyć swoje lekcje online.

Rok temu, gdy przybyłam do Francji wybrałam wydział Finansów. Być może w moim kraju na swoim stopniu dostałabym się wyżej, lecz zawsze chciałam studiować za granicą, a szczególnie we Francji, więc czemu nie?

Zakończyłam swoje kursy online, ponieważ miałam swoje własne miejsce oraz pracę w pełnym wymiarze czasu, dzięki której przetrwam. Jest ciężko, lecz z czasem będzie już tylko lepiej.

*Patryk rozgwiazda ze SpongeBoba

Prince of France (tłumaczenie pl) [jb] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz