Rozdział Czwarty: Wąż i krew

156 25 4
                                    

Noc zapadła wyjątkowo szybko. Niebo pokryło się niezmąconą niczym czernią, podobną do żałobnego całunu. Nie byłem w stanie dostrzec nawet gwiazd, jakby i one się ode mnie odwróciły. Ludzie rozeszli się do swoich domostw, pozostawiając za sobą puste i zimne ulice. Jednak ja sam nie mogłem sobie pozwolić na taką wygodę - po wydarzeniach w operze nie odważyłem się zapukać do żadnej gospody czy innego miejsca, w którym mógłbym szukać schronienia. Dobitnie uświadomiono mi, że potwór nie ma czego szukać wśród zwykłych ludzi.

Byłem kompletnie sam.

Albo tak mi się zdawało... ponieważ wśród wiedeńskich uliczek pewna osoba już mnie oczekiwała... Chociaż nie jestem pewien czy powinienem w ten sposób ubrać to w słowa... Osoba... Tym mianem przywykliśmy określać ludzi - jednak czy można też tak nazwać coś... innego, co człowiekiem nie jest, nie było i nigdy nie będzie? Istotę potężniejszą niż ktokolwiek z nas, starszą, pradawną, dla której nasze istnienia są niczym, a całe nasze życia to jedynie ułamek wieczności, któremu nie warto poświęcić uwagi?

Ale to nie ma teraz znaczenia, prawda? Liczy się to, że spotkałem kogoś tamtej nocy. Z ciemnego zaułka, który właśnie miałem minąć, wyszedł on.

Koń, którego wciąż prowadziłem, zarżał niespokojnie.

- Wiem, czego pragniesz... - nieznajomy powiedział cicho.

Nie wiem w czyje ręce trafią te stronice, ale kimkolwiek jesteś chciałbym zadać ci jedno pytanie, zanim ruszę dalej...

Jak według ciebie wygląda Diabeł?

Zastanów się nad tym przez chwilę - zamknij oczy i wyobraź go sobie, takiego jakim ty go widzisz.

A teraz pozwól powiedzieć mi jedną rzecz: mylisz się. Doskonale wiem o czym myślisz i nie masz racji. Wtedy nie stanęło przede mną żadne otoczone mroczną aurą monstrum, lecz mężczyzna.

Zwyczajny w każdym tego słowa znaczeniu. Średni wzrost, nie wyróżniająca się niczym szczególnym sylwetka, schludnie przycięte brązowe włosy, ciemne oczy, przeciętne rysy twarzy, czarny pozbawiony ozdób surdut - nie było w nim absolutnie nic wyjątkowego, co przyciągałoby uwagę, pozwalało go zapamiętać. Taką osobę można by wielokrotnie minąć obojętnie na ulicy, nie poświęcając jej nawet jednej myśli.

Zaskoczyłem cię? Dlaczego? Owszem, na początku wydaje się to dziwne, ale im więcej o tym myślisz, tym wyraźniej uświadamiasz sobie, że to logiczne. Uczą nas, że zło można łatwo dostrzec, że świat bez trudu można podzielić na czarne i białe... Bzdura. To tak nie działa. Widząc mistyczną, niezwykłą postać od razu stajemy się ostrożni... Czy to więc nie naturalne, że mroczniejsze siły tego świata podejmą inną taktykę? Czy spotykając zwykłą, najzwyklejszą osobę, zaczniesz od razu wietrzyć podstęp? Nie. I oto w tym właśnie chodzi. Tego powinniśmy się właśnie bać. To nie rogata bestia otoczona płomieniami jest przerażająca, lecz z pozoru normalny człowiek, który uśpi naszą czujność i słodkimi słówkami zdobędzie nasze zaufanie. A my aż do decydującego momentu, nie będziemy wiedzieć z kim mamy do czynienia.

Ze mną było tak samo - ja także dałem się zwieść. Nie poznałem kogo mam przed sobą.

- Dziwki ani narkotyki mnie nie interesują, poszukaj sobie innego klienta - wycedziłem przez zaciśnięte zęby i ruszyłem dalej, chcąc zignorować mężczyznę.

Nie pozwolił mi na to. Zastąpił mi drogę.

- Nie... Wiem, że nie interesuje cię coś tak banalnego... Dlatego dla ciebie mam coś specjalnego, co z pewnością wyda ci się dużo bardziej interesujące - mówiąc to, wskazał na srebrne lusterko w jego dłoni, którego, mógłbym przysiąc, wcale tam wcześniej nie było. - Jednakże najpierw musisz zdjąć tę maskę...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 28, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pakt z DiabłemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz