Rozdział 1

443 24 2
                                    

                                Na ten dzień czekałam przez całe swoje życie ,ale czy to znaczy ,że może on być tak wspaniały jak go sobie wymarzyłam? Mam nadzieję ,że tak w końcu dostałam się do mojej wymarzonej szkoły tańca i dzisiaj wyjeżdżam z domu.

-Spakowałaś wszystko?-zapytała moja mama.

-Tak. Oczywiście ,że tak.-odpowiedziałam. Widziałam ,że nie cieszy się z tego że moją karierę wiąże z tańcem. Gdyby nie stypendium pewnie siedziałabym teraz na wykładach z medycyny lub innych według matki mądrych kierunków. Nie interesowało mnie to pod żadnym względem i nie miałam zamiaru nad tym siedzieć. Właśnie wychodziłyśmy z domu gdy na podjazd wjechał Drake facet mojej mamy. To on miał mnie zawieźć na uniwersytet.

-Gotowa?-zapytał uśmiechając się do mnie. W takich chwilach zawsze odwzajemniam uśmiech ,ale tym razem był on tak szeroki ,że zadziwił mnie samą. Odpowiedziałam mu kiwnięciem głową i wsiadłam do auta żegnając się z matką. Widziałam ,że po tym jak wyjechaliśmy z podjazdu popłakała się. Droga minęła w zupełnej ciszy. Pewnie dlatego ,że Drake wiedział ,że nie mam zamiaru z nim gadać . Nic dziwnego skoro był młodszy od mamy aż o dwanaście lat i równie dobrze mógłby być moim bratem. W końcu osiem lat różnicy w rodzeństwie to nie aż tak dużo. Prawda? Zwykle bywam miła dla innych ,ale trzymałam go na dystans ,ponieważ nie wiem i nie potrafię zrozumieć jak on młody dwudziesto-cztero letni chłopak mógł się w niej zakochać, ale pomińmy ten temat. Nareszcie dojechaliśmy do mojego wymarzonego miejsca . Było takie jak sobie wyobrażałam. Ogromny oszklony budynek ,w którym znajdowała się masa sal tanecznych oraz ze dwadzieścia mniejszych budynków będących akademikami tanecznymi. Weszliśmy do recepcji ,która była bogato zdobiona i bardzo nowoczesna. Oczywiście Drake ciągnął masę moich bagaży ,a ja podeszłam do wysokiego biurka i zapytałam się grzecznie młodej ,blondwłosej i wysokiej recepcjonistki gdzie znajduje się mój pokój. Ona troszkę sobie pogadała na temat tego jak mam się zachowywać i ,o której mamy godzinę ciszy. Poprosiła o moje nazwisko ,poszperała coś w komputerze i w końcu dowiedziałam się ,że mój pokój nr 346 znajduje się w 15 budynku.

-Dobrze. Czy mogę dostać klucze? -zapytałam z uśmiechem.

-Klucze otrzymasz od swojego współlokatora.-odpowiedziała ,a ja skinęłam głową i odeszłam z wielkim ''o" zrobionym z ust nieznacznie patrząc się na tego ,który mnie tu przywiózł.

Droga do budynku numer piętnaście trwała od trzech do pięciu minut ,aż wreszcie go zobaczyłam.

-Kurde Rose to jakiś apartament kochana.-powiedział Drake.

-No chyba tak.-odpowiedziałam zachwycona tym jak będzie wyglądać miejsce , w którym będę od teraz mieszkać.

Razem z Drakem doszliśmy do mojego pokoju ,a ja poprosiłam go ,aby zostawił moje bagaże. Pożegnaliśmy się "przytulasem". Poczułam jak kilka łez spływa mi po policzku ,mimo tego że niezbyt go lubiłam to i tak byłam mu wdzięczna za to ,że uszczęśliwia moją mamę. Po jego odejściu wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam na klamkę. Pchnęłam drzwi i nic były zamknięte. 

-Świetnie.-pomyślałam i usiadłam opierając się o nie.

Zawsze to mnie spotyka taki pech ,a może jednak powinnam iść na medycynę ,bo jak na razie ten godzinny pobyt tutaj nie pasuje do moich marzeń. Nagle usłyszałam szelest przekręcanych kluczy i gwałtownie się podniosłam. Drzwi otworzył młody może o rok starszy chłopak. Miał brązowe włosy ,a oczy niebieskozielone. Był to typowy laluś  , na którego lecą wszystkie dziewczyny.

-Cześć.-powiedziałam ,a on bez słowa odsunął się od drzwi i usiadł na kanapie w ogromnym salonie, który miał całe białe ściany ,a meble brązowe i nowoczesne.

-Nie wiem jak się nazywasz i nie chcę wiedzieć . Tam jest twój pokój.-powiedział i wskazał palcem na białe drewniane drzwi. 

Skierowałam się tam bez słowa nieco oburzona jego zachowaniem. Nacisnęłam na klamkę i moim oczom ukazał się w całości biały pokój : białe łóżko, biały regał, biała szafa. Wszystko co tam było miało jeden kolor- biały. Pomyślałam ,że natychmiast muszę coś z tym zrobić , bo nie wytrzymam. Sprawdziłam w internecie czy w pobliżu jest jakiś sklep z dekoracjami wnętrz i farbami no i na szczęście go znalazłam. Zadzwoniłam po taxi po czym pojechałam do sklepu. Na szczęście Drake dał mi tysiąc dolarów. To było miłe z jego strony dzięki temu mogłam coś zrobić z tym okropnym białym pokojem. Kiedy wróciłam mojego współlokatora nie było pomyślałam ,że to dobrze ,ponieważ nie będzie wtrącał się w to co robię. Na starą ,ale bardzo klasyczną szafę przyczepiłam tablicę z różowym obramowaniem, a boki regału zostały perfekcyjnie oklejone czarnymi pasami tak ,że był on teraz pasiasty i nowoczesny. Na łóżku spoczęły poduszki w pastelowych kolorach oraz pościel w zebrę. W oknie pojawiły się jasnoniebieskie zasłonki . Ściany zostały niechlujnie pochlapane czarną farbą co dało cudowny efekt. Rozpakowałam ubrania i zauważyłam ,że mam własną łazienkę .Dziwie się jak mogłam nie zauważyć mojej wymarzonej rzeczy wcześniej. Ona też była cała biała i nudna . Dobrze ,że mama dała mi kolorowe ręczniki i dzięki nim było chociaż troszkę bardziej kolorowo. Wychodząc z łazienki zobaczyłam ,że do mojego pokoju wszedł ten głupi brunet ,który mieszka razem ze mną. Stał na środku z wielkim zdziwieniem na twarzy i malującą się wściekłością.

-Co ty tu zrobiłaś do cholery?!-zapytał ,a ja nic nie odpowiedziałam tylko lekceważąco na niego spojrzałam.- Jutro mam być wszystko tak jak było wcześniej. Rozumiesz?-dodał ,a ja nie miałam zamiaru nic zmieniać.

Z racji tego ,że było już bardzo późno szybko wskoczyłam pod prysznic i położyłam się spać. Miałam nadzieję , że następny dzień będzie spokojny i przyjemny.



Jest pierwszy rozdział mam nadzieję ,że okey :)

Hope. ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz