5

36 5 2
                                    

- Chcesz pogadać? Albo wolisz popisać? - zapytał nieznajomy.

- Popisać? - zdziwiłam się.

- No tak. Jeśli oczywiście masz kartki, ochotę i czas. Ja mam długopis.

- Dlaczego miałabym ci zaufać? Może jesteś gwałcicielem albo mordercą? - zapytałam.

W głębi serca chyba jednak mu zaufałam. Sama nie wiem, dlaczego, ale miał w oczach coś takiego, co mówiło mi: ,,Nie bój się. On nic złego ci nie zrobi."

- Gdyby tak było, to pewnie już by cię tu nie było. Jeśli się mnie boisz, to sobie pójdę.

- To nie tak. Nie znam cię. Kim jesteś?

- Łukasz - podał mi rękę.

- Gabi.

- To co? Ufasz mi wystarczająco, żeby powiedzieć, co się stało.

- Raczej nie, znamy się od jakiegoś kwadransa.

- Nie pozwolę, żebyś odeszła stąd smutna. Jeszcze wpadniesz pod samochód z tego wszystkiego albo coś w tym rodzaju.

- O każdą napotkaną dziewczynę się tak martwisz?

- Nie - jego policzki nabrały jakby bardziej różowego koloru. Czyżbym go zawstydziła? - Ale widzę okropny smutek w twoich oczach.

- Bywa. Jeśli zaraz czegokolwiek nie zrobię to chyba mnie coś rozsadzi - wymamrotałam.

- To gadaj. Nie bój się, ja nie gryzę. Może będę umiał ci jakoś pomóc.

Rzuciłam mu przenikliwe spojrzenie.

- Nie byłabym tego taka pewna. Nie znam cię.

- Zaufaj mi.

Zawachałam się.

No dalej, śmiało. Powiedz mu, co cię gnębi. To ci pomoże. Nie bój się.

I co mam teraz zrobić? Zaufać intuicji czy zdrowemu rozsądkowi? Porozmawiać z nieznajomym czy uciec?

- No dobra, nakreślę ci sytuację, ale na przykładzie - powiedziałam, zanim zdążyłam pomyśleć.

Czemu zaufałam obcemu chłopakowi? Co się ze mną dzieje?

- Zamieniam się w słuch.

Wzięłam głęboki oddech i powoli zaczęłam mówić:

- Wyobraź sobie dwie osoby: osoba A to dziewczyna, osoba B to chłopak. Chodzą ze sobą, są szczęśliwi. Jednak pewnego dnia osoba B zaczyna bez wiedzy osoby A spotykać się z inną dziewczyną, nazwijmy ją C. Osoba A spotyka ich przez przypadek w kawiarni i nie może uwierzyć własnym oczom. Osoba B próbuje się nieudolnie tłumaczyć, choć widać, że bardziej niż bardzo odpowiada jej towarzystwo osoby C. Osoba A zrywa z osobą B, bo dochodzi do niej, że takie spotkania musiały mieć miejsca już wcześniej. Później osoba A odchodzi, siada na ławce w parku, żeby się wypłakać, a jesztę już znasz - skończyłam i znów zaszlochałam.

Rzeczywiście, ulżyło mi. Tą sama historię, tyle że ze szczegółami będę musiała opowiedzieć pewnie rodzinie i Zuzce, która leży w szpitalu ze złamaną nogą, ale i tak czuję się teraz lepiej.

- Przykro mi. To musiała być dla ciebie bardzo nieprzyjemna sytuacja. Ten chłopak okazał się złykłym dupkiem. Nie zasługiwał na ciebie. Pamiętaj, że oswojenie zawsze niesie za sobą ryzyko łez. Dałaś się po prostu oswoić niewłaściwej osobie. Mogę cię przytulić? - zapytał niespodziewanie.

- Yyy... Jasne - zgodziłam się.

Objął mnie delikatnie i po chwili zamknął mnie w pokrzepiającym uścisku. Przez myśl przemknęło mi, że ładnie pachnie. Co za bzdety trawi mój mózg.

- Już dobrze?

- Tak. Dzięki - usmiechnęłam się do niego delikatnie. Mój wzrok padł na zegarek. Ja cię. Serio spędziłam tu tyle czasu? Już dawno powinnam byc w domu. Pewnie mama się niepokoi. - Wybacz, ale muszę juz iść. Będą się o mnie martwić. Jeszcze raz dziękuję za wszystko. Pa!

- Jeśli znowu będziesz chciała pogadać, to będę czekał w tym samym miejscu za tydzień. Do zobaczenia, mam nadzieję.

Pospiesznie wróciłam do domu. Tak jak przewidywałam, mama już niecierpliwie wygladała przez okno.

- Gdzie ty byłaś tak długo, Gabrielo? - zapytała. Mówi do mie pełnym imieniem tylko wtedy, kiedy sprawa jest poważna i kiedy coś ją niepokoi.

- Zaraz ci wszystko opowiem.

Jak obiecałam, tak zrobiłam. Przedstawiłam mamie sytuację od początku do końca, pominęłam tylko spotkanie z Łukaszem, bo wtedy to dopiero musiałabym się tłumaczyć. Gdy relacjonowałam zdarzenia tego dnia, wszystkie niemiłe wspomnienia wróciły. Z moich oczu popłynęło kilka łez, lecz nie był to już tak drastyczny płacz jak w parku. Jak na to, że właśnie rzucił mnie chłopak, byłam dziwnie spokojna. Nawet zabiegana zazwyczaj Łucja to zauważyła.

- Co za cham! - powiedziała Emilka.

- Żeby tak najzwyczajniej w świecie siedzieć sobie w kawiarni i zdradzać cię z inną laską - dopowiedziała Julka.

- Jeśli go spotkam albo ten lub jakikolwiek inny koleś cię skrzywdzi, to nie ręczę za siebie - wypowiedział się mój brat. - Odnosi się to do wszystkim moich sióstr - oświadczył.

- Wszystko dobrze? - zapytała Łucja. - Bo jestaś taka... opanowana.

- Tak, teraz już tak. Byłam głupia i tyle.

- Co powiesz na babski wieczór? - zaproponowała moja starsza siostra. - Obejrzymy sobie jakiś łzawy fim, zjemy lody i popcorn, co ty na to? Oderagujesz.

- Chętnie - uśmiechnęłam się. - Ale chcę obejrzeć ,,Króla lwa"! - nie wiedząc czemu, uparłam się na bajkę jak dziecko.

- Może być, już tak dawno tego wspólnie nie oglądałyśmy - zgodziła się Łucja.

- Ej, a ja? - oburzył się Marceli. - Mnie nie zaprosicie? Waszego najlepszego brata? - udawał obrażonego.

- Jak chcesz to możesz dołączyć - powiedziałam. - Będzie babski wieczór and Marceli - zaśmiałam się.

- To my idziemy po popcorn i lody - zawołały bliźniaczki.

Później zadzwoniłam jezcze do Zuzy. Nie mogła długo rozmawiać, więc szybko jej wszystki opowiedziałam. Jej reakcja była do przewidzenia:

- Co?! Jak to?! Nigdy zbytnio go nie lubiłam, ale tego się po nim nie spodziewałam... I to jeszcze z nią... Słów mi brakuje.

- Mnie też, ale trzeba iść dalej. Jakoś sobie z tym poradzimy.

Pomimo dzisiejszych niemiłych zdarzeń ten wieczór należał do udanych. Razem z rodzeństwem śmialiśmy się i żartowaliśmy. . Dzięki nim poczułam się lepiej. Łukasz też miał w tym duży udział.

Teraz zdałam sobie sprawę, że praktycznie nic nie wiem o tym chłopaku. Powiedział, że będzie czekał za tydzień w tym samym miejscu. Sama nie wiem czemu, ale już nie mogę doczekać się piątku...

(Nie)znajomyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz