Rozdział 13

813 53 1
                                    

Chloe

Zmrużyłam oczy, starając się dostrzec lepiej moje otoczenie. Wszystko wokół było rozmazane, tył mojej głowy niewyobrażalnie bolał i jedyne co słyszałam to świst w uszach. Moja klatka piersiowa unosiła się powoli, a każde nabrane przeze mnie powietrze sprawiało jeszcze większy ból. Z wysiłkiem podniosłam rękę i dotknęłam nią tyłu mojej głowy. Jęknęłam cicho, kiedy poczułam na palcach ciepłą ciecz. Musiałam mocno uderzyć się w głowę podczas upadku.

Kiedy moja wizja zrobiła się ostrzejsza, dostrzegłam leżący dwa metry dalej paralizator. W tamtym momencie te dwa metry wydawały mi się odległością niemal nie do pokonania. Niepewnie przeniosłam wzrok za owy przedmiot, w kierunku leżącej na ziemi Kate, koło której podnosił się właśnie raptor.

Cholera, niedobrze.

Ignorując każdą część ciała, krzyczącą na mnie, abym nie ruszała się z miejsca, podparłam się na rękach i zaczęłam czołgać do paralizatora. Poruszałam się powoli. Na razie raptor skierował swoją uwagę na Kate, ale nie minie dużo czasu, zanim zauważy moją zbliżającą się postać. Musiałam jak najszybciej dotrzeć do paralizatora, który był naszą ostatnią deską ratunku.

Kate krzyknęła, kiedy zwierze skoczyło na nią, wbijając w jej ciało swoje pazury. Widząc to, przyspieszyłam, mimo że moje mięśnie powoli odmawiały współpracy. Raptor rozcinał właśnie swoim pazurem skórę na ramieniu Kate, patrząc się na nią z przekrzywioną głową, jakby jej reakcja niezwykle go ciekawiła, kiedy chwyciłam w końcu leżący przede mną paralizator.

— Hej, ty! — krzyknęłam, skierowując przedmiot w stronę Welociraptora.

Dinozaur szybkim ruchem odwrócił się w moją stronę, otwierając paszczę oraz pokazując mi swoje ostre zęby. Wydobył z siebie niski, gardłowy dźwięk i skoczył do przodu, lądując między mną a Kate.

Moja głowa pulsowała, ręce drgały, ale wyraz na mojej twarzy pozostał zdeterminowany. Zamierzałam opuścić tę wyspę żywa i żaden przeklęty raptor mi w tym nie przeszkodzi.

— No chodź tutaj! — syknęłam na niego. Leżąca za nim Kate, słysząc moje słowa uniosła głowę, po czym odepchnęła się z wysiłkiem od ziemi. Stanęła na rozchwianych nogach i posłała mi przerażone spojrzenie, dając mi znać, że nie sądzi, iż wyjdziemy z tego całe.

Nie mogłam się jej dziwić. Nie powinnyśmy były nigdy tu przyjeżdżać. To był bardzo, bardzo zły pomysł. Zabrałam nas na najgorsze i prawdopodobnie ostatnie wakacje naszego życia.

Kucałam tak, kontemplując nad swoimi kiepskimi życiowymi wyborami oraz patrząc na drapieżne zwierze. Ono stało, odwzajemniając moje spojrzenie, z pewnością oblizując się już na myśl o nadchodzącej uczcie. Ale nie... nie będzie dla niego żadnej uczty. Nie, jeżeli ja miałam tu coś do powiedzenia.

Raptor obniżył głowę, przygotowując się do ataku. Wiedziałam co się zbliżało. Zbliżała się moja jedyna szansa na pokonanie tej bestii. Podparłam się sztywno na nogach, chwytając mocniej paralizator i wystawiając go do przodu. W tym momencie raptor skoczył, a moje serce stanęło.

Być może udałoby mi się go wtedy pokonać. Paralizator nie wyglądał imponująco, ale nadal mógł być śmiercionośną bronią. Z drugiej strony, możliwe też było, że broń ta na nic by mi się nie zdała i zginęłabym w tym oto miejscu, na pustej drodze u boku mojej przyjaciółki. Nie dane mi było jednak odkryć, jak skończyłby się mój plan, bowiem, gdy raptor zbliżał się w moją stronę, zza niego doszedł mnie odgłos wystrzału. Zwierze wydało z siebie niski dźwięk, po czym upadło niecały metr przede mną.

Polowanie  • Jurassic WorldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz