Jakimś cudem przekroczyłam próg apartamentu. Chciałam niezauważenie przekraść się do mojego pokoju, przemyśleć i uspokoić się po tej akcji w Lamborghini. Niestety nie było mi to dane.
- Co to za sportowe autko stało przed naszymi oknami, co? - od razu naskoczyła na mnie Kaśka.
- To było Lamborghini, ślepoto - próbowałam się jakoś ratować.
- To, to ja wiem, inteligencie. Chcę wiedzieć co w nim robiłaś. - skrzyżowała ręce na piersiach.
- Nie twój interes - chciałam ją wyminąć, ale mnie zablokowała.
- Bamb! - krzyknęła - Groch wyrwała jakąś dupę z Lambo - miała niezły ubaw.
- Nikogo nie wyrwałam, głupia! - zirytowałam się - wy mnie zostawiłyście, pojechałyście nie wiadomo z kim, a Natán był na tyle miły, że zaproponował, że mnie podrzuci. Czy ja muszę się wam ze wszystkiego tłumaczyć?
- Tak, mieszkamy razem, przyjaźnimy się i musimy wszystko o sobie wiedzieć - oznajmiła Anka wchodząc do salonu - ale czekaj, czekaj. Ten Natán cię podwiózł? Natán Fierro? Ten nowy? - drążyła temat.
- No mraśnie, ale wy coś za długo staliście na tym podjeździe. Co się tam stało? - dołączyła się Kate.
- Nic - na samo wspomnienie spaliłam cegłę.
I właśnie w tym momencie moja obrona poszła się pieprzyć. Westchnęłam tylko i opowiedziałam im wszystko niechętnie, bo było mi głupio. Cały czas się zastanawiałam czy przypadkiem nie wyobraziłam sobie tej całej sytuacji. Może tak naprawdę wracałam do domu autobusem? Po skończonej opowieści dziewczyny od razu zaczęły od razu zaczęły rzucać te swoje komentarze.
- Skończysz z nim dzisiaj w łóżku po tej imprezie. Wspomnisz moje słowa - podpuszczała mnie Katarynka.
- Nie no proszę cię. Przecież ona nawet nigdy się nie całowała - odpowiedziała jej Anka.
- Przegięłaś kochana - zdzieliłam ją jaśkiem.
I tak zaczęła się bitwa na poduszki. Po jakimś czasie się ogarnęłyśmy :
- Koniec tego dobrego - powiedziała Bambus - wy idźcie się doprowadzić do porządku, a ja nakładam obiad.
Po posiłku zaczęłyśmy przygotowywać się na imprezę. Po prysznicu i innych łazienkowych czynnościach ubrałam się w czarną, krótką spódniczkę, białą bluzkę na jedno ramię z błękitnym napisem i do tego błękitne szpilki. Do tego lekki makijaż z kreską na oczach, skórzana kurtka z ćwiekami i malutka torebeczka na drobiazgi. Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół, gdzie siedziała Ann ubrana w czarne jeansy, czerwoną bluzkę bez pleców, żakiet i krwistoczerwone szpilki. Razem oglądałyśmy jakąś hiszpańską telenowelę, czekając na Kaśkę, która jak zwykle była ostatnia.
- Jak wyglądam? - zapytała, schodząc po schodach 17 zdrad później.
Miała na sobie lekko rozkloszowaną u dołu małą czarną, czarne trampki i czarne bolerko.
- Czarno - odpowiedziałyśmy równocześnie i zaczęłyśmy się śmiać. Zainteresowana tylko przewróciła oczami.
- Taksówka powinna zaraz być, kocie - mrugnęłam do niej.
Po przybyciu do klubu, który moim zdaniem był bardzo klimatyczny i nastrojowy, poszliśmy do baru zamówić jakieś drinki. Ja wzięłam mój ulubiony niebieski. Nie przepadałam za napojami procentowymi, ale dobrym drinkiem czy piwem cytrynowym nie pogardzę. Jedynym wyjątkiem jest whisky, ale to pijemy tylko na specjalne okazje. Usiadłyśmy przy stoliku, otoczonym przez czarne, wygodne sofy, na których siedziało już trochę naszych znajomych i włączyłyśmy się do rozmowy. Nie mogę ukryć, że co chwilę spoglądałam w kierunku wejścia. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Jak się będzie zachowywał? Może ja sobie naprawdę wyobraziłam tą sytuację w samochodzie? Czy on mógłby uważać mnie za atrakcyjną?
Nagle poczułam dźgnięcie w żebro:
CZYTASZ
Dreams in Barcelona
RomanceJakie jest najlepsze miejsce do spełniania swoich marzeń? Odpowiedź jest prosta - Barcelona. Oto historia dziewczyny, która nie wierzyła, że może ją spotkać miłość i szczęście. Ale przecież wszystko jest możliwe w mieście najlepszej drużyny piłkars...