Harry's POV
Moje myśli są chaotyczne, a wyrzuty sumienia uderzają we mnie ze zdwojoną siłą. Znów nawaliłem. Nienawidzę w sobie tego, że ciągle udaję kogoś kim nie jestem i robię rzeczy, którymi się brzydzę, a to wszystko tylko dlatego, że ciągle myślę o tym co inni o mnie powiedzą... Pobiłem tego chłopaka, tuż przed szkołą...Naplułem mu w twarz, choć przecież, kurwa prywatnie nic do niego nie mam. Ale ONI mówili: "Patrz jaki frajer, widziałeś jak na Ciebie spojrzał? Chyba tego tak nie zostawisz?" i przysięgam, że ja nie widziałem w jego spojrzeniu niczego niewłaściwego i nawet jeśli rzeczywiście coś było na rzeczy, to przecież ma prawo patrzeć na mnie jak chce. Więc po cholere rzuciłem się na niego z pięściami, przybierając przy tym nienaturalnie groźny wyraz twarzy, tak bardzo obcy moim prawdziwym uczuciom?
Przeklinam pod nosem, kiedy stoję na małym placu, tuż obok mojej szkoły. Za dwie minuty 8.00, więc prawie wszyscy uczniowie zmierzają do budynku. Mi się nie śpieszy. Będę miał cały, beznadziejny dzień na robienie "dobrego wrażenia" na "mojej ekipie". Widzę moich znajomych i odruchowo wyciągam z kieszeni kurtki ostatniego papierosa. Nienawidzę nikotyny, nienawidzę wydawać pieniędzy na to gówno i niszczyć swojego zdrowia... a jednak to robię. Jestem jedną, wielką, zasraną sprzecznością.
- Masz papierosa? - słyszę za sobą znany mi głos, który wyrywa mnie z zamyślenia. To Diana, moja kumpela z klasy. Nie piękna, nie brzydka, nie miła i nie przesadnie wredna. Ot, taka normalna. Nosi glany i czarne ubrania. Zmienia kolor włosów prawie tak często jak ja bieliznę (dla jasności zmieniam ją codziennie). Diana często kręci się blisko mnie, bo tak jak wszyscy inni, ma mnie za kogoś kim nie jestem. Sama zgrywa Bad Girl, choć jak dla mnie ten styl bycia jest wątpliwy w jej wykonaniu. Może mógłbym ją nawet lubić, ale w sumie jest mi obojętna. Widzę, że kręci ją to, że mam wizerunek bad boya, może nawet myśli, że jestem podniecająco chamski? No i co? Nie chcę takiej sympatii. Bo to co myślą o mnie inni to jedno wielkie kłamstwo. Przysięgam, wolę pisać wiersze wieczorami, niż wychodzić z kumplami na piwo...
- Nie, wypalam ostatniego księżniczko, ale możesz go sobie wziąć. - mówię kpiąco i podsuwam jej pod usta mojego papierosa, z nadzieją, że się go pozbędę. Moje płuca i tak za dużo tego świństwa przyjęły.
- Dzięki.- mamroczę i chwyta fajka, dotykając przy tym moje palce. Próbuje zajrzeć mi w oczy, ale ja patrzę na drogę prowadzącą do szkoły, obojętnym wzrokiem, ignorując przy tym jej próby zbliżenia się do mnie.
Stoimy tak jeszcze jakieś pięć minut. Pięć minut, beznadziejnej ciszy. Przez ten czas zdążyłem wpaść na pomysł, by dziś odpuścić szkołę. Zrobię wrażenie na kumplach, a jednocześnie, nie będę musiał się męczyć w tym przeklętym miejscu, gdzie podobno ludzi się kształci. Tak więc połączę przyjemne z pożytecznym. Cóż za oświecenie! Czyli jednak szkoła czegoś uczy.
Diana po wypaleniu do końca swojego papierosa, kilkakrotnie próbuję zainicjować rozmowę, ale ją zbywam. Cóż, taka rola Bad Boya. Dziewczyna jest wyraźnie zawiedziona, ale udaje niewzruszoną. Zastanawiam się, czy jest podobna do mnie? Czy też ciągle udaje?
- Idź już. Lekcja już dawno się zaczęła. - Fukam niegrzecznie. Jestem już nieco rozdrażniony jej towarzystwem, a moja zła natura dała o sobie znać.
- Nie mów mi co mam robić. - oburza się, co powoduję u mnie sztuczny śmiech.
- Lekcja się już dawno zaczęła, księżniczko, więc jeśli nadal masz problemy u Wąsika, to radzę Ci nabrać pokory i zapieprzać w podskokach... ooo .. o tam - mówię kpiącą, wskazując jej budynek naszej szkoły. Twarz dziewczyny momentalnie blednie, kiedy tylko słyszy wzmiankę o naszym profesorze z matmy. To dziwak. Ubiera się w obrzydliwe grube swetry, z kolekcji wiosna/lato/jesień/zima, kocha kolorowe skarpetki w dziecinne wzory... i ten jego wąsik, taki wręcz dziewiczy. Nie dość, że obleśny, to jeszcze totalnie nie adekwatny do wieku pięćdziesięciolatka. Facet mimo ciotowatego wyglądu ostro ciśnie z matmy i jest na prawdę wredny. Diana w tamtym roku miała z nim poważne kłopoty. Pamiętam jak ciągle groził jej nie zdaniem klasy i był na nią wyjątkowo mocno cięty. Dziewczyna zdała, ale "sympatia" do Wąsika pozostała, zresztą z wzajemnością. Cała klasa ciągle się z tego nabija.
YOU ARE READING
Zużyta tożsamość
Teen Fiction"Przyszła w nocy, wyszeptała bym ja zabił. Była brudna i pijana miała rozerwany stanik Bełkotała coś o ludziach małej wiary, o miłości coś mówiła ,coś o wybaczaniu zdrady. Każdy chciał ja mieć na własność, poszła z nimi. Zabrali mi ją, zmienili imię...