♔ Prolog ♔

12.5K 905 169
                                    

Ponoć w życiu człowieka nic nie dzieje się bez przyczyny.

Jednak trudno nam o tym pamiętać, kiedy ponosimy stratę.

Zastanawiamy się wtedy, dlaczego teraz, dlaczego akurat nas to spotkało, a nie kogoś innego. Nie myślimy o tym, że na świecie dzieje się masa rzeczy i w każdej minucie ktoś traci jednego ze swoich bliskich.

Tak było w moim przypadku, a przynajmniej tak to pamiętałam.

Większość wspomnień z dzieciństwa stało się mglistymi urywkami, które powoli zaczynały zanikać w zakamarkach mojego umysłu, lecz ten jeden dzień był wyjątkiem.

Jak każdego ranka, przyciągnęłam pod okno jedno z drewnianych krzeseł, które stały przy stole, i niezdarnie się na nie wdrapałam. Z zewnątrz docierał cudowny trel ptaków, który od czasu do czasu przerywany był przez stukot otwieranej przez tatę szafki kuchennej lub charakterystycznego szurania noża po desce, kiedy mama przygotowywała śniadanie.

Nie przeszkadzało mi to.

Lubiłam te odgłosy, tak samo jak wpatrywanie się skraj lasu w oczekiwaniu na to, że jakieś zwierzę z niego wyjdzie.

Tak wyglądał i brzmiał idealny poranek.

Kiedy wszystko było już gotowe, zasiadaliśmy do posiłku i cieszyliśmy się własnym towarzystwem. Ja jeszcze nie wiedziałam, co to znaczy, ale i tak byłam szczęśliwa, mając przy sobie najbliższych. W końcu małemu dziecku to wystarczyło.

Koszmar przyszedł później. Tata właśnie zmywał naczynia, a mama zabrała się do rozczesywania moich potarganych kosmyków. Z jednej strony nienawidziłam tego, ale z drugiej dzięki temu mogłam znacznie dłużej wyglądać zwierząt.

Nagle syknęłam z bólu, kiedy mama zbyt mocno pociągnęła grzebieniem za moje czarne włosy, które usilnie próbowała upiąć w dwie kitki. Czując nieprzyjemne mrowienie, które rozchodziło się od bolącego miejsca, zerknęłam na odbicie mamy w szybie. Widząc zbierające się w moich szmaragdowych oczach łzy, posłała mi kojące spojrzenie i pocałowała we wrażliwe miejsce.

– Przepraszam, skarbie. Już kończę – odezwała się i wróciła do rozczesywania.

Tym razem jednak starała się być jeszcze bardziej delikatna, dzięki czemu prawie nie czułam dotyku szczotki.

Starałam się nie poruszać głową, aby ułatwić mamie zadanie, i utkwiłam spojrzenie w poruszających się pod wpływem wiatru koronach drzew. Odpłynęłam do swojego dziecięcego świata, przez co nie zauważyłam, kiedy mama skończyła upinać moje włosy, a tata przyszykował się do pracy.

Ocknęłam się dopiero, kiedy zauważyłam rodziców na podwórku. Jak codziennie mama odprowadzała tatę do samochodu. Obserwowałam, jak podchodzi do ubranego w garnitur ojca i składa na jego ustach czuły pocałunek. Przeszedł mnie dreszcz obrzydzenia. Fuj. Nie rozumiałam, jak mogli to robić.

Nagle ptaki siedzące na drzewach zerwały się do lotu, a po kilku chwilach na drodze prowadzącej do naszego domu pojawiły się pędzące samochody. Usłyszałam huk uderzających o ścianę drzwi, a za moment ponowny ich trzask, kiedy zostały zamknięte.

– René, ukryj się z Sell! Szybko!

Nie mając pojęcia, co się dzieje, zsunęłam się powoli ze swojego krzesła i podeszłam do drzwi prowadzących do korytarza. Zobaczyłam, jak tata wyciąga pistolet z kabury. Nic więcej nie zdołałam zobaczyć. Przede mną stanęła mama, mocno chwytając mnie za rękę, i pociągnęła za sobą.

– Chodź, Sell. Pobawimy się w kota i myszkę, dobrze?

Mówiła bardzo szybko, a w jej głosie było coś, czego nigdy przedtem nie słyszałam. Wchodziłyśmy prędko po schodach, a mama nadal wypowiadała słowa, tylko że teraz szeptała:

♔Korona Cienia♔ || Tom 1 "Danse Macabre" PREMIERA 17 marca 2022Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz