-Tu jesteś! Na ile dyrektor wsadził cię do kozy?- dziewczyna była widocznie podekscytowana całą sytuacją. Skanowała moją twarz i wyczekiwała ode mnie jakiejkolwiek odpowiedzi. Z początku zdziwiło mnie jej pytanie, liczyłam na coś typu: 'Boże Jess, wszystko w porządku?' lub 'Nie martw się kochanie, będzie dobrze', ale to Bess. Zupełnie nieprzewidywalna i inna niż wszystkie dziewczyny.
-Nie wsadził mnie do żadnej kozy. Dostaliśmy coś w stylu pouczenia.- powiedziałam, a Bess raczej nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
-Farciara. No właśnie, a gdzie ten przystojniak?- przyjaciółka rozejrzała się po korytarzu pełnym ludzi, ale go nie dostrzegła. Całe szczęście, że go tutaj nie ma, bo rozerwałabym go na dwie części.
-Wyszedł. Przynajmniej już nie będę się obawiała, że znowu mogę wylądować u dyrektora. Tym razem za pobicie.- skrzyżowałam ręce na piersi, a dziewczyna zaśmiała się na moje słowa.
Po krótkiej wymianie zdań, ruszyłyśmy w poszukiwaniu kolejnej klasy. Na szczęście znajdowała się dosyć blisko więc nie spóźniłyśmy się na lekcję. Może tutaj uda mi się zrobić dobre pierwsze wrażenie.
Lekcja minęła w bardzo miłej atmosferze, kto by się spodziewał, że nauczycielka od matematyki może być taka miła? Praktycznie całą lekcję rozmawialiśmy o szkole, o szkolnych zwyczajach i przedstawialiśmy się. Mogłoby tak być na każdej lekcji.
Po dzwonku wyszłam z klasy i odszukałam swoją szafkę szkolną. Próbowałam jakoś ogarnąć to co w niej się znajduje, ale niestety marnie mi to szło więc w końcu moje książki wyleciały z niej na podłogę zwracając uwagę paru uczniów. Schowałam włosy za uszy i uklękłam aby pozbierać swoje rzeczy. Nagle ujrzałam obok siebie męskie buty i powoli podniosłam wzrok do góry.
-Daj, pomogę ci.- przede mną stał chłopak z wręcz idealnym ciałem. Dość obcisła koszulka pokazywała zarys jego mięśni, a jego uśmiech sprawił, że moje nogi się zatrzęsły.
Pozbierałam szybko wszystko z ziemi i podniosłam się abym mogła mieć lepszy widok na chłopaka.
-Dałam radę.- zaśmiałam się lekko, a chłopak mi zawtórował. Kiedy się stresuję to robię z siebie niesamowitą idiotkę.
-Dzielna dziewczyna.- chłopak uśmiechnął się odsłaniając rząd białych zębów już drugi raz w ciągu minuty.- Jestem Josh.- wyciągnął rękę w moją stronę, a ja ją uścisnęłam.
-Jessica.- przedstawiłam się i również posłałam uśmiech w jego stronę
-Pierwszoklasistka?- Josh oparł się o inne szafki i skrzyżował ręce.
- Jak widać.- cały czas się uśmiechałam więc musiałam wyglądać jak typowa blondynka, która ślini się na widok przystojnego faceta. Schowałam książki i wyciągnęłam niezdarnie te, których potrzebowałam i zamknęłam szafkę.- Wreszcie.- oplotłam rękoma książki i przycisnęłam je do swojej klatki piersiowej.
-Też miałem na początku z tym problem.- po wypowiedzeniu tego zdania, dzwonek momentalnie zadzwonił. Czy tylko ja odnoszę wrażenie, że te przerwy są za krótkie?
-Do zobaczenia, Jessica. - nim się zorientowałam, chłopak wyminął mnie i, o ile dobrze pamiętam plan tej szkoły, poszedł w stronę boiska szkolnego. A więc sportowiec. Mogłam się spodziewać.
-Halo! Ziemia do Jess! Mamy teraz angielski, pamiętasz?- Bess machała ręką tuż przed moją twarzą, co sprawiło, że odruchowo cofnęłam się do tyłu.
-Tak, tak. Chodźmy.- ruszyłam od razu, a Blaire nieco zdezorientowana moim zachowaniem dogoniła mnie.
-Co z tobą dziewczyno.- przyjaciółka spojrzała na mnie, a ja szłam patrząc się przed siebie i szukając swojej klasy.
-Potem ci powiem, a teraz chodź bo się spóźnimy.- złapałam ją za rękę i razem wbiegłyśmy po schodach na pierwsze piętro.
***
Po pierwszym dniu w szkole wróciłam do domu gdzie rodzice i brat czekali na mnie z obiadem.
-Co tam siostra, przeżyłaś? W ogóle cię nie widziałem na przerwach.- wystarczyło żebym stanęła w progu, a już zostałam zasypana pytaniami odnośnie szkoły.
-Jak widzisz żyję więc masz odpowiedź.- usiadłam przy stole, zaraz koło brata, a on uderzył mnie z pięści w ramię co mnie oczywiście zabolało i mu oddałam.
-Czy moglibyście się chociaż nie bić przy stole?- mama zwróciła nam uwagę niosąc dla nas talerze. Fakt, biłam się z Zach'em przy każdej okazji, najczęściej bez powodu. To on zawsze zaczynał mi dokuczać, a w końcu kończyło się to bójką. Zwykle było to dla żartów, lecz raz zdarzyło nam się pobić dość poważnie. Mianowicie stało się to kiedy miałam siedem lat, a Zach dziewięć. Kłóciliśmy się o pilota, tak wiem, jak można się o to pobić? Niestety można. Ostatecznie wygrał Zach, a ja skończyłam z wybitą jedynką. Od tamtej pory jakoś nasze stosunki się polepszyły i do dzisiaj jesteśmy nierozłączni. Zch skoczyłby za mną w ogien, a ja za nim.
-Słyszysz młoda, nie zaczynaj.- spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami, a on wręcz wybuchnął śmiechem.
-Dokończymy tą rozmowę po obiedzie.- zmrużyłam oczy i popatrzyłam się na niego. On zrobił to samo, a dosłownie po sekundzie obaj się śmialiśmy. Nasza mama widząc nasze dziecinne zachowanie, uśmiechnęła się i pokiwała głową.
Po obiedzie poszłam do swojego pokoju, aby przebrać się w coś wygodnego. Nie musiałam robić lekcji, ponieważ na szczęście nikt nam nic nie zadał, a pytać nie ma z czego. Po przebraniu się w czarne dresy, rzuciłam się na swoje ogromne, mięciutkie łóżko i obejrzałam jakiś serial, który akurat leciał w telewizji.
Nagle ktoś zapukał do moich drzwi, a ja od razu powiedziałam proszę. Spodziewałam się Zach'a albo mamy, ale zobaczyłam Bess. Czy wspominałam już, że ta dziewczyna jest całkiem nieprzewidywalna?
-Dowiem się w końcu, czemu przed angielskim zachowywałaś się jak zahipnotyzowana?- dziewczyna rzuciła od razu po wejściu i usiadła na krześle obrotowym stojącym przy moim biurku.
-Ciebie też miło widzieć Blaire.- podniosłam się do pozycji siedzącej i wyłączyłam telewizor.
-Dobra, dobra. Gadaj, bo czuję, że coś jest na rzeczy.-przyjaciółka wzięła do ręki długopis i zaczęła się nim bawić jednocześnie słuchając mnie.
-No, a więc.. Podszedł dziś do mnie jakiś chłopak, nazywał się Josh. Rozmawialiśmy tylko chwilę, ale to była jedna z najlepszych rozmów jakie przeprowadziłam w swoim nudnym życiu.
-Jess się zakochała!- dziewczyna powiedziała to głośno, a ja zaraz ją uciszyłam. Jeszcze brakowało tego żeby Zach zadawał mi zbędne pytania.
-Wcale się nie zakochałam. Po prostu zaciekawiła mnie jego osoba.- spuściłam wzrok na swoje ręce i zaczęłam się nimi bawić.
-Czyli ci się spodobał.- przyjaciółka okręciła się na krześle, a ja potwierdziłam jej słowa.-No, to prawie jak zakochanie się.- Bess uśmiechnęła się w momencie kiedy się na nią popatrzyłam. Rzuciłam w nią poduszką a ona zaśmiała się głośno.
Potem razem z przyjaciółką zaczęłyśmy oglądać film, który znalazłyśmy na internecie. Oczywiście była to komedia, coś co Bess uwielbia. Po skończonym seansie rozmawiałyśmy jeszcze chwilę aż w końcu dziewczyna musiała wracać do domu.
-To do jutra!- Blaire wstała z łóżka i skierowała się do okna co mnie zdziwiło choć w sumie nie powinno, no bo przecież to Bess.
-Czemu wychodzisz oknem?- zaśmiałam się i obserwowałam bacznie jej ruchy. Oczywiście nie uzyskałam odpowiedzi. Bess jedynie przyłożyła palec do ust i po chwili zniknęła z zasięgu mojego wzroku. Nie słyszałam żadnego upadku ani jej jęczenia więc musiało jej się udać.
Kiedy zorientowałam się, że siedzę i patrzę się tępo w otwarte okno, wstałam i zamknęłam je szczelnie, ponieważ było dość późno i robiło się coraz zimniej, a tylko tego mi brakowało, żebym się przeziębiła już na początku szkoły. Następnie skierowałam się do łazienki aby wziąć szybki prysznic jak zawsze miałam to w zwyczaju. Ciepła woda sprawiła, że zrobiłam się senna i marzyłam o moim łóżeczku. Kiedy już w nim byłam przypomniałam sobie jedno.
Nie rozliczyłam się z moim braciszkiem za sytuację przy stole.
CZYTASZ
Highschool.
Teen FictionPierwszy dzień w nowej szkole. To dla 17-letniej Jessici wielki dzień, ponieważ czekała na ten moment już od bardzo dawna. Już pierwszego dnia poznaje starszego o rok Dylana, który jest szkolnym przystojniakiem a zarazem najpopularniejszym chłopakie...