Rozdział 5

26 2 1
                                    


Jeśli kiedykolwiek powiedziałam, że miałam największy ból głowy, to w tym momencie to cofam. Ten ból który teraz mnie dręczy jest połączeniem wszystkich tych, jakie do tej pory miałam. Każdy najmniejszy ruch sprawiał, że moja głowa pulsowała. W momencie kiedy mój telefon zawibrował złapałam się za głowę.

Ugh,w tym momencie nienawidzę telefonów.

Od:Bess

Przyjdę o 15.

Świetnie.

Złapałam się za czoło i jęknęłam cicho. Nie mam ochoty na żadną rozmowę z kimkolwiek. Zakładam, że będę wypytywana o wczorajszą imprezę z której szczerze powiedziawszy, niewiele pamiętam. Spojrzałam na zegarek i na całe szczęście była dwunasta co oznaczało, że nie muszę się śpieszyć z wychodzeniem z łóżka.

***

-Wreszcie wstała nasza księżniczka!- kiedy weszłam do kuchni dobiegł mnie głos Zach'a. Zmrużyłam oczy, ponieważ nie zdążyły się jeszcze przyzwyczaić do światła.

-Też się cieszę, że cię widzę braciszku.- otworzyłam lodówkę i wzrokiem przeszukiwałam wszystkie półki w poszukiwaniu soku pomarańczowego.

-Tego szukasz?- spojrzałam na brata trzymającego karton mojego ulubionego soku pomarańczowego.-Sory, wypiłem cały.

-Dupek.-rzuciłam i z powrotem obróciłam się do lodówki aby wziąć z niej wodę.

-Też cię kocham.- cmoknął w moją stronę, a ja przewróciłam oczami siadając w tym samym czasie do wyspy kuchennej przy której siedział również mój brat.-Opowiadaj jak tam wczorajsza impreza bo patrząc na ciebie domyślam się, że było ciekawie.- powiedział po czym zaczął jeść swoje płatki ciągle na mnie patrząc.

-Szczerze to niewiele pamiętam.- wzięłam łyka wody, a Zach parsknął śmiechem.

-Widzę,że to u nas rodzinne.

-Aty? Czemu nie przyszedłeś?- zapytałam szczerze ciekawa odpowiedzi.Halo, przecież to Zach. Szkolna gwiazda, która pojawia się na każdej imprezie.

-Nie chciało mi się.-wzruszył ramionami i kontynuował jedzenie swojego śniadania.

-Widzę,że tobie jedna impreza nie robi różnicy. I tak będziesz zawsze w centrum uwagi.-chwyciłam za jabłko leżące w misce z owocami i ugryzłam je wciąż patrząc na brata.

-Nie obchodzi mnie to. Rozpoznawalność to jedynie dodatek kapitana drużyny. Dałbym radę i bez tego.

-Nie poznaję cię braciszku.- powiedziałam nieco zdziwiona. Zwykle uważałam, że cieszy się z tego, że każdy go zna i wszędzie go zapraszają, ale jak widać nie znam nawet własnego brata.

-Jeszcze nie raz cię zaskoczę.- zaśmiał się po czym wstał aby odnieść miskę do zlewu. -Dobra mała, ja spadam. Na blacie rodzice zostawili ci pieniądze jakbyś czegoś potrzebowała.

-Gdzie idziesz?- krzyknęłam, ale nie uzyskałam odpowiedzi.

Siedziałam w zupełnej ciszy do momentu kiedy mój telefon ponownie zawibrował. Podniosłam go myśląc, że to kolejna wiadomość od Blaire, ale tym razem nie była to ona.

Od:nieznany

Hej.Wszystko w porządku? Wczoraj zniknęłaś tak nagle, szukałem cię pół imprezy.

Od:nieznany

Sory,nie napisałem kto pisze. To ja, Josh.

Momentalnie mi ulżyło. Jeszcze brakowało mi tego żeby pisał do mnie jakiś nieznany koleś.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 18, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Highschool.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz