Rozdział 4

134 10 2
                                    


- Ugh, nie idę na tą imprezę. Nie mam się w co ubrać.- odwróciłam się od szafy i rzuciłam się na łóżko, chowając tym samym głowę w poduszki.

- Nie marudź dziewczyno. Masz tyle ciuchów, że mogłabyś ubrać połowę dziewczyn w szkole.- Bess wstała z łóżka i spojrzała na ciuchy leżące na ziemi i w szafie.- Ufasz mi?- dziewczyna spojrzała na mnie przez ramię, gdy ja obróciłam się na plecy i przeniosłam swój wzrok na sufit.

- Nie.- rzuciłam od razu. Kocham Blaire, ale jeśli chodzi o niektóre rzeczy, to nie można jej ufać. Ostatnim razem gdy jej zaufałam, skończyłam z ręką w gipsie. Nie chcę powtórki.

- Załóż to.- wyjęła z szafy czarne spodnie z wysokim stanem oraz zwykły, biały crop top z rękawami do łokci.

- Ech, dobra.- przewróciłam oczami i szybkim ruchem zabrałam rzeczy z rąk przyjaciółki. Poszłam do łazienki i szybko przebrałam się w wybrane ciuchy, po czym wyszłam.

- No, no, no! Jess, jeśli w tym stroju nie poderwiesz żadnego chłopaka, to stwierdzę, że są albo ślepi, albo to geje.- uśmiechnęła się promiennie i co chwilę mierzyła mnie wzrokiem.- Ta noc należy do nas.- spojrzała w lustro stojące niedaleko szafy i wyciągnęła z kieszeni telefon, po czym napisała sms'a do Liama.

- O której Liam po nas przyjedzie?- spytałam jednocześnie chodząc po pokoju i szukając niezbędnych rzeczy, które zamierzam ze sobą zabrać.

- Będzie za dziesięć minut.- schowała telefon do tylnej kieszeni i powróciła na łóżko.

- Jess?

- Tak?- odpowiedziałam penetrując szafki od biurka w poszukiwaniu mojej ulubionej bransoletki.

- Co jeśli Dylan tam będzie?- złapałam za jedną z szafeczek i momentalnie zastygłam słysząc jego imię. Już sama nie wiem co odczuwałam słysząc jego imię, złość czy obrzydzenie? Może oba?

Zdecydowanie.

- Obydwie dobrze wiemy, że tam będzie. I bardzo dobrze, niech będzie. Mam zamiar mu pokazać, że nie dam się zastraszyć.- zerknęłam do ostatniej już szafki z nadzieją, że znajdę to czego szukałam. Na samym dnie zauważyłam srebrną bransoletkę z serduszkiem, którą dostałam od Bess. Na serduszku wygrawerowana była data naszego poznania się. Przez pewien czas nie nosiłam jej, bo najzwyczajniej na świecie o niej zapomniałam. Zdjęłam ją raz przed prysznicem i włożyłam do szafki i nie nosiłam jej jakieś dwa tygodnie. Od teraz muszę pamiętać, gdzie co kładę.

- Moja dziewczyna!- popatrzyłam na dziewczynę i zaśmiałam się na jej słowa. Ona w tym czasie odebrała telefon, zapewne od Liama.

-Jest już pod domem. Gotowa?- spojrzałam szybko na siebie w lustrze i kiwnęłam twierdząco.

Wyszłyśmy na zewnątrz i ujrzałyśmy Liama opierającego się o swój sportowy samochód. Bess powitała go całusem w policzek, zaś my z chłopakiem mieliśmy swoje własne powitanie złożone z wielu skomplikowanych ruchów ręką. Odkąd Bess i Liam są ze sobą, traktuję go jak swojego przyszywanego brata.

- Zmierzwiłbym ci włosy, ale ten jeden dzień ci daruję ze względu na imprezę.- skrzyżował ręce i uśmiechnął się do mnie, ukazując przy tym swoje idealne zęby. Odwzajemniłam uśmiech i już miałam wsiadać, kiedy chłopak uderzył mnie z pięści w ramię.

- W zamian za to mogę ci bić.- zaśmiał się cwaniacko, a ja złapałam się za ramię i zaczęłam je masować.

- Liam! Pogięło cię?!- dziewczyna odwróciła się i nawrzeszczała na swojego chłopaka, a ja parsknęłam śmiechem patrząc na całą tą sytuację.

Highschool.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz