Rozdział II

65 5 0
                                    

               "Obóz półkrwi"
    Szliśmy dwadzieścia minut ciemnym lasem, a ja skupiałam się jedynie na dłoni Luka.
    Kiedy doszliśmy do bramy, Luke puścił moją dłoń i powiedział:
- To tutaj. To nasz dom.
   Wskazał na bramę, ozdobioną licznymi wzorami. Za nią zobaczyłam piękną przestrzeń.
Po trawie biegali ludzie w strojach rycerzyków. To miał być jakiś żart? Nie.
    Wszystko było śliczne, ale moje fumanie przetwał odgłos spadających drzew. Pomiędzy mną, a tym czymś było parę drzew lecz do bramy było dwa razy tyle. Nie mogliśmy uciec. Byliśmy wpatrzeni w siebie z paniką. Nagle dopadła mnie wspaniała myśl.
- Grover! Miałeś nas chronić.-rzuciłam.
-Miałem was tu zaprowadzić!- odpowiedział mieszaniec drżącym głosem.
     Po chwili Thalia powiedziała cicho:
-Ja go załatwię.
-Co?- spytałam, lecz kiedy doszło do mnie co powiedziała, zamarłam.
-Co?!!- krzyknęłam lecz nie miałam odwagi walczyć z nią z tym czymś. Jakbym była od niej oddzielona murem.
    Szybko podbiegłam do krzaków i wyjrzałam zza nich. Thalia walczyła z cyklopami!
     Była pyłkiem w porównaniu do nich. Ta, mała osóbka miała walczyć z tym czymś?! To nie powinno było się wydarzyć. Lecz nie dałabym radę jej pomóc. Byłam za daleko, a walka się rozpoczęła.
   Kiedy Thalia machała nożem, cyklop złapał ją za biodra i wyrzucił pod moje nogi.
   Zamarłam w bezruchu. Nawet jej nue zdążyłam poznać, ale przeżywałam to jakby była kimś bliskim.
     Jednak Zeus zaplanował dla niej coś innego niż śmierć. Jej ciało zaczęło twardnieć, a palce drewnieć. Bogowie zamienili Thalię w drzewo chroniące obóz przed wrogami. Mocną i niezależną roślinę.
- Annabeth! Musimy się zbierać.- krzyknął Grover.
    Popatrzyłam na niego z wyrzutem. To on miał nas chronić. Tchórz! Jednak druga strona mnie mówiła inaczej. W końcu on jest taki jak ja. Ja też zawiodłam. Żadno z nas nie było bez winy.
    Z Lukiem i Groverem wkoczyłam do obozu półkrwi.

HerosiWhere stories live. Discover now