Be good

1.3K 132 23
                                    

Od czego by zacząć? Znam Baekhyuna pięć lat. Czy były one dobre? Powiedziałbym, że gorzko-słodkie. Nie potrafimy wytrzymać bez kłócenia się, wypominania i robienia głupich rzeczy pod wpływem emocji. Tacy już jesteśmy i nasi znajomi w końcu się do tego przyzwyczaili. Nasze poznanie nie było wcale romantyczne, powiedziałbym nawet, że komiczne. Nie oczekujcie więc przeniesienia jednego z nas do nowej szkoły, spotkania w parku czy wpadnięcia na siebie w autobusie. Był grudzień 2010 i wracałem z treningu koszykówki. Było mi tak cholernie gorąco, że chciałem zdjąć kurkę, ale ujemna temperatura i lekka śnieżyca odciągały mnie od tego pomysłu. Miałem przed sobą kawał drogi, więc szedłem dość szybko, bez oglądania się dookoła. Mimo wszystko moją uwagę przykuł dzieciak niosący zakupy w obydwu rękach. 'Niosący', dobre mi sobie. 'Wlokący', to lepsze określenie. Przyszło mi na myśl jedno pytanie: ''Kto do cholery robi zakupy o ósmej wieczorem, w dodatku przy takiej pogodzie?''. Moja chęć niesienia pomocy (która jest gdzieś tam głęboko we mnie zakopana) nagle dała o sobie znać i nie wiedząc czemu podszedłem do nieszczęśnika. To w sumie zabawne, bo dalej nie rozumiem czemu mu pomogłem. Był grubo ubrany, więc nie poleciałem na jego sylwetkę. Na twarz też nie, bo gdy go dogoniłem zobaczyłem tylko zmrużone oczy. Reszta była ukryta za wełnianym szalikiem. Zacznijmy od tego, że byłem w tamtych czasach zagorzałym heteroseksualnym sportowcem, który miał naprawdę duże powodzenie u dziewczyn. Mogłem nawet poszczycić się tym, że udało mi się wyrwać najpopularniejszą dziewczynę w szkole. Pożarłem się wtedy z Krisem, ale Irene i tak po dwóch miesiącach przerzuciła się na małego, niedorozwiniętego gnojka (czyt.Sehuna). Mniejsza o to, skupmy się na Baekhyunie. Chłopak oczywiście dostał zawału, gdy dotknąłem jego ramienia i prawie się wywalił przez zamarzniętą kałużę. Nie mogąc powstrzymać śmiechu parsknąłem pod nosem, za co zostałem ofurczany i obrzucony morderczym spojrzeniem. Nie zniechęciło mnie to i wytłumaczyłem, że chcę pomóc. Pod wpływem jego wzroku poczułem się jak idiota. Naprawdę. Nie wiem co ona ma z tymi oczami, ale wiele się da z nich wyczytać. Zrozumiałem, że nie jest to rodzaj wdzięcznego i miłego kolegi. Raczej szydercy. Co więcej, pomimo całej jego zniechęconej postawy wcisnął mi do ręki tę wyraźnie cięższą torbę i wyrwał do przodu nie czując już takiego ciężaru. Kręcąc głową ruszyłem za nim i tak, nie zamieniliśmy ani słowa. Nawet na klatce schodowej, gdzie było przyjemnie ciepło i cicho. Wchodząc na czwarte piętro zacząłem się zastanawiać czy dobrze zrobiłem. Byłem wykończony i w dodatku nie przyzwyczajony do wchodzenia na tak wysokie piętra (skutek całożyciowego mieszkania w domku jednorodzinnym).

-To już tu, dzięki – mruknął zabierając z mojej ręki siatkę. Stanął przed drzwiami i spojrzał na mnie nagląco. Nie zamierzał otwierać przy mnie mieszkania. Najwidoczniej ma coś w głowie.

-Tyle? – sapnąłem łapiąc się za piekące uda. Oczekiwałem chociażby wdzięczności w jego głosie, a nie burczenia.

-A co? Może chciałbyś wejść i napić się herbaty? W sumie przeszedłeś ze mną spory kawał – na myśl o ciepłym napoju mój brzuch ścisnął się. Gorąco po treningu dawno mnie opuściło i mimo zgrzania się przez wchodzenie po schodach czułem jak bardzo jest mi zimno w stopy. Wygiąłem usta w podkowę i kiwnąłem z aprobatą. Chłopak wyjął klucze od domu i prychnął szyderczo pod nosem. – Zapomnij. – Rzucił i zatrzasnął mi drzwi pod nosem. Niewdzięcznik.

Nie wiedziałem jak mam nazwać naszą relację. Tydzień w tydzień pomagałem mu nosić zakupy, nie dostawałem niczego w zamian i w sumie nie znałem go. Gdyby wcześniej treningi nie zostały przeniesione zapewne nigdy nie zobaczyłbym go na oczy. No cóż, jednak los chciał inaczej. Kiedy zatrzymywałem się w sali dłużej, Baek łaskawie czekał na mnie i z wyrzutem wypisanym na twarzy podawał mi tę wyładowaną po brzegi, ciężką jak cholera torbę. Nasza znajomość w żaden sposób się nie rozwijała, do czasu.

Be good | BaekyeolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz