Emilia
- Kochanie, rusz się, bo spóźnisz się już pierwszego dnia szkoły.- głos mamy dobiega z drugiej połowy mieszkania.
Bardzo ją kocham i chciałabym się ruszyć, ale ciepło łóżka o poranku jest bardzo kuszące. Zresztą, po co mam wstawać. Zapewne i tak już wszyscy się znają z podstawówki i z pierwszego tygodnia.
To naprawdę dołujące, kiedy twój tata wiecznie chce się rozwijać i mu nie wychodzi. To znaczy, że ciągle poszukuje nowej pracy, a my mieszkamy w co raz to mniejszych domkach. Obecnie mieszkam w podwójnym mieszkaniu na 10 piętrze. Mam cudowne widoki z dużego okna w moim pokoju. Niestety za to, w bloku nie ma windy.
Wygrywam walkę ze snem i wchodzę do jadalni. Przy stole siedzi mama z kawą w dłoniach. Obok niej jest nakrycie z parującymi bułkami posmarowanymi grubą warstwą domowego masła, jajecznica i kubek ciepłego kakałka.
- Masz jakieś majtki?- pyta mama marszcząc brwi, kiedy pakuję sobie kawałek bułki do ust.
- Majtki? - odpowiadam, kiedy udaje mi się połknąć kęs.
- Chodzi o to, że dawno nie byliśmy na zakupach, a dziś w szkole ponoć macie mieć badania.
- Badania pierwszego dnia w szkole?- dziwię się. Następnie biorę kubek z kakao i pociągam długiego łyka. Mmm, pychotka, ma posmak Nutelli.- Genialne kakao ci wyszło.
- No wiesz, mierzenie, ważenie.- mówi mama kompletnie mnie ignorując. Myśli na głos, co znaczy, że czymś się przejmuje.
Dopiero w momencie kiedy obydwie bułki wraz z okruszkami i resztą śniadania znikają, dociera do mnie to, co powiedziała mama. Automatycznie mierzę się wzrokiem. Nie jestem zbyt wysoka i nie najszczuplejsza, ale lubię moje ciało, nie jestem jakaś bardzo gruba.
Wkładam talerz do zmywarki i idę przytulić mamę.
- Nie martw się, mam dobrą i ładną bieliznę. - odrazu czuję, jak jej ciało cząstkowo się rozluźnia.Kiedy wysiadamy z samochodu i błąkamy się z mamą po korytarzach w poszukiwaniu pokoju nauczycielskiego, ludzie dziwnie się gapią. Może jestem trochę większa od mojej mamy, ale ani mi, ani jej to nie przeszkadza. No, z wyjątkiem tego, że to ona nosi po mnie staniki.
Mama puka dwa razy do pokoju nauczycielskiego. Otwiera nam wysoki mężczyzna z wąsem, którego końcówki są pożółkłe od papierosów. Facet natychmiast przekierowuje nas do sekretariatu.
W mojej poprzedniej szkole, wszystko można było załatwić nawet na sali gimnastycznej, albo na korytarzu przy parapecie. Tu z kolei musiałyśmy dostać specjalne pismo przekierowujące, które w tym momencie mama ściska w dłoni.
Kiedy moja mama dostaje w sekretariacie kolejne pismo przekierowujące, tym razem do dyrektorki, wywracam oczami i otwieram jej drzwi.
- Moje dziewczę, ty pójdziesz ze mną.- odzywa się nagle pani sekretarka. Mama staje w przejściu, a ja wpatruję się w nieznajomą mi kobietę. Kiedy sekretarka widzi zdezorientowanie na naszych twarzach, chichocze pod nosem.
- Chodziło mi o to, że zaprowadzę córkę na lekcje, a pani w tym czasie na spokojnie przedstawi dyrektorce obecną sytuację wychowanki. Oczywiście, to jej usprawiedliwi pani tę tygodniową nieobecność.
Na dźwięk słowa "wychowanki" mimowolnie się krzywię. Wymieniamy się z mamą spojrzeniami, a kobieta wyprowadza nas z gabinetu. Następnie bezapelacyjnie kładzie mi rękę na plecach. Nie zdążam się nawet pożegnać z mamą.
Sekretarka prowadzi mnie do metalowej windy.
- Jak się nazywasz?- pyta wciskając jakiś żółty guzik.
- Emilia Sikorka.- gdy te słowa opuszczają moje usta, odzywa się mechaniczny głos z jakiegoś głośnika.
- Klasa: 1G, pozycja w dzienniku: 32, bieżąca lekcja: plastyka w gabinecie 67 na VI piętrze.
Szczena dosłownie mi opada. Klasa 1G ?! G?! W podstawówce nie miałam nawet B. Mój numer w dzienniku to 32, więc albo jestem ostatnia albo klasy są niebotycznie duże. Na dodatek jest VI piętro.
- Jak duża jest ta szkoła?- pytam cicho, kiedy winda rusza.
- Większa niż ci się wydaje skarbie.
Dzięki tatko, tym razem przeniosłeś nas do jakiegoś wariatkowa.
CZYTASZ
Przezroczysta
Teen FictionNazywam się Stefan Trag i gdybym mógł cofnąć czas, zmieniłbym tylko jedną rzecz. To coś miało miejsce w gimnazjum. To przeze mnie miała zniszczone życie, a kiedy ona się rujnowała, niszczyła też mnie. Ale niestety czasu nie da się cofnąć, a do niej...