Nazywam się Obi-Wan Kenobi, chociaż wszystkim przedstawiam się jako Ben. Zapytasz: dlaczego? Odpowiedź jest prosta - wolę uniknąć konfrontacji z moim prawdziwym imieniem, poza tym łatwiej jest zapamiętać Ben, niż Obi-Wan. Jestem nauczycielem fizyki w liceum. Jak zdążyłem zauważyć w przeciągu mojego siedmioletniego doświadczenia, społeczność między młodzieżą dzieli się tu na tych, którzy dojrzali i można z nimi porozmawiać jak z dorosłymi (są to w większości ostatnie roczniki, po części drugie, a w jednym procencie pierwszaki) i na tych, którzy nadal powinni zostać w szkole, z której przyszli. Do tych osób należy znany na całą szkołę buntownik - Anakin Skywalker. Irytujący, bezczelny i nieposłuszny gówniarz z drugiej klasy. Najbardziej dziwią mnie jego nadzwyczajnie dobre oceny. Jestem pewny, że ściąga, mimo iż ani razu nie przyłapałem go na tym, aby potwierdzić swoje przypuszczenia... Cwaniak. Bywają dni kiedy milczy cały dzień, a gdy jeden z jego koleżków go zaczepi, warczy na niego. Często zaczyna bójki i nierzadko muszę wzywać jego matkę do szkoły. Czasem chciałem z nim porozmawiać, jednakże w połowie mojej wypowiedzi obracał się i z niewiadomych przyczyn odchodził. Nie raz, nie dwa zdawałem sobie pytanie "Czy aż tak okropnym i nieodpowiedzialnym wychowawcą jestem?". Ciekawi mnie jak traktuje swoją matkę i co robi po szkole. Bardzo możliwe, że bierze narkotyki, albo co gorsza rozprowadza je. Zawsze, kiedy zerkam na niego, mierzy mnie gniewnym i wściekłym wzrokiem. Nie powinienem się tym przejmować, ale nie potrafię. Zanim zacząłem pracować jako nauczyciel złożyłem sobie obietnicę, iż będę lubianym i szanowanym nauczycielem. Jednak on kawałek po kawałku niszczy ją. Lecz jest w nim jakaś nieodgadnięta zagadka... Czasami obija mi się o uszy jego rozmowa z kolegami. Jeśli padnie pytanie typu "A co u ciebie, Ani?" odwarkuje, że to nie ich zasrany interes lub zbulwersowany odchodzi. Zapamiętać: nigdy nie pytaj go o takie rzeczy.
Aktualnie siedziałem w swojej sali lekcyjnej i przeglądałem notatnik, zastanawiają się, czy powstawiałem obiecane oceny za aktywność czy też nie. Nagle drzwi od pomieszczenia uchyliły się z charakterystycznym dla nich skrzypnięciem. Oderwałem się od czytania i spojrzałem na nie. W drzwiach stała Padme, jedna z moich ulubionych uczniów. Pilna, a zarazem oaza stoickiego spokoju. Ostatnio da się zauważyć, że szajka Anakina kręci się koło niej i jej bliźniaczej siostry - Sabe. Szkoda, żeby tak zdyscyplinowane i uczynne uczennice zniszczyły się przez ich towarzystwo.
- Dzień dobry. Mogę wejść? - niepewnie spytała.
- Dobry. Jasne, tylko bądź cicho. - odpowiedziałem jej lekko się uśmiechając i wracając do wcześniejszej czynności. Nie na długo, zaraz znowu drzwi się otworzyły. Tym razem stał w nich Anakin. Patrzył to na mnie, to na nią dłuższy moment, a po chwili bez słowa usiadł na swoim miejscu. Spokojnym wzrokiem odprowadziłem go na nie, widocznie nie miał w zamiarze niczego zmalować tym razem, zapewne znowu ma gorszy dzień.- - - - - - -
Dzięki Vii, Michaś za pomoc (:
Podoba się? Zostaw gwiazdkę albo komentarz, abym wiedziała :)
05-09-2024: XDDD czemu wy nadal to czytacie? Pisałam to mając lat naście i to poniżej magicznej granicy. To jest tak beznadziejne napisane, że to wręcz objazdowy komediodramat. Ilość błędów na ponad czterysta wyrazów sprawia, że mi oczy wypływają.
Oczu kąpiel .-.
CZYTASZ
Another Day In Paradise [Obikin]
FanfictionObi-Wan Kenobi jest nauczycielem fizyki zarazem wychowawcą drugiej klasy matematyczno-fizycznej, do której należy buntowniczy - Anakin Skywalker. #22 - s-fi, 17.02.16 #16 - s-fi, 18.02.16 #10 - s-fi, 19.02.16 Dziękuję ♥♥ ↪W opowiadaniu jest wątek r...