Tego dnia myśli Stilesa krążyły po jego głowie niczym jakieś nieodnalezione ciała niebieskie po swoich orbitach. To co zrobił, to co zrobił Derekowi... Czuł się z tym okropnie. Chciał cofnąć czas, tak aby to nigdy nie nastąpiło. Lecz najbardziej przerażał go fakt, iż musi mu o tym powiedzieć. Nawet, gdyby próbował to zataić, skłamać, nic z tego, odrazu by to wyczuł. Głos w podświadomości nakazywał mu powiedzieć Derekowi całą prawdę. Musiał powiedzieć mu prawdę. Wiedział, że musi to zrobić.
****
Odwaga. Właśnie dziś mu jej zabrakło. Musisz mu to powiedzieć. Ta myśl prześladowała go, odkąd po spotkaniu z Dannym, po jego policzku spłynęła pierwsza łza. Ta myśl, ten głos w jego podświadomości, miał rację. I to było najgorsze. Powiedz mu. Poprostu mu powiedz.
-A co jeśli stracę go na zawszę? Co jeśli mi nie wybaczy? Do cholery jasnej co ja wtedy zrobię?! - oparł podbródek na kolanach i wpatrywał się w gąszcz drzew, ledwie widoczny przez poranną mgłę. Spokojny, cichy las. Stiles przychodził tu często, chcąc oderwać się od... wszystkiego. Chcąc zapomnieć o szkole, o problemach sercowych swoich przyjaciół, których, jako dobry przyjaciel, zawsze wysłuchiwał. Tutaj mógł odpocząć od tego zamieszania. Szum liści, zapach lasu, kojarzący się mu tylko z jedną osobą, z Derekiem Hale'em, działały na niego kojąco. Wstał, otrzepał się z liści i pewnym krokiem ruszył na polanę, gdzie wcześniej zaparkował swojego jeepa.****
Drzwi otwarły się, w ich progu stał niebieskooki, umięśniony, starszy od Stilesa mężczyzna.
-Stiles? Nie powinieneś być w szkole?
-Derek, muszę ci coś powiedzieć -powiedział stanowczo Stilinski -ja...bardzo cię kocham, jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym. Przepraszam, ja nie chciałem, żeby to tak wyszło, mieliśmy się tylko uczyć, ale on zaczął całować, no a ja uległem i...
-Czekaj, czekaj, nic nie rozumiem - zapytał zdezorientowany tą sytuacją Derek.
-Zdradziłem cię Derek - wypowiadając te słowa, oczy naszły mu łzami, których nie próbował nawet zatrzymać. Płakał teraz. Bardziej niż kiedykolwiek. Patrzył na twarz niebieskookiego. Miała wyraz obłąkanej, jakby nie potrafił zrozumieć tego co właśnie usłyszał, lub... nie chciał tego rozumieć.
-Przepraszam... - powiedział Stiles, po czym odwrócił się plecami do starszego i pobiegł do samochodu. Oparł ręcę na kierownicy. Wydał z siebie jęk, co oznaczało kolejny strumień łez, lejący się po policzkach. Ból. Czuł emocjonalny ból, jakby ktoś rozdarł jego uczucia na kawałki i wyrzucił je w cholerną przepaść. Wspomniał moment, gdy pierwszy raz zobaczył Hale'a. Bał się wtedy go poznać, obawiał się go, nie wiedział kim jest. Gdy jednak go poznał, bał się z nim spotkać. Spotkał się z nim, było to u niego w domu, w domu, z którego właśnie wybiegł. Na spotkaniu tym, bardzo bał się go pocałować. Jednak zrobił to. Pocałował go. Obawiał się wtedy pokochać go. Lecz to także zrobił. Pokochał go, jak nikogo innego. I była to odwzajemniona miłość. Oszalał na jego punkcie, każdy sen wiązał się z niebieskookim, każdą noc przy nim spędzał. Teraz, teraz, gdy go kochał, bał się... bał się, że go straci.#########
Przepraszam, że tak późno, ale zapomniałem dopisać ostatnio, że wyjeżdżam na zimowisko XD
Tak więc jestem sobie w miejscowości Sierockie i aktywowałem pakiet internetu XDTym razem krótszy rozdział :/
Myślałem, aby połączyć ze sobą dwa rozdziały, jednak doszedłem do wniosku, że ten rozdział lepiej zostawić osobno ;)
Chciałbym rownież podziękować baaardzo za wszystkie oddane głosy i komentarze :DZapraszam do czytania następnych rozdziałów!