,, Pójść czy nie?"

39 1 0
                                    

Dzisiejszego dnia Heidi wstała bardzo wcześnie. Rozsunęła firanki i poszła do łazienki. W szkole nie działo się nic ciekawego oprócz tego, że Katherine o mało co nie wybuchła kiedy zobaczyła dziewczynkę z Leonem. Widać było w niej zazdrość i oburzenie.
- Ty żmijo! - krzyknęła na stołówce
- Możesz jej nie obrażać - ,, mój chłopak" stanął w mojej obronie
- A ty się nie wtrącaj, jak mogłeś mi to zrobić? - odstawiała sceny
- A co ja ci zrobiłem?
- Nie wmawiaj sobie rzeczy, które nie istnieją. - odpowiedziałam jej odchodząc.
Na w-f Katherine próbowała walnąć mnie piłką, ale (wyszło zupełnie przez przypadek), że to ona dostała od Ivy ( mojej przyjaciółki) w głowę. Jak zwykle zaczęła udawać, że źle się czuje i była u pielęgniarki chyba 5 razy.
-Aktorką to ona byłaby niezłą- pomyślałam
Jedno nie dawało mi spokoju od pewnego czasu.
- Pójść czy nie? - biłam się z myślami - chciałabym, ale nie jestem pewna
No i do wybrania musiało dojść. Poszłam tam, przecież mnie zaprosił. Nie mogę odmówić jeśli chce żebym przyszła.
- A więc przyszłaś. Czyli, że zależy ci na mnie.
- Już ty też sobie nie wmawiaj. - odpowiedziałam szybko - A co jeśli przegracie, nie będzie ci wstyd, że mnie zaprosiłeś na swoją porażkę?
- Jeśli tu jesteś to mamy zagwarantowaną wygraną. - rzucił swój szelmowski uśmiech i przytulił mnie.
- Wiec przynoszę ci szczęście? A to ciekawe.
- Widzę, że ty tez lubisz się droczyć. Muszę już iść bo chłopaki mnie wołają.
- Powodzenia! - krzyknęłam
Emocji było naprawdę wiele. Leon jest jednym z najlepszych na boisku, wbił 2 bramki. Od czasu do czasu spoglądał na mnie. Bardzo mi się podobało i podobno to dzięki mnie wygrali. Ta, że niby ja przynoszę szczęście? Z pewnością! On jednak tak uważa.
- I jak?
- Nie wiedziałam, że tak dobrze grasz. Jesteś świetny.
- Eee tam. Jeszcze wiele muszę się nauczyć. - odparł
- No juz nie bądź taki skromny.
- Właśnie za to cię lubię. - powiedział ze swoim uśmiechem
- Za co? Czyli tylko mnie lubisz?
- Za wszystko. Czyli chciałabyś żeby jednak inne uczucia towarzyszyły mi wobec ciebie?
Nie, nic takiego nie powiedziałam. - oznajmiłam wracając z nim powoli do domu.
- Odprowadzę cię. Przecież wiem, że nie jestem dla ciebie obojętny, przyszłaś na mecz, a nie miałaś.
Chwilę tak rozmawialiśmy.
- Sam mnie zaprosiłeś! Dlatego przyszłam. Ok, to już tutaj. Miło było, ale muszę już wracać.- powiedziałam wchodząc do klatki.
- I tak wiem, że nie możesz o mnie zapomnieć, ale ja o tobie też nie. Pa!
________________________
Zapraszam do kolejnych
rozdziałów!

Miłosne kłopoty HeidiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz