What a feeling?

10 0 0
                                    

Krótka notka:

Ostatnie miesiące minęły niespodziewanie szybko. Porzuciłam pisanie na rzecz miliona spraw i obowiązków, które przytłoczyły mnie w większym lub mniejszym stopniu. Postanowiłam jednak do tego choć trochę powrócić i stosować jako pomysł na swoją mini-terapię i wyciszenie. Mam szczerą nadzieję, że przez ten czas nie zmieniłam się w kompletną analfabetkę..

~*~

Reszta tygodnia minęła dla Sii niczym dziki bieg. Wstawała skoro świt, jechała do szkoły, gdzie nauczyciele katowali ją coraz to większą partią materiału, spędzała czas z bliźniakami i zarywała noce aby nadgonić klasę w nauce. Rodzice trochę za to na nią krzyczeli- lekarze w końcu zabronili się jej nadwyrężać, ale miała to w nosie. Po raz pierwszy od wielu miesięcy czuła się żywa, nie jak kukła, którą obserwują studenci medycyny i nazywają ''beznadziejnym przypadkiem''.

Piątek od samego rana obfitował w wydarzenia. Profesor Gutier przez dwadzieścia minut lekcji próbował ją przekonać do olimpiady matematycznej, argumentując swoje zdanie ''niezwykłymi zdolnościami'' oraz ''logicznym myśleniem'', jednak dziewczyna nie była przekonana. Lubiła co prawda konkurencję i zdrową rywalizację, ale bała się, że ma zbyt duże zaległości. Jednak po długiej dyskusji, chcąc nie chcąc, zgodziła się. Matematyka była na szczęście ostatnią tego dnia lekcją, więc czerwonowłosa skierowała swoje kroki ku wyjściu. Przy szafkach dojrzała Tony'ego, który mocował się z ciężką kłódką.

- Polecam w końcu nauczyć się kodu na pamięć- powiedziała, wychylając się zza chłopaka- Obiecuję, że to bardzo przydatna informacja!

Blondyn zachichotał, lecz w końcu udało mu się dostać do swojego dobytku.

- Mam z tym problem- westchnął i zaczął grzebać pośród książek i komiksów- Łatwo zapamiętuję głupoty, ale ważnych spraw nigdy. Pewnie dlatego mam takie słabe oceny, tylko angielski mi idzie... Ale, na szczęście nie zapomniałem o tym!

Wcisnął jej szybko w ręce średnich rozmiarów książeczkę, na której okładce znajdowały się bardzo kolorowe i specyficzne postacie. Sia się rozpromieniła.

- Adventure time!- zawołała i zaczęła energicznie przerzucać strony- Boże, nie mogłam znaleźć tego tomu dosłownie nigdzie, dziękuję!

Rudowłosa rzuciła się na chłopaka i mocno go przytuliła.Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, co zrobiła i zamarła. Przez dobre kilkadziesiąt sekund wdychała zapach chłopaka, delikatną chłopięcą woń zmieszaną z mocnymi męskimi perfumami. Przez jego niebieską bluzę czuła ciepło. W pewnym momencie dłonie chłopaka musnęły jej plecy i poklepały niezdarnie.

- Cieszę się, że ci się podoba- wymamrotał cicho, a Sia była pewna, że jest czerwony jak burak- Musiałem się jakoś odwdzięczyć, że uratowałaś mi tyłek.

Zaśmiał się nerwowo, a ona rozluźniła uścisk i wyszczerzywszy się od ucha do ucha, machnęła lekceważąco dłonią.

- Cóż, słaby byłby z ciebie Superman- obdarzyła go pogardliwym, lecz żartobliwym spojrzeniem- Ale spokojnie, twoja Wonderwoman sobie poradzi!

Napięła swoje ramię, prezentując muskuły, albo miejsce, gdzie powinny one być. Tony pstryknął ją w czoło.

- Uważaj skrzacie, bo te twoje wątłe rączki chyba wiele zła nie pokonają.

- Oj, jeszcze byś się zdziwił!

Wywróciła oczami, przez co jej wzrok przykuł szkolny zegar. Poczuła, że krew odpływa jej z twarzy.

- To już ta godzina?!- zawołała- Muszę już lecieć, przepraszam!

Zaczęła biec korytarzem, przepychając się przez tłum uczniów. Czuła dziwny ucisk w okolicy żołądka i bardzo się jej to nie podobało. Sia do jasnej cholery, nawet go nie znasz. Odetchnęła dopiero, gdy znalazła się w swoim aucie. Znajomy zapach tapicerki otulił ją niczym matka i dał ukojenie. Odpaliła auto i z głową pełną sprzecznych myśli, opuściła szkolny parking.

W domu nie miała za wiele czasu. Zjadła obiad, przy okazji kłócąc się z rodzicami na temat jej dzisiejszego wyjścia. Uważali, że powinna odpocząć po ciężkim tygodniu, zamiast lecieć na imprezę jak ''nastolatka''.

- Mamo, myślę, że mam już wystarczająco dużo lat, aby zadecydować jak chcę odpocząć- rzuciła kąśliwie i odeszła od stołu.

Matka już otwierała usta, aby jej odpowiedzieć, ale tata położył żonie dłoń na ramieniu i szepnął coś do ucha. Kobieta westchnęła ciężko i machnęła ręką.

- Kocham was!- krzyknęła Anastasia i pobiegła na górę.

Dziewczyna wzięła długą i gorącą kąpiel, która miała za zadanie zniwelować jej poziom stresu i zakłopotania. W jakiś sposób zapach olejków do ciała i blask łazienkowych świeczek jej w tym pomógł. Po wyjściu z wanny, wysuszyła burze czerwonych włosów, upięła na środku głowy mały koczek, a resztę włosów zostawiła rozpuszczone. Michael nazywał to fryzurą ''samuraja'' i zawsze się z niej trochę śmiał. Do tego zrobiła lekki makijaż. 

Na dole usłyszała znajome głosy, które rozmawiały z jej rodzicami.

- Są wyjątkowo wcześnie- mruknęła i wciągnęła na siebie dżinsy z dziurami.

Po kilkuminutowej naradzie z własnym kotem na temat bluzki(który uroczo został nazwany Lucyferem), wybór padł na zwykłą czerwoną koszulę w kratę. Na nogi założyła czarne tenisówki, spryskała się perfumami i była gotowa.

Spojrzała w lustro, gdzie patrzyła na nią przebojowa, pewna siebie dziewczyna. Ale Anastasia nie czuła się tak ani trochę. Czuła się jak mała, zagubiona dziewczynka, która w młodym wieku była zbyt wiele razy gnębiona przez los.

- Przestań ty bekso- warknęła i uderzyła ręką w ramę misternie zdobionego lustra. 

Zimna tafla zadrżała, aż przez chwilę dziewczyna myślała, że runie na ziemię. Wzięła głęboki oddech i wyszła z pokoju.

Na dole zastała bliźniaków ubranych w niebieską i zieloną koszulę w kratę.

- KLUB KRACIASTYCH KOSZUL- wrzasnął Michael i rzucił się w jej stronę, z zamiarem przybicia piątki.

Popchnął przy tym mamę dziewczyny, ale czujny tata na szczęście ją złapał.

- Super, teraz możemy dołączyć do klubu informatycznego- Gabriel westchnął- Lepiej już jedźmy, bo się spóźnimy.

Zwrócił się w kierunku państwa Bielikow i uśmiechnął ciepło.

- Obiecuję, że odwieziemy Sisi do domu.

Michael wziął dziewczynę na barana i otworzywszy nogą drzwi, pobiegł z nią do auta. 

- Uważajcie na nią, błagam- głos pani Bielikow był bardzo cienki, jakby miała zemdleć.

Gabriel westchnął ciężko i skinąwszy głową, ruszył za swoim narwanym bratem i dziewczyną, która od zawsze była ulotna jak piórko.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 10, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

13 odcieni brązuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz