Za cholere mi się to nie podobało. Ten pocałunek był poprostu obleśny, tak jak ten cały Facet. Postanowiłam nie używać jego imienia. Powinnam go uderzyć wcześniej. Leżąc na łóżku potarłam knykcie na mojej ręce. Wszystko mnie przez Niego bolało. ON jest wszystkiemu winny. Gdby nie ON na pewno nie spadłabym z tego pieprzonego łóżka i matka nie zadzwoniłaby po karetke i bym go znowu nie spotkała. Przeprosić to takie proste. Gówno prawda. Usłyszałam pukanie do drzwi więc odwróciłam głowę w tamtą stronę. W drzwiach stał Kevin. Zamknęłam na chwilę oczy i głeboko westchnęłam. Wiem to takie dramatyczne.
-Hej mała. Jak się czujesz?
Przewróciłam oczami.
-Jak ciota
Jęknełam. Kevin oczywiście musiał się wyszczerzyć. Usiadł na moim łóżku w nogach ale niestety nie miałam zamaru podnosić dupy, by na niego spojrzeć.
-Niedługo poznasz mojego siostrzeńca.
Usłyszałam cichy głos Kevina. Jakoś mało mnie to obchodziło. Doskonale wiedziałam że jest już w mieście ale jakoś nie czułam wewnętrznej potrzeby by go spotkać.
-Jasne, myślisz że spodobają mu sie moje siniaki?
Zapytałam z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Kiedy nie usłyszałam reakcji wyszczerzyłam się szerzej, tak wiem nie jestem śmieszna i chyba tylko ja śmieje się ze swoich żartów.
-Chciałbym żebyście za tydzień do mnie przyjechały na obiad. Taki uroczysty, poznacie się i w ogóle. Jestem pewny że się polubicie.
Parsknęłam śmiechem na jego spokojny perswazyjny ton ale zaraz potem skrzywiłam sie z bólu.
-Kevin, doceniam. Wiem że próbujesz nas wcisnąć do swojej rodziny ale ja tego nie potrzebuję. Nie szukam przyjaciela na siłę i jestem pewna że twój siostrzeniec mnie nie polubi.
Kevin tylko westchnął i wyszedł. Tak wiem jestem zimną suką bez serca i olewam jego starania ale po prostu nie potrzebuje nowej rodziny. W sumie wogóle jej nie potrzebuje. Odkąd Tata odszedł nie mam już rodziny. Jestem tylko ja i mama. Nigdy nie zamierzam się jej zwierzać więc jestem tylko ja. Tyle mi wystarcza.Przekręciłam się na drugi bok mocno zaciskając oczy z bólu.
***
Leżałam na łące pewnie już godziny. Niebo było bezchmurne. Zawsze lubiłam błękit chociaż najbardziej fiolet oraz biały, i czarny. Tak to mój zdecydowanie ulubiony KOLOR. Nagle usłyszałam odgłos motocykla. Co za idiota postanowił niszczyć mi łąkę? Olałam to totalnie i uporczywie wpatrywałam się w niebo mając nadzieje że wcale nie wjechał na łąkę bo wtedy zepsuło by się takie piękne miejsce. Kochałam motocykle ale nie w tym miejscu. To było moje miejsce. Nagle poczułam jakby ktoś przejchał dosłownie koło mojej głowy. Przerażona skoczyłam na równe nogi i spojrzałam na największego zjeba na świecie nawet większego od idioty z wczoraj. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że przede mną stoi dokładnie ten idiota. Szczerze zaczęłam podejrzewać że on mnie sledzi. Chłopak roześmiał sie na cały głos.
- Co cię tak śmieszy kretynie?
Warknęłam na niego. Nadal próbowałam się uspokoić po tym jak prawie rozjechał mi czaszkę. Chłopak zsiadł ze swojej CBR i podszedł do mnie z uśmiechem.
-To przywitać się nie łaksa?
Ujrzałam w jego oczach rozbawienie co jeszczę bardziej mnie wkurwiło.
-Oczywiście nie sądziłam że się będziesz jeszcze upraszać.
Podeszłam do niego i stanęłam na palcach jakbym chciała go pocałować. Potem chwyciłam w zęby jego ucho. Na początku usłsyzałam jego pomruk a potem krzyk
-O KURWA! Puszczaj!
Odsunęłąm się od niego ze śmiechem a chłopak zrozpaczony trzymał sie za ucho. Dopiero po chiwli dotarło do mnie że mogło mu się coś stać. Wyglądał jakby dosłownie za chiwlę miał się popłakać z bólu.
- O boże. Nic Ci nie jest?
Zapytałam z lekką paniką w głosie podchodząc i odrywając jego ręke od ucha. Może przypadkiem odgryzłam mu kawałek? Po chwili usłyszałam jego śmiech. Wściekła puściłam jego rękę i mruknęłam pod nosem masę wyzywisk które jestem pewna że słyszał.
- Gdybyś widziała tą panikę na swojej twarzy. O jezu serio bolało ale nie sądziłem że tak się mną przejmniesz księżniczko.
Chłopak uśmiechnął sie szeroko i podszedł łapiąc moją twarz w dłonie.
-Chodziło mi o trochę inny rodzaj przywitania
Przypomniał i schylił się aby mnie pocałować. W ostatniej chwili złapałam jego twarz w swoje dłonie i odepchnęłam ją lekko.
-Nie lubię agresji więc radzę Ci w tej chwili się opanować.
Nie wiedziałam o czym myślał chłopak ale wyglądał na bardzo zamyślonego.
-Bardzo lubisz motocykle?
Zapytał kompletnie z niczego. Miałam ochotę walnąć się ręką w czoło ale kiedy zobaczyłam że on mówi kompletnie na poważnie. Tylko pokiwałam głową. Dlaczego nagle nie miałam ochoty go zabić? No właśnie skoro to wszystko jego wina dlaczego nie czułam potrzeby zwyzywania go? Może tak naprawdę nie był najgorszym fiutem na ziemi. Dzisaj wydwał sie wjątkowo słodki.
-To ty poluzowałeś mi ramę łóżka?
Chłopak parsknął śmiechem słysząc te głupie pytanie z moich ust. Grrr... To był impuls. Pokręcił z uśmiechem głową i złapał mnie za talię. Szybko umknęłam przed jego reką przybierając pozycje obronną. Zdecydowanie za często mnie dotyka.
-Co ja bym robił sam w twoim łóżku?
Zapytał chłopak szybko dając mi całusa w policzek przez co nie zdążyłam uskoczyć. Look szybko odwrócił sie i wsiadł na motor.
-No chyba sobie żartujesz...
Mruknęłam pod nosem kiedy już chciał odjechać krzyknęłam.
-Znowu uciekasz? Co za tchórz!
Krzyknęłam wyśmiewczo. Kiedy chłoapk zsiadł z motcyklu i spojrzał na mnie spod zmróżonych oczu zrozumiałam jedno. Muszę uciekać. I tak właśnie Look zaczął mnie gonić po całej łące. Ja na przemian śmiejąc sie z tego że wygrywam a próbując łapać oddech z wykończenia i do tego ból po wczorajszym upadku. W każdym razie Look bardzo szybko biegał a ja nienawidziłam przegrywać. Nagle poczułam jak czyjeś ręce przyciągają mnie do twardej klatki piersiowej i opaltają mnie w pasie.
-I co teraz księżniczko?
YOU ARE READING
To siła determinacji...
RomanceJem zawsze walczyła. Jej ojciec czasem się śmiał że urodziła się w rękawicach i kasku od motocykla. Kiedy jej ojciec umarł dziewczyna wszystko rzuciła. Wciąż pamiętała co obiecała jej matka przed śmiercią ojca. Była zła, zraniona, samotna wszystkic...