Rozdział 4

43 5 1
                                    


- O czym ty mówisz? – jeszcze raz go się zapytałam, po czym się podniosłam i spojrzałam mu w oczy.

- No, co? Jestem za Wenecją, podoba mi się ten pomysł. – pokiwał z uznaniem głową.

- Ale nie mogę od tak sobie wyjechać. Channing zwariowałeś?

- Dlaczego nie? Wakacje dobrze Ci zrobią. Wypoczniesz, zapomnisz. Zobaczysz....

- Channing czy ty mnie słuchasz? Nie mogę! Straciłam właśnie pracę, nie mam dochodów, więc nie mam, za co jechać. Po za tym nie zostawię samej, Camilli... Sama też nie mam zamiaru jechać...

- A kto mówi, że sama pojedziesz...? – uśmieszek wpełzł mu na twarz.

- Powiedziałeś wcześniej my? Masz na myśli mnie i siebie? Ja i ty? Wakacje? Wenecja? Nie. To nie możliwe... - wydusiłam to z jednym oddechem.

- Czemu nie? Tak, ty i ja. Wakacje w Wenecji. Co, ty na to? Chyba się nie boisz, co? – zrobił minę urażonego dziecka.

- Dobrze wiesz, że to nie o to chodzi... - spuściłam głowę i wyszeptałam – Ja nie mam... za co pojechać. Nie stać mnie na taką kosztowną wycieczkę. Dlatego nie pojadę, rozumiesz?

Podniósł moją głowę, złożył delikatny pocałunek na moich ustach i popatrzył mi prosto w oczy, aż się zawstydziłam. Co ten człowiek robi ze mną po tak krótkiej znajomości?

- Pojedziemy razem. Nie przepuszczę takiej okazji, więc... - nie miałam zamiaru mu dać dokończyć, bo wiem, co chce mi powiedzieć, a ja na to kategorycznie mówię NIE.

- NIE! – Spojrzał na mnie zdezorientowany. – Nie pozwolę Ci zapłacić za mnie, absolutnie nie. – Założyłam ręce na piersi, aby pokazać swój bunt. Zaś dla niego w oczach przeleciały iskierki rozbawienia i od razu się roześmiał. Wstał i porwał mnie na ręce. Okręcił dokoła siebie i postawił na ziemie przed sobą.

- Tak skarbie. – pochylił się i wyszeptał. – Nie przyjmuję odmowy, zapamiętaj to sobie.

Podniósł głowę i puścił mi oczko.

- Nieeee, nie zgadzam się. – wyjęczałam i jak małe dziecko, kiedy się buntuje stuknęłam nogą w podłogę. Chamming rozbawiony moim zachowaniem spytał mnie:

- Czemu Ci to tak przeszkadza, że chcę zapłacić za kilka dni naszych wakacji? Czy to coś złego?

Boże, bo nie wytrzymam... Faceci są tacy powierzchowni, że szok. A co ty sobie myślałaś...? Podpowiada mi ta wstrętna podświadomość. Ma racje, no ale... Oni myślą, że kupią coś nam. Sukienkę, szpilki, biżuterię, wykupią wakacje albo dom, no nie wiem cokolwiek i jesteśmy już zadowolone. Może niektórym dziewczynom tylko na tym zależy, ale nie mnie. Nienawidzę czuć się jak zabawka, która można kupić. Uczuć nie można kupić. Nawet największym skarbem świata. To jest takie wstrętne. Tak właśnie się czuję, kiedy facet mi coś takiego proponuje. Czuję się pusta, nic nie warta... a wiem, że w życiu nie o to chodzi. Dlatego nie mogę się zgodzić na tą wycieczkę, bo tak właśnie to by wyglądało. Jakbym leciała na jego pieniądze i sławę, a tak nie jest. Absolutnie nie!

Tylko jak odwieźć go od tego pomysłu? No mój głosiku w głowie, nazywany podświadomością podpowiedz coś mi... Dzięki wiesz... Szkoda, że teraz nie jesteś taki mądry.

- To nie jest coś złego ogólnie... Nawet miłe z twojej strony. – zaczęłam powoli, a resztę powiedziałam najszybciej jak się da. – Ale czuję się jakbyś chciał mnie kupić, okej? A tak nie chcę się czuć. Nie chce być pusta... Ja... - zaczęłam i nie dokończyłam, bo nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Po prostu zacięłam się.

- Nigdy tak nie mów!- zrobił groźną minę. – Nie jesteś pusta! Nie jesteś żadną z dziewczyn, z jakimikolwiek chodziłem. Zrozum mnie, nie chcę Cię kupić, w żadnym razie. Po prostu muszę coś zrobić, żebyś poczuła się lepiej. Nie mogę na Ciebie patrzeć, kiedy tak się męczysz. Więc proszę pozwól mi zabrać, Cię na wakacje. Proszę... - zrobił minę małego szczeniaczka i złożył ręce jak do pacierza. Już nie miałam do niego siły.

- Dobrze, poddaję się. Więc, co jedziemy do Wenecji? – spytałam zrezygnowana.

- Tak. – powiedział uradowany. – uwielbiam Cię maleńka.

Och.. Ja go też, nawet nie wie jak...

***

- Co?! – pisnęła Camilla. – Jedziecie do Wenecji? Jeny, jakie to romantyczne...

- Błagam Lukas, powiedz coś jej, no.. – zwróciłam się z pomocą do mojego przyjaciela.

- A co ja mam powiedzieć? Sam jestem zaskoczony. – spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem. – okej... Camilla spokojnie...

Tak, jak się spodziewałam reakcja moich przyjaciół, a szczególnie Camilli była właśnie taka „Co?!". Kurde, sama nie miałam siły im tłumaczyć, że ja nie chciałam się zgodzić, że to Channing nalegał. Wręcz nie dał mi innego wyjścia. Ten facet jest nie do pokonania.

Kiedy tylko doszliśmy do porozumienia z Channing'iem co do wyjazdu, on wyszedł, żeby wszystko załatwić. Moje zaskoczenie było większe, kiedy dowiedziałam się, że jedziemy już jutro i tylko, dlatego, że rozumiał moją potrzebę zorganizowania się. No, ta przecież to jest takie normalne, że od tak jedziemy na wakacje jutro do Wenecji.

Musiałam wszystko opowiedzieć przyjaciołom i się spakować, przygotować do wyjazdu. Oni, jednak mi nie pomagali w tym, w żaden sposób. Jednak nie dziwiło mnie to. To było wszystko delikatnie mocno dziwne. Nie zmieniało to jednak tego, że mam mało czasu.

- Camilla potem będziesz się ekscytować, okej? Ja jutro wyjeżdżam, bynajmniej tak zdecydował otóż ten celebryta. Pomóż mi, proszę, a w miedzy czasie wszystko opowiem Ci, dobrze? –spytałam błagalnym tonem.

- Stop, stop, czekajcie! – krzyknął Lukas. – Iz, co tutaj się dzieje? Jedziesz z sławnym celebry tą na wakacje? Do Wenecji? Jak...? – zanim jednak zdążyłam otworzyć usta, przerwał mi. – Chwila, chwila. Czy was coś łączy? Czy ty i on?

- Ja... no wiesz... bo... tak jakby... ja... znaczy... on... och.. – nie wiedziałam jak mu to powiedzieć. Miał się dowiedzieć później, a teraz wyszło tak głupio. Będzie na mnie tak zły...

- Lukas, bo... - Camilla na szczęście postanowiła mi pomóc. Szybko, w sporym skrócie wszystko mu opowiedziała. Od straty pracy, po imprezę, moje zajście z nim i to...

- Och.. – wydusił po jakimś czasie w końcu.

- Nie jesteś zły? – spytałam cicho.

- Oczywiście, że nie. Jestem zaskoczony po prostu tym, ale też szczęśliwy tym, że kogoś sobie w końcu znalazłaś. Kogoś porządnego...

- To się jeszcze zobaczy... - zaśmiałam się, jedna spory kamień spadł mi z serca po jego słowach. – To, co pomożecie mi w pakowaniu się? Proszę...

I tu zaczęło się całe zamieszanie. Walizki, ciuchy,kosmetyki, wszystkie potrzebne jeszcze inne rzeczy. Sporo zajęło mi czasu pakowanie się, jednak już wieczorem miałam wszystko przygotowane. Pożegnałam Lukasa i sam poszłam wziąć prysznic orzeźwiający przed spaniem. To był dosyćciężki dzień. Camilla zrozumiała to i nie zadawał mi więcej już pytań, za cobyłam jej bardzo wdzięczna. 


Cześć kochani

Bardzo, ale to bardzo wszystkich przepraszam, że tak późno wstawiłam, ale mówiłam wam iż mam ogromnego pecha, prawda? Najpierw chorowałam na grypę, a teraz miałam mały wypadek. Dlatego rozdział jest tak późno i taki krótki. Obiecuję następny będzie dłuższy.  

Zapowiadają się piękne wakacje w Wenecji. Co wy na to?

Chciałabym też podziękować bardzo  monster_hope. Podniosłaś mnie na duchu i zachęciłaś do dalszego pisania. Twój ostatni komentarz dał mi takiego kopa, po tym jak szczerze miałam na razie zawiesić te opowiadanie. Wiem, szybko, ale jestem mega niecierpliwa. 

Mam nadzieję że wszystkim się spodoba. Czekam na gwiazdki i komentarze. 

Pozdrawiam <3 

Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz