Rozdział 4.

122 7 2
                                    


Miał być w walentynki ale się nie wyrobiłam -,-

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Następny dzień wieczorem*

To co się działo wczoraj było naprawdę dziwne..
Cały dzień dziwnie się czułam. Z jednej strony powinnam to odebrać jako normalną kolej rzeczy, ale..

Siedziałam na łóżku. Do sypialni wszedł Ed.
- Co robisz? - Usiadł koło mnie.
- Nic ciekawego.
- Może chciałabyś iść na spacer?

Sięgnęłam po telefon. 22:30. Co on ma do tej godziny?

- O tej porze?
- Czemu nie? - Pocałował mnie w policzek.

W sumie co mi szkodzi?

- To idziemy?
- Poczekaj chwilę. Pójdę się tylko przebrać. Przecież nie wyjdę na dwór w piżamie...

Uśmiechnął się zalotnie, wstał z łóżka i wyszedł z sypialni.
Z szafy wyciągnęłam czarne rurki i t-shirt w czarno-białe paski.
Wychodząc z sypialni widziałam jak Rudy usilnie czegoś szuka.
Co on knuje?

Ubrałam się. Włosy spięłam w koka. Psiknęłam się perfumami i wyszłam z łazienki. 

Rudy już na mnie czekał.

-Jesteś gotowa?
-Tak.

Wyszliśmy z domu. Przechadzając się ulicami wyciągnęłam z kieszeni telefon. 22:50.

Szłam za nim. Ed nagle skręcił w jakąś ciemną uliczkę prowadzącą do jakiegoś odludnego miejsca.
Ruszyłam za nim.


W pewnym momencie go wyprzedziłam. Zmierzałam przed siebie. W sumie nie wiedziałam dokąd idę. 

Obróciłam się za siebie. Ed był dobre parę metrów za mną.

Czemu on stoi w miejscu? Czyżby mu się już odechciało spaceru?

Podbiegłam do niego.

- Wszystko dobrze?
- Do you ever wonder if the stars shine out for you?

Obrócił się w moją stronę, uklękną. Z kieszeni wyciągną małe pudełeczko.

- Czy chcesz zostać panią Sheeran?


Oniemiałam. Serce zabiło mi szybciej. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Wiedziałam że to człowiek z którym chce spędzić resztę mojego życia.


-Tak.


Wsunął na mój palec śliczny, srebrny pierścionek z niebieskim diamencikiem.

*W domu*

Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało. Zostałam.. NARZECZONĄ!
Narzeczoną.. Jak to dumnie brzmi..

- Podoba ci się?
- Oczywiście! Jest cudowny!

Ed popatrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Jesteś głodna?
- W sumie to.. tak.

Poszliśmy w stronę kuchni. Poczułam zapach sosu pomidorowego.

- To nie pizza, prawda?
- Spokojnie Nina, spokojnie.

Ed podał mi talerz.

- Spaghetti?
- Wiem że je uwielbiasz.

Pomimo tego że Teddy nie jest zbyt dobrym kucharzem, spaghetti było wyśmienite.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że spóźnione ;---;
Pobiłam swój rekord długości rozdziału xd
Nie licząc tego co piszę teraz i czego jeszcze napiszę jest 322 słów !!!
*Czekam na aplauz*
Nie jestem mistrzem pisania romansu, a to co było w tym rozdziale planowane było na rozdział 10/11 ale XD
Czas goni XDDDD
Miało się skończyć w momencie.

Oniemiałam. Serce zabiło mi szybciej. Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Ale stwierdziłam że napiszę dalej żebyście mi się nie żalili że takie super krótkie XD
Chociaż to i tak jest krótkie XD
No to znowu ;
Przepraszam za wszystkie błędy stylistyczne, interpunkcyjne i ortograficzne
Polecajcie swoim znajomym ;)
Bo wyświetlenia życiem xddddd
Besos ;*






"Loving can hurt,loving can hurt sometimes"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz