Część 1: New school

91 3 0
                                    

  Sara musiała przyjść do szkoły przynajmniej na rozpoczęcie roku, żeby nauczyciele chociaż wiedzieli, że jest do niej zapisana. Wstała więc że swojego łóżka, powąchała jakieś ciuchy leżący na ziemi by sprawdzić czy nie śmierdzą alkoholem i papierosami i przebrnęła do drzwi od swojego pokoju. Udało jej się jakimś cudem z niego wyjść. Wchodząc do salonu ujrzała śpiące jeszcze nastolatki i nastolatków. Wszędzie śmierdziało i był bałagan. Zajrzała do lodówki po coś do jedzenia, ale znajdowało się w niej same piwo. Przejrzała wszystkie szafki w kuchni i w końcu znalazła kromkę chleba.

Spojżawszy na zegar zauważyła, że jest już 9:30 (rozpoczęcie było o 10:00), oczywiście olała to i nadal ogarniała się w swoim tempie. Dziesięć minut później była jeszcze przed telewizorem w swojej piżamie. Stwierdziła, że ruszy się i po raz pierwszy nie spóźni na rozpoczęcie, szczególnie, że dojście tam zajęło by jej 5 minut.

Dzisiaj był ten jeden z dwóch dni szkoły, w których trzeba było ubrać się na galowo, lecz nie przejęła się tym zbytnio i założyła krótkie postrzępione na nogawkach spodenki, biały crop top, czarne podkolanówki i ciemno - zielone Martensy.
  Wyszła z końcówką papierosa w ręku podążając w stronę szkoły, układając po drodze swoją kolorową grzywkę. Na szczęście nie padał deszcz, więc nie było to trudne.
  Gdy doszła pod swój znienawidzony budynek weszła do środka, rozejrzała, ogarnęła gdzie jest sala gimnastyczna i poszła tam. Widząc jej ubranie jakaś nauczycielka zaprowadziła ją do Pani dyrektor.
  Przekroczyła próg dużego pokoju z mini golfem i mini telwizorem, a następnie usiadła na fotelu znajdującym się przy biurku po stronie ,,gościa''. Pokój zamiast ścian z dwóch stron miał wielkie okna od sufitu do podłogi, jak te wszystkie wysokie wieżowce. Cały budynek był ogólnie bardzo nowocześnie zrobiony. Była to szkoła prywatna dlatego uczęszczanie do niej kosztowało Sarę 1200 zł miesięcznie. Nieszczęście niebył to problem dla dziewczyny mieszkającej w dwupiętrowej Willi z basenem. To dlatego że dostała całym spadek po swoich rodzicach, którzy byli miliarderami.

  Pani dyrektor po paru minutach w końcu zauważyła ją gdy drzwi otworzyły się ponownie i wprowadzono chłopaka z również nieodpowiednim strojem. Był bardzo przystojny, miał brązowe włosy i opadającą grzywką i niebieskie oczy, był chudy, wysoki i nie miał tępego wyrazu twarzy jak Ken. Był ubrany w koszule w czarno - czerwoną kratę, czarne rurki i ciemne Conversy.
  Zaczęła się w niego wpatrywać co od razu zauważył, więc też się na nią spojrzał i uśmiechnął. W końcu odezwała się ,,głowa szkoły":
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - odpowiedzieli oboje.
- Widzę, że nie macie na sobie stroju galowego. Czemu? - zapytała.
- Nie lubię go. Dlatego. - powiedziała totalnie wyluzowana Sara.
- Ją wręcz nie cierpię. - powiedział chłopak, żeby wina za takie odzywki przeszła na niego.
- I uważasz, że możesz tak po prostu przyjść sobie w zwykłym stroju i zlekceważyć regulamin szkoły tylko dlatego, bo nie przpadasz za strojem galowym? - powiedziała zdziwiona dyrektorka.
- Tak. - odpowiedział.
- W takim razie porozmawiajmy sobie inaczej. Ty i Twoja koleżanka zostajecie zawieszeni w prawach uczniowskich na ten cały tydzień. - powiedziała zdenerwowana. - A teraz wyjdźcie! - dodała. Wyszli więc już bez słowa. On zatrzymał się po wyjściu mając nadzieję, że porozmawiają, ale Sara ruszyła szybkim krokiem przed siebie. Miała cały tydzień na imprezy, więc nie chciała zmarnować ani minuty. Zanim lecz wyszła z korytarza, w którym znajdowało się pomieszczenie Pani dyrektor, ktoś złapał jak za rękę, co spowodowało, że od razu się odwróciła. Spojrzeli sobie głęboko w oczy, ale ona natychmiast wyrwała swoją rękę i poszła dalej.
  Gdy wyszła z budynku, zauważyła że chłopak idzie za nią. Zdenerwowana tą całą sytuacją krzyknęła:
- Śledzisz mnie, czy co?!
- Nie, po prostu mam tam dom! - odkrzyknął, po czym Sara zaczęła iść jeszcze szybszym krokiem. Gdy dotarła pod dom zauważyła, że on mieszka tuż obok niej.

  Wchodząc do środka zaskoczył ją porządek jaki panował i przyjemny dla nosa zapach. Nie było też nastolatków w salonie. Kładąc torebkę na stole w kuchni spojrzała na karteczkę widniejącą na blacie. Napisane było na niej tak:
  Dziena za melanż miesiąca, było extra, w zamian zamówiliśmy Ci sprzątaczkę. Jest spoko? Jak tak to git.
Mateusz, Matylda, Kamil, Gosia, Jurek, Julka, Ignacy & Maryśka
Stwierdziła, że to miło z ich strony, szczególnie, że nigdy wcześniej tak nie robili. Zmęczona poszła spać, do swojego pokoju. Nie działo się to za często, prawie nigdy, więc rozbawiła ją mina, którą miała jej siostra, gdy zobaczyła, że idzie spać. Przed spaniem jeszcze tylko przejrzała Facebook'a i zobaczyła, że dodała ją do znajomych 54 chłopców z jej szkoły.

 

SkończonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz