[1] pokój nr 394

170 9 3
                                    

Moja mama nie mogła ze mną pójść. A na pożegnanie powiedziała tylko powodzenia. Tylko. Żadne, kocham cię, będzie dobrze, pamiętaj, że jestem z tobą. Ale jednak co mogłam się spodziewać po matce, której dziecko wylądowało w poprawczaku.

Było jeszcze ciemno i nikogo nie było na terenach wokół. Jedynie ochroniarze i może trzech typków, plewiących na kolanach chwasty, które porastały mur. Musieli nieźle nawyrabiać, by o 4 rano w weekend, brać się do roboty. Koło mnie szedł wysoki facet. Nie był on ochroniarzem, ale opiekunem. Odprowadzał mnie bo popękanych płytkach w stronę największego z budynków. Weszliśmy po kamiennych schodach, a opiekun otworzył drzwi, wsuwając swój identyfikator, zawieszony na szyi, w czytnik.

Wnętrze budynku wyglądało lepiej niż na zewnątrz. Wszystko nienagannie czyste i prosto zrobione, obłożone szaro-czarnymi płytkami i ciemną, gumową wykładziną. Meble zrobione z sklejki i paździerza, nie najlepszej klasy, ale w miarę dobrym stanie. Od razu przed drzwiami, stały bramki, przez które kazał mi przejść opiekun. Podeszliśmy na dyżurkę, gdzie siedziała tęga kobieta z okularami na nosie.

- nowa? - spytała znudzonym głosem, nawet nie patrząc na mnie.

- tak - powiedział opiekun.

- nazwisko - spytała, podjeżdżając krzesłem na kółkach do wielkiej metalowej szafki. Otwarła szufladę i zaczęła zwinnie przebierać palcami po papierach.

- Clare - powiedziałam zdziwiona, bo zanim to wypowiedziałam, kobieta już miała w ręce moje akta. Otworzyła je i zaczęła przeglądać.

- nie wyjaśnione zadawanie bólu... - czytała pod nosem - czyli liczne bójki, w tym 4 osoby w szpitalu, jedna w stanie krytycznym. A zatem przynosisz ból?

Popatrzyła na mnie i się uśmiechnęła. Przełknęłam ślinę, gdyż jej wzrok wydawał się penetrować całą moją głowę, wszystkie myśli i wspomnienia.

- pokój 394. Mieszka tam Rosie Roth. - powiedziała do opiekuna - nie ma sensu dawać jej do sektora C. Nie widzę w niej niebezpieczeństwa. Na razie.

Po chwili było kontrolowanie bagażu. Miałam przy sobie dużą czarną torbę treningową i granatowy plecak, do których ledwo się zmieściłam. Kobieta otworzyła torbę i zaczęła grzebać w moich rzeczach.

Wyciągnęła część ubrań i kosmetyczkę. Koniec końców zostały mi tylko najskromniejsze i najciemniejsze ubrania jakie ze sobą wziełam, bieliznę, zeszyty, przybory pozbawione piórnika, książki i MP3 o które wyprosiłam, by przynajmniej tej jednej cząski mnie nie odebrano.

Kobieta po chwili się schyliła do jedenej z szuflad i wyciągnęła coś na podobieństwo kajdanek, ale tylko z jedną częścią na rękę. Było to ciemne, z nieznanego mi, ale twardego tworzywa. Kobieta kazała mi wyciągnąć lewą rękę i nałożyła to mi urządzenie na nią.

- to twój indetyfikator - powiedziała - w momencie wydawania jedzenia i wyjscia z budynku, należy go zeskanować.

Obróciłam rękę na zewnętrzną część i faktycznie, było wyryte tam moje imię i nazwisko, sektor i kod kreskowy.

- i nawet nie próbuj tego ściągać. Od razu włącza się alarm, a wtedy nie wolałabym być w twojej skórze.

Teraz odwróciła się do sporych kwadratowych półek w których znajdowały się plastikowe miski z nazwiskami. Podała mi jedno.

- masz tu mundurek, podręczniki, ręcznik i kosmetyki.

Pudło było naprawdę ciężkie i musiałam je na prawdę mocno trzymać by nie upadło, a do tego było niewygodne.

Po skończonej kontroli i przydzieleniu mnie do sektora i pokoju, opiekun pokierował mnie w stronę metalowych drzwi, które trzeba było otworzyć identyfikatorem opiekuna. Dalej, za nimi znajdował sie czytnik dla mnie. Wsunęłam pod niego dłoń, a on oblał ją zielonym promieniem. Po chwili pikneło i zaświeciła się przez chwile lampka.

Szliśmy przez długi korytarz, oblanym szarością i powoli, ciepłymi promieniami wschodzącego słońca. po obu stronach znajdowały sie ławki i sporadyczne drzwi.

- to jest blok mieszkalny - poinformowal mnie opiekun - bedzieszy tu mieszkac, na pietrze 3. Reszte wyjasni ci Roth.

Wchodziliśmy po schodach, takich jakie znajdują się np. W szkołach. Po chwili doszliśmy do pokoju nr 394. Opiekun wsunął swój indetyfikator w czytnik i otworzył drzwi. Dziewczyna, która jeszcze przed chwilą siedziała na parapecie, odskoczyła jak poparzona, by zobaczyć kto wszedł.

- coś się stało? - spytała zdziwiona dziewczyna.

- masz nową lokatorkę - dziewczyna zmierzyła mnie czujnym wzrokiem - Resztę wytłumaczy ci Parish - opiekun rozejrzał się, sprawdzając czy wszystko jest dobrze i wyszedł.

Po jego wyjściu dziewczyna znów siadła na parapecie i wlepiła wzrok w krajobraz za kratami. Las wyglądał magicznie, pogrążony w mgle, a jednak rozświetlany przez wschodzące słońce. Ja postawiłam pudło na jedynym wolnym łóżku i rozglądnełam się po pokoju. Ta dziewczyna musi mieszkać tu już dlugo, skoro tak bardzo się rozgościła. Ściana nad jej łóżkiem była oblepiona plakatami zespołów muzycznych. Na półce nocnej miała odtwarzacz CD, a obok niej sterty płyt i książek.

- które mogę zająć półki? - spytałam dziewczynę. Ona obróciła w moją stronę głowę.

- zostały jeszcze trzy od dołu w szafie, i wieszaki, którymi dzielimy sie po pół.

Odwróciłam się w stronę szafy i powoli zaczęłam się odpakowywać. Dopiero teraz do mnie dotarło co ja właściwie robię. Wprowadzam się do nowego domu. Myślałam że ten wielki krok, zrobię wprowadzając się do domu... mojego narzeczonego czy choćby własnego. Westchnęłam i kontynuowałam czynność.

- o 7:30 jest pobudka i wtedy będą otwierane drzwi - poinformowała mnie Rosie. Obróciłam się w jej stronę i przytaknęłam. Ona wchodziła właśnie pod kołdrę i położyła się spać. Popatrzyłam na zegarek elektroniczny koło jej łóżka. Piąta. Co ja mam robić przez te dwie i pół godziny?

- Rosie? - spytałam szybko, zanim jeszcze zasnęła. Od mruknęła na znak, że mnie słucha - mogę pożyczyć twoje zeszyty? Chciałabym sprawdzić co braliscie.

- są wakacje. To że trzymają nas tu jak więźniów, nie znaczy że nas tu torturują. Mamy warsztaty i prace fizyczne. Ale jeśli cię to uszczęśliwi...

Uśmiechnęłam się, bo chociaż dziewczyna charakter ma, nie jest taka jaką sobie wyobrażałam. Sądziłam że osoby będą tu wulgarne, skłonni do przemocy... ale jeśli wszyscy w moim sektorze tacy są, to myślę że przeżyje pobyt tutaj...

Cześć! Już rozwiewam pewne wątpliwości co do zamieszania w tych rozdziałach. To jest nowy początek tej książki bo coś mnie olśniło i poczytałam troszku o warunkach w poprawczakach i zdecydowanie nie są takie lightowe jakie przedstawiłam w wcześniejszych rozdziałach. A więc zapraszam do kolejnych rozdziałów i do komentowania😘😘

Danse Macabre - Taniec Śmierci | TWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz