Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika, mówiący, że powinnam wstawać. Otworzyłam szybko oczy i rozejrzałam się podejrzliwie po pokoju. Wszystko było na swoim miejscu, napewno nie śniłam. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i przeczesałam do tyłu czarne oraz mokre od potu włosy. Byłam świadoma, że przyśnił mi się jakiś koszmar, ale tak jak przeważnie nie mogłam go sobie przypomnieć. Pamiętałam tylko miażdżące uczucie strachu i bezsilności.
Przewróciłam oczami na swoje bezsensowne przemyślenia po czym wstałam i podeszłam do swojej szafy, żeby wybrać coś ładnego na tamten dzień. Przez chwilę zastanawiałam się, czy tamtego dnia ubrać się delikatniej, czy może pójść na całość. Po chwili postanowiłam, że nie ma co się ograniczać i wybrałam długie czarne spodnie z dziurami i naszywkami różnych rockowych zespołów, koszulkę fishnet na długi rękaw oraz bluzkę na krótki rękaw z logiem nirvany. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem i wybranymi ciuchami podeszłam do półki gdzie miałam moje ulubione bransoletki, naszyjnik z krzyżem oraz łańcuchy, które zawsze dopinałam sobie do spodni. Kiedy wzięłam już wszystko podeszłam do lustra i zmierzyłam się wzrokiem. Nie było jakoś strasznie źle, ale nie byłam jakoś bardzo zadowolona z tego co widzę. Dlatego też pod to wszystko założyłam majtki wyszczuplające, które zawsze maskowały mój lekko wystający brzuszek, ulubiony czarny, koronkowy stanik i jakieś zwykłe skarpetki. Już kończyłam się ubierać, kiedy usłyszałam lekkie pukanie do mojego pokoju. Wiedziałam kto tam jest.
-Spokojnie mamo, wchodź.Już prawie skończyłam- odparłam i założyłam naszyjnik. Moja rodzicielka weszła niepewnym krokiem do środka pokoju i zlustrowała mnie szybko wzrokiem. Westchnęła mimowolnie.
-Jesteś pewna, że chcesz się pokazać tacie w tym stroju?- zapytała z nutom troski w głosie.
- Mamo, obie jesteśmy świadome tego, że jak bym się nie ubrała to i tak masa moich kolczyków sprawi, że będzie niezadowolony- mruknęłam do niej i podeszłam do dużego lustra, żebym mogła się pomalować.
-Zrobiłaś je bez naszej zgody i wiedzy jakbyś zapomniała- przypomniała i oparła ręce na biodrach wciąż mi się przyglądając.
- Byłam już w tym czasie pełnoletnia, więc nie możecie za to się na mnie tak gniewać- zauważyłam i popatrzyłam się na chwilę na mamę, by zaraz zabrać się znowu za malowanie.
- Przygotowałam Ci śniadanie, za dziesięć minut powinnaś wychodzić- oznajmiła mi tym samym dając za wygraną.
-Zaraz zejdę- zapewniłam po czym odprowadziłam ją wzrokiem do drzwi. Westchnęłam lekko i robiłam ostatnie poprawki w moim make-up'ie. Postawiłam tamtego dnia nałożyć podkład, który zawsze krył wszystkie niedoskonałości, pomalować brwi czarną pomadą, nałożyć ciemne cienie do oczu, zrobić kreski eyelinerem oraz mały odwrócony krzyżyk pod okiem i pomalować rzęsy czarną maskarą. Kiedy stwierdziłam, że efekt był zadowalający, wzięłam swój czarny plecak z już spakowanymi rzeczami, telefon, słuchawki ze stoliczka nocnego i wyszłam z pokoju zamykając drzwi na klucz. Nikt nie miał do niego wstępu kiedy ja w nim nie byłam. Zbyt się bałam, że rodzice znaleźliby coś czego nie powinni.
Minusy bycie ćpunem
Kiedy weszłam do jadalni ojciec zmierzył mnie wzrokiem i mruknął do siebie coś niezrozumiałego. Chyba nadal bolało go, że jeszcze dwa lata temu wyglądałam jak każda normalna dziewczyna a teraz ,,odstaję od reszty i wyglądam jak dziwadło" jak to zawsze mówił. Starałam się udawać, że miałam to gdzieś. Podeszłam tylko do stołu, gdzie była śniadaniówka z jedzeniem o którym mówiła mama. Wzięłam ją jednym ruchem i schowałam do plecaka, po czym poszłam w stronę holu, gdzie jak zwykle stały moje glany prawie do kolan. Moim zdaniem byłyby jeszcze lepsze z wysoką podeszwą, ale moje 1.70 wzrostu sprawiało, że wolałam nie być jak drapacz chmur.
-Dzisiaj mam zamiar trochę posiedzieć z James'em, więc wrócę później- poinformowałam ich kiedy założyłam buty, po czym wyszłam szybko za drzwi zanim zdążyli odpowiedzieć cokolwiek i ruszyłam klatką schodową w dół. Mieszkałam zaraz obok Millfields Park, na który z mojego pokoju miałam idealny widok. Jako, że moi rodzice dobrze zarabiali mogli sobie pozwolić na mieszkanie z ładnym widoczkiem. Ja przynajmniej miałam blisko do moich przyjaciół, którzy mieszkali kilka przecznic dalej. Do dilerów też nie miałam daleko.
Kiedy dotarłam na przystanek autobusowy sięgnęłam do kieszeni plecaka w poszukiwaniu papierosów i zapalniczki. Papierosy znalazłam po chwili, ale dziwnym trafem po zapalniczce nie było śladu.
-Jestem prawie pewna, że jeszcze wczoraj była w tym plecaku- mruknęłam do siebie zrezygnowana i zamknęłam kieszeń. Zamiast tego wyciągnęłam słuchawki i podpięłam je do telefonu, na którym miałam już wyszukaną ulubioną playlistę. Kiedy tylko rozbrzmiało znajome brzmienie Thausand Foot Krutch zza rogu wyłonił się autobus jadący w stronę mojej szkoły. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo wiedziałam, że James już jest w środku i czeka tylko aż wsiądę do autobusu. Jak przypuszczałam, kiedy tylko pojazd się zatrzymał i otworzył drzwi ujrzałam oblicze dobrze znanego mi bruneta. Kręcone włosy jak zwykle uroczo zasłaniały mu brwi i lekko nachodziły na oczy, przez co nie było widać jego brigda, którego zrobił sobie wraz ze mną. Jego szare oczy od razu zaczęły badawczo na mnie patrzeć. Uśmiechnął się szeroko ukazując jego dołeczki i podszedł do mnie zamykając w szczelnym uścisku.
-Tęskniłem za tobą- mruknął w moje włosy ściskając mnie mocniej- Oliwia jest już przed szkołą- dodał odsuwając się ode mnie, żeby popatrzeć mi w oczy.
-Okej- odpowiedziałam z uśmiechem mrużąc lekko oczy, miałam przeczucie, że to będzie dobry dzień. Niestety moje przeczucie często mnie zawodziło.
Nie wiedziałam, że to będzie początek czegoś mrocznego.
_____________________________________________________________
Cześć kochani!!!
Oto pierwsza część mojej poprawianej powieści, mam nadzieję, że wam się spodoba^^
Opisów postaci będzie jeszcze więcej spokojnie, nie chciałam się tutaj za bardzo rozpisywać, następne części będą ciekawsze i trochę bardziej rozbudowane
Do następnego:-)
CZYTASZ
Zabójcza Miłość // Jeff The Killer (W Trakcie Remontu)
Teen FictionOn stał się demonem mojej przeszłości