3. Uśmiech

257 19 8
                                    


Biegłam przez nasz starając się nie wydawać za dużego hałasu. Musiałam się schować tak, by nie znalazł mnie przed tym jak rodzice wrócą. Nie mogłam na to pozwolić. Schowałam się w wielkiej garderobie rodziców między ubraniami i starałam się uspokoić oddech nie wydając przy tym niepotrzebnych dźwięków. Przykryłam usta dłonią i skuliłam się w koncie między marynarkami taty. 

-Gdzie jesteś Meggie?- usłyszałam rozbawiony i donośny głos z głębi korytarza. Nieprzyjemne gorąco przepłynęło przez całe moje ciało a gardło zawiązało się w gruby supeł, przez który mogłam wydać tylko cichy jęk. Nie chciałam, żeby ten potwór znowu mnie dopadł. Nie miałam tego dnia siły się z nim mierzyć. Niestety od mojego losu zależało tylko to jak dobrze tym razem schowam się przez tym pojebem.

- Wiesz, że nie masz dokąd uciec prawda?- zarechotał demonicznie- Tym razem nie uda ci się przede mną schować.

Z moich ust wydarł się cichy szloch, którego nawet ręka zaciśnięta na ustach nie mogła uciszyć. Usłyszałam nagle coraz donośniejsze kroki na korytarzu. Każdy kolejny z nich sprawiał, że byłam coraz bliżej osłabnięcia. Wiedziałam co to dla mnie oznaczało, jednak nadal w duszy modliłam się, żeby tylko przeszedł obok. Żeby tylko mnie nie znalazł.

-Jesteś strasznie głośno Meggie- parsknął, po czym zapalił światło od garderoby. Blask oświetlił jednocześnie wszystkie kosztowne stroje i biżuterie. W tym moją nogę, której odpowiednio nie przysunęłam do siebie- Chyba trzeba dać ci dodatkową lekcje trzymania twojej jebanej buzi cicho.

                                                                                                         ********

-Megan? Halo Megan? Kobieto uspokój się!- usłyszałam lekko poddenerwowany, ale jednak ciągle spokojny głos.

Byłam pewna, że już go gdzieś słyszałam

Otworzyłam lekko oczy i pierwsze co ujrzałam to długie kruczoczarne włosy i bladą skórę. Powędrowałam wzrokiem do góry przez co napotkałam się z oczami właściciela głosu. Były idealnie błękitne. Rozejrzałam się wokół siebie, po czym sobie uświadomiłam, że się przemieszczam. Spojrzałam się jeszcze raz na mężczyznę po czym zaczęłam się szybko wyrywać, co poskutkowało upadnięciem na ziemie. Zasyczałam pod nosem i potarłam ręką obolałe miejsce. Nad sobą usłyszałam głośne westchnienie.

- Lubisz się wyrywać co- powiedział to bardziej do siebie i zlustrował mnie całą- Lepiej się czujesz? Zemdlałaś.

Rozejrzałam się jeszcze raz i zobaczyłam że jesteśmy w drugim parku niedaleko mojego mieszkania, które było stamtąd widać. Wokół nie było żywej duszy, tylko z oddali było słychać szczekanie psa.

-C-co się stało- zapytałam się niepewnie, nie próbując nawet wstać przez pulsowanie w głowie.

- Jakieś trzy zjeby zaczepiły ciebie kiedy byłaś ostro naćpana, a ja akurat przechodziłem niedaleko. Usłyszałem twoje wołania o pomoc, więc chciałem sprawdzić co się dzieje. Na szczęście przyszedłem w porę zanim ci się coś stało.

Przez głowę przebiegły mi szybko ostatnie wydarzenia tamtej nocy. Pulsowanie w głowie stało się coraz bardziej uciążliwe, a do oczu zaczęły napływać łzy.

- Z-zanim coś się stało- wyszeptałam bardziej do siebie- PRZYSZEDŁEŚ ZANIM COŚ SIĘ STAŁO TAK? TO CO TO NIBY KURWA BYŁO JAK NIE STANIE SIĘ??? MIELI MNIE KURWA ZABIĆ?- zaczęłam szlochać i śmiać się jednocześnie- CZY TY SOBIE ŻARTUJESZ CZŁOWIEKU???- popatrzyłam się na niego przez łzy, a on się patrzył niby mimowolnie, jednak z jego oczami było coś nie tak.

- Szarpałaś się jak byłaś nieprzytomna i wołałaś o pomoc- wypalił nagle zmieniając temat nawet się na mnie nie patrząc- co widziałaś?

Kolejna fala nieprzyjemnych wspomnień ogarnęła mój umysł. Tym bardziej dużo mroczniejszych i obrzydliwych. Nie chciałam o tym myśleć

-N-nie twoja sprawa- wydukałam nadal trochę zła przez to co powiedział. Jednak po chwili oprzytomniałam i ze strachem w oczach popatrzyłam w prosto w jego oczy.

-Czy ty powiedziałeś ,,ostro naćpana"- gula w moim gardle rosła z każdą sekundą coraz bardziej. Nie odrywałam od niego wzroku starając się wyczytać z jego oczu cokolwiek, co by mnie upewniło, że się przesłyszałam. Miałam ogrmną nadzieję, że właśnie to miało wtedy miejsce.

- Właśnie to powiedziałem- odparł obojętnie nie przerywając kontaktu wzrokowego- Nie żeby to była moja sprawa, ale lepiej rób to w bezpieczniejszych mniejscach jeżeli już musisz. Takie akcje w tym pojebanym mieście to nic nowego.

Odwróciłam od niego wzrok skierowując go na trawę i zacisnęłam ręce na udach. Czułam straszny wstyd. Był pierwszą osobą poza moimi dilerami, która się o tym dowiedziała. Mimo, że była mi to totalnie obca osoba, nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Ledwo co udało mi się przełknąć ślinę.
W jednej chwili usłyszałam jak chłopak kuca przy mnie i kątem oka widziałam jak jego ręka zmierza ku mojej twarzy. Odsunęłam się szybko przez co z tyłka przewróciłam się na plecy głową w stronę niego. Po chwili zobaczyłam jak przysuwa się znowu do mnie tym razem tak, że widziałam go całego.

-Spokojnie nic ci nie zrobię- powiedział kojącym głosem- chcę tylko zobaczyć jak wygląda twoja twarz. Nieźle oberwała

Gdy nic nie mu nie odpowiedziałam ten powoli przysunął znowu rękę do mojej twarzy, tym razem odgarniając z niej włosy przy okazji lekko ją muskając. Jego dłoń było zaskakująco miękka. Tamtą chwilę wykorzystałam na dokładne zbadanie jego wyglądu. Był szczupły, jednak za dużo nie mogłam zobaczyć przez zakrywająco go bluzę, która na tamtą chwile wydawała mi się dwukolorowa. Wróciłam szybko wzrokiem do jego twarzy, która była tak samo szczupła, ale jednak jej rysy były delikatne. Para ogromnych niebieskich oczu, prześwietlała każdy centymert mojej twarzy, dzięki czemu ja niezauważona też mogłam to zrobić. Dłuższą chwilę zajęło mi lustrowanie jego ust, były wąskie a jednak wyglądały dobrze. Większą uwagę jednak wzróciłam za rany na ustach które już powoli się zbliźniały. Wyglądały jak rozszerzenie jego ust. Jak...

Uśmiech

-Co ci się stało w usta- zapytałam zaciekawiona nie dotykajac ich, jednak nie bądąc pewna czy mi wolno- nie wyglądają na świerze, więc musiało ci się to stać jakiś czas temu.

-Nie twoja sprawa- zacytował mnie i uśmiechnął się złośliwie

-Nie to nie- westchnęłam i odwróciłam wzrok po czym wróciłam do pozycji siedzącej, żeby za chwile próbować wstać. On zaczął wstawać pierwszy, przez co mogłam szybko spojrzeć w jego stronę lustrując go jeszcze raz. Zasłonił mi swoim ciałem światło księżyca, jednak i tak mogłam zobaczyć jedną niepokojącą rzecz.

Ta bluza nie była dwukolorowa..

Na tej bluzie była czyjać krew

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 25, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zabójcza Miłość // Jeff The Killer (W Trakcie Remontu)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz