#3 Tajemnicza skrzynka

34 5 0
                                    

Szłam, czekałam. Wypełniałam leniwie mój czas, o którym przecież zawsze marzyłam. Pragnienie mnie oślepiło i nie doceniałam tego czego miałam. A może to dobrze? Może właśnie tu zaczyna się moja historia, którą piszę właśnie tymi krokami. Nie wiem jeszcze, czy ta decyzja była dobra. Muszę poczekać na jej skutki. Zawsze zostaje mi jeszcze jedna opcja. Wciąż mogę wrócić do mojej wiecznej rutyny.

Nie miałam ochoty patrzeć na stoiska. Nie miałam ochoty w ogóle patrzeć. Jedyne na co miałam ochotę to skulić się w kłębek i otulić się w żalu i rozpaczy. Tyle myśli do mnie napływało, ale ja odpychałam je w prąd rzeki mojego umysłu, żeby mnie jeszcze bardziej nie dobijały.

Nagle jedno stoisko mnie zainteresowało. Czy to ślepota kazała moim krokom tam iść? Przecież nic tam nie było, tylko jakaś dziewczyna. Jej jasna blond grzywka spływała jej na oczy, kompletnie je zasłaniając. Małe, wypukłe, jasno-różowe usta drżały na jasnej, ciepłej, kremowej cerze. Wyglądała na przerażoną i skołowaną. Dłonie dygotały jej na drewnianej skrzyneczce, którą przy każdym szmerze ściskała coraz mocniej. Jej oczy niecierpliwie latały we wszystkie strony: na prawo, na lewo, na dół, na górę, na mnie... Nasze spojrzenia na małą chwilę się spotkały. Błyskawicznie odwróciła wzrok, jakby nie chciała żebym podchodziła. Więc podeszłam. Powoli i z ciekawością przybliżyłam się do tajemniczego pudełka. Spojrzała na mnie ze strachem. Jej oczy mówiły: odejdź, jej brew: zaraz coś ci zrobię, a łza spływająca po policzku mówiła jestem bezsilna. Trudno ją odczytać. Ścisnęła skrzynkę jeszcze mocniej, jakby chciała ją pochłonąć i chronić jak część siebie. Ciekawość coraz bardziej dawała mi się we znaki. Zadawała więcej pytań niż strach. Jej głód kierował mną.

-Sprzedajesz to?- spytałam z podniesioną brwią.

-Nie!- wykrzyknęła- Znaczy tak, ale nie ja tylko mój wuj. Ja tu tylko pilnuję, więc jak coś chcesz, to poczekaj na niego.

-A ty nie możesz mi tego sprzedać?- pytałam wścibsko.

-Lepiej nie.- szepnęła z opuszczoną głową.

-Mogę chociaż spojrzeć na to co tam masz?- wyrwała się ciekawość, próbując zaspokoić głód. Miałam jedynie nadzieje, bo po wykonaniu rachunku prawdopodobieństwa, obliczyłam, że raczej nic mi nie pokarze.

-Chyba... taaak- wymamrotała nie chętnie.

Pragnienie ciekawości już za raz będzie zaspokojone. Wyciągnęła drżącymi dłońmi mały srebrny kluczyk z kieszeni. Włożyła go leniwie do dziurki z boku pudełka. Przekręciła i zawahała się na chwilę. Sumienie gryzło ją od środka, paliło myślami, że jednak nie powinna tego robić. Po chwili zawahania jednak otworzyła. Zrobiłam wielkie oczy tętniące ciekawością i zajrzałam niecierpliwie do środka. Był tam...

Drużyna czwartego księżycaWhere stories live. Discover now