Gdy otworzyłam oczy, było już sporo po jedenastej. Zjadłam szybkie śniadanie i pojechałam do pracy, bo jakoś nie znalazłam innego sposobu, aby odciągnąć swoje myśli od tego, co czekało na mnie wieczorem. Remiel. Minęły cztery miesiące, od kiedy ostatni raz go widziałam, oraz dwa, odkąd z nim rozmawiałam. Cholernie bałam się swojej reakcji na jego widok...
Dzień mijał nienaturalnie szybko. Odniosłam wrażenie, że wskazówki zegara pędziły tak ekspresowo, jakby miały otrzymać nagrodę za każdym razem, gdy tylko minutnik przekraczał dwunastkę. Klientów było niewielu, a Andy wziął dzień wolnego, dlatego nie musiałam udawać, że po raz kolejny wycieram czyste stoliki. Rozsiadłam się wygodnie i, kładąc nogi na blacie, wertowałam wczorajszą gazetę, jednocześnie rozważając wszystkie swoje możliwości. Nie chciałam przedwcześnie zamartwiać Gabriela tym, co powiedział demon, ale koniecznie musiałam wiedzieć, w czym rzecz. Jeśli naprawdę w Podziemiach zmieniały się zasady gry, mogłam być pewna, że niedługo zmienią się również na Ziemi.
Trasa do San Diego to niecałe dwie godziny drogi, nie spieszyłam się więc, jechałam powoli i bezpiecznie, zupełnie jakbym próbowała przekonać samą siebie, że w każdej chwili mogłam jeszcze zawrócić. Ulice nie były zatłoczone, a słońce chowało się niespiesznie za horyzontem, sprawiając, iż powstrzymywane do tej pory emocje coraz bardziej wzbudzały we mnie wątpliwości. Nie miałam pojęcia, dlaczego odczuwałam lęk, lecz nieprzyjemne uczucie w żołądku za nic nie chciało odejść. Ścisnęłam mocniej kierownicę i wzięłam kilka głębokich wdechów, by doprowadzić się do porządku.
Kiedy zaparkowałam pod domem Whaleyów, na dworze zapadał już zmrok. Muzeum zamknięto przed godziną, ale wiedziałam, że Remi i jego ekipa gdzieś się tu kręcili. Miejsce to nawiedzone było od ponad stu pięćdziesięciu lat, choć z zewnątrz wcale nie sprawiało wrażenia rezydencji rodem z horroru. Żadnych powybijanych szyb, odpadającego tynku, skrzeczących kruków czy unoszącej się nad posesją gęstej mgły – standardowych atrybutów dla tego typu klimatu, który często przedstawiano na filmach. Zwyczajny, klasyczny budynek, obleczony czerwoną cegłą, wyposażony w zdobione rynny, a nawet białą balustradę. Sielanka.
Niestety nic bardziej mylnego.
W środku można rzekomo usłyszeć krzyki i śmiechy oraz wesołe odgłosy dziecięcych zabaw, natomiast w powietrzu czasem czuło się zapach cygar lub lawendowych perfum dawnych właścicieli. Nie dość, że dom wybudowano na terenie, gdzie przed wieloma laty dokonywano egzekucji, zmarło w nim także paru członków mieszkającej tu ongiś rodziny. Odwiedzający muzeum często przysięgali też, iż widzieli materializujące się mgliste postacie, zaś temperatura w pomieszczeniach miała skłonność do nagłych zmian, nie wspominając już o trzaskających okiennicach i przesuwających się meblach. Każdy naukowiec czy łowca duchów, który chciałby spróbować wyjaśnić tajemnicę tego miejsca, był tu jak najbardziej mile widziany.
Dla Remiela oznaczało to niemałą gratkę, ponieważ, jako autentyczne medium z krwi i kości, potrafił porozumiewać się z duszami zmarłych, wchodzić z nimi w interakcje oraz igrać z ich istnieniem. Nie nazwałabym go co prawda potężnym nekromantą, za którego zawsze chciał uchodzić, ani podrzędnym spirytystą, czyli określeniem, którego z kolei wręcz nienawidził, mimo to musiałam przyznać, że znał się na swojej robocie. Wierzcie lub nie, ale jeśli ktoś mógł rozwiązać tę zagadkę, był to z pewnością on. Ostatecznie nie bez powodu miałam go ustawionego na szybkim wybieraniu, w razie gdyby na horyzoncie pojawiał się jakiś paskudny duch.
Zamknęłam samochód i wzięłam ostatni głęboki wdech, następnie ruszyłam przed siebie, aby zlokalizować miejsce jego pobytu. Pomimo tego, czym jestem, nawiedzone domy zawsze przyprawiały mnie o dreszcze. Nigdy nie rozumiałam, po co ktoś chciałby błąkać się w nich po śmierci. W tej chwili mogłabym wymyślić przynajmniej z dziesięć ciekawszych pomysłów na spędzenie swojej wieczności.
CZYTASZ
Tylko Żywi Mogą Umrzeć - Tessa Brown - Tom 1
ParanormalJUŻ W KSIĘGARNIACH! Mam na imię Tessa i, odkąd pamiętam, prowadzę podwójne życie. Jestem kelnerką za dnia, za to nocami zamieniam się w żądną krwi łowczynię demonów. Dlaczego to robię? Och, nie zrozumcie mnie źle, przecież nie wybrałam takiego zajęc...