~

553 34 19
                                    

- Czy masz coś do powiedzenia temu miłemu człowiekowi, Jason?

- Nazywam się Jason Todd.

- Kogo nienawidzisz, mój chłopcze?

- Batmana.

- Znakomicie! Oczywiście, że tak. Słyszałeś, Batsy? Dzieciak już nie jest twój! Tylko mój. Mój, mój, mój, mój. Abym mógł zrobić z nim, co tylko zechcę! Hej, nigdy nie spytałem! Co to za wielka tajemnica? Kto jest tym Wielkim, Złym Nietoperzem? Powiedz mi, jak się nazywa.

- Oczywiście, sir. To-

***

Wspomnienia. Mimo że od tamtej pory minęło tak wiele czasu, wciąż powracają i nękają mnie te koszmarne wizje. Ale... czy to właśnie nie przeszłość kształtuje nas w taki, a nie inny sposób? Nawet jeśli jest pełna bólu. Czasem cierpienie pomaga otworzyć ci oczy na rzeczywistość...

Pędzę na swoim motocyklu, przecinając poszczególne ulice Gotham. Wyjeżdżam z centrum wąską drogą, na końcu której są ustawione tablice zakazujące wjazdu na dalszą ścieżkę. Przyspieszam, przejeżdżając po nich, po czym po chwili jestem już przed schodami, wejściem do olbrzymiego, zniszczonego, sprawiającego wrażenie wiekowego budynku z wysoką wieżą, na której szczycie znajduje się tarcza zegarowa. Zsiadam z pojazdu, następnie zdejmuję kask. Patrzę na miejsce, które po pewnym czasie przywykłem nazywać domem... 

Otwieram ciężkie drzwi, przekraczam próg, a następnie zapalam latarkę. Mijam odrapane ściany szerokich korytarzy, porozrzucane papiery na podłodze... O czym to ja mówiłem? Aha, o moim domu. Cóż, nie mam na myśli dosłownie wnętrza tego budynku. To tylko niedokończona kopia piekła, które Joker wysadził miesiące temu. Oczywiście, ufundowana przez Burce'a w jego nigdy niekończącej się próbie pokazania każdemu, że po prostu nie może się powstrzymać przed byciem cudownym. Ale przed największymi porażkami Batmana to było miejsce, w którym znajdowałeś się, jeśli byłeś właściwie uszkodzony - wewnątrz, jak i na zewnątrz. 

Idealnie się tu wpasowuję.

Wchodzę do opuszczonego odziału najgroźniejszych przestępców. Dokładnie wiem, dokąd pójść. Tak wiele razy liczyłem kroki, że nigdy tego nie zapomnę. Sądzę, że moim zamiarem było pewnego dnia stąd uciec. 

Ale w tym piekle nie było mowy o tym, żeby on do tego dopuścił.

Dochodzę do celi Jokera.

***

- Hiya! Jak dotąd, historia ci się podoba? Jest tak, jak zawsze ci mówiłem, Batsy... To właśnie dzieje się, kiedy wciągasz swoich przyjaciół w tę naszą szaloną, małą grę.

***

Używają tych samych betonowych fundamentów, ale nowa podłoga nie była jeszcze wzmacniana. Rozwalam ją bez problemu. Mogę się założyć, że załoga budowlana nawet nie robiła sobie kłopotu, żeby sprawdzić, czy fundamenty są solidne z każdej strony. Typowy Wayne. Niczym się nie przejmuje.

Pod fundamentami znajduje się wejście do miejsca, w którym byłem przetrzymywany. Schodzę krętymi schodami, wciąż oświetlając drogę latarką. Na jednym ze schodków napotykam sztuczną szczękę, jeden z idiotycznych gadżetów tego klauna. Miażdżę ją butem, po czym schodzę na sam dół. Rozglądam się przez chwilę, a następnie zatrzymuję się przy drzwiach do pokoju, w którym mnie przetrzymywano. 

Home, sweet home...

Przez ponad dwa lata. Tylko kilka stóp od miejsca, gdzie Batman i mój zastępca wypełniali Arkham noc za nocą. Ostatnie miejsce, w jakim kiedykolwiek by mnie szukał. 

Who do you hate, my boy?Where stories live. Discover now